21.03.2020

Od Minho CD Silasa

  Lee kolejne dni przesiedział w tym samym miejscu. Nic się nie zmieniało. Był najedzony, wyspany, czysty... wszystko wydawałoby się naprawdę, niczym z bajki. Traktowany był, jak książę. No ale, nie wszystko było takie kolorowe. Nie mógł mówić, nic, kompletne zero. Męczyło go to, nie mógł z siebie nic wydobyć, niczym niemowa. W dodatku, tracił powoli nadzieję na to, iż Silas go odnajdzie. Szanse z dnia na dzień się kurczyły, aż zostało tej nadziei tyle, co prawie nic. Można by rzec, iż pogodził się z tym, co go czeka, ale tak nie było. On nie chciał być cudzą zabawką, nie wiedział, na kogo trafi, kto jakim świrem jest. To go przerażało, bo, jeżeli zostanie sprzedany, jak zwykła, szmaciana lalka z wystawy sklepowej, ta osoba będzie mogła go nawet zabić. A czy ktoś się tym zainteresuje? Oczywiście, że nie. Został sprzedany, towar poszedł do właściciela, więc sprzedającego, to już nie interesuje. Dlatego też Lee nawet nie próbował stamtąd uciec w momencie, jak był prowadzony do największej sali, jaka znajdowała się w budynku, o czym usłyszał, gdy przebywał w swojej "celi". Rude włosy wpadały do oczu chłopaka, który rozglądał się po korytarzu, jakby szukał szansy na ucieczkę, albo na fakt, że zobaczy Blacka. I co? I nic. Pokręcił słabo głową, wchodząc za kurtynę sceny. Nie był jedynym, którego mieli zamiar sprzedać. Łącznie z nim przebywało tutaj dziesięć innych osób, lecz oni mogli mówić, mieli jedynie chustę przewiązaną w taki sposób, żeby mieli uniemożliwione krzyki. Chociaż... nikt nie wyglądał na takiego, jakby chciał się stąd wyrwać. Czyżby ich nikt nie szukał? Albo stracili nadzieję, jak Minho? Poprawiając swoje kosmyki, spoglądał na swoich oprawców, którzy złapali za jego dłonie, aby je związać, na co przewrócił oczami. Jego orientacja w terenie była naprawdę słaba, więc nie wiedział dlaczego to zrobili. Każdy korytarz, którym się poruszali, wyglądał identycznie. A gdzie było wyjście? Dobre pytanie.
Nawet nie dyskutował, bo nie miał jak, pozwolił działać, obserwując wszystko dookoła. Może jednak zobaczy Silasa? Nie, to nie był on. Przewidziało mu się. Tak uważał. Raczej Black nie siedział na widowni, na jednym z balkonów. Chyba, że... Koreańczyk ponownie spojrzał w miejsce, gdzie myślał, że jest mężczyzna. Niestety, przewidziało mu się. Może to z pewnego rodzaju tęsknoty? A może i faktu, iż ten obiecał, że będzie go pilnować, że krzywda mu się nie stanie. Lee nie do końca miał do niego o to żal. Był zły na siebie. Nie miał niczego przyjmować w klubie, nawet głupiej wody nie powinien był kupować, a mimo wszystko - zrobił to. I teraz jest tu, gdzie jest. Czuł się z tym wszystkim źle, wręcz przybijała go myśl, że teraz może stać się cudzą zabawką. Słyszał niejednokrotnie, do jakich rąk trafiały ofiary, takie jak on, ale wampiry się z tego śmiały. Nie przeszkadzało im to, bo zarabiali. Minho został zmuszony do ruszenia na scenę, która oświetlana była przez reflektory. Jasne światło poraziło oczy chłopaka, dotychczas siedział w pomieszczeniach, gdzie nie było tak ostrego światła. Dlatego niemalże od razu dopadł go ból głowy. Stanął na środku, między innymi osobami. Nie do końca skupiony na tym, co było mówione, od której strony zaczęto sprzedaż... zaczął znowu rozglądać się po ogromnej sali. Dlaczego los musiał się od niego odwrócić? I nim zdołał się zorientować, na scenie pozostał sam, bez pozostałych towarzyszy. Oni zostali już odprowadzeni do swoich nowych właścicieli. Wszystkie dźwięki nie dochodziły do Koreańczyka, gdyż nazbyt był pochłonięty swoimi myślami.
Szybsze bicie serca, uderzenia gorąca... Lee się obawiał, że z tego wszystkiego zemdleje. Nerwowo rozglądał się po sali, po której rozbrzmiewały krzyki, kłótnie... aż doszło do bójek. Cena rosła i rosła, przebijali się nawzajem, a główny prowadzący się śmiał, obserwując całą scenkę, nie reagując na to. Był zadowolony, bo o to mu właśnie chodziło. Podczas ostatecznej kwoty, która przekroczyła 3 miliony dolarów... nawet nie zorientował się, kiedy został ściągnięty ze sceny przez... podniósł głowę, a ku jego zaskoczeniu, dostrzegł Silasa. Mężczyzna ciągnął go za sobą, ostatecznie, przerzucając przez ramię, aby jeszcze szybciej przemieszczać się korytarzami, żeby dotrzeć do wyjścia.
To właśnie wtedy Koreańczyk poczuł pewnego rodzaju ulgę, lecz nie do końca. Coś jeszcze go męczyło, ale... jak miał o tym powiedzieć? Black go "porwał", a chłopak nie miał tego, o czym rozmawiali oprawcy, czyli rzeczy, która sprawi, że na nowo zacznie mówić. Obserwował jedynie korytarz i osoby biegnące za nimi, aż znaleźli się na zewnątrz. Chciał podziękować, chciał coś powiedzieć, ale nic nie opuściło jego ust. Dlatego czekał aż zostanie odstawiony na ziemię, a to nastało dopiero... w mieszkaniu mężczyzny. Kiedy przeminęła ta droga? Nie wiedział, przestał zwracać na wszystko uwagę. Choć miał naprawdę niesamowicie dobre warunki w ostatnim czasie, to stał się przez to dość... wyciszony. Przestał zwracać na wiele rzeczy uwagę. Siadając na kanapie w mieszkaniu starszego, spoglądał na swoje kolana. Usłyszał wiele pytań, aczkolwiek na żadne nie odpowiedział. Cicho wzdychając, gestem dłoni pokazał, żeby dał mu coś do pisania. Nie potrzebował za długo czekać, aby to otrzymać. I to była jedyna forma, gdzie mógł wytłumaczyć, co się zdarzyło i czemu nie może mówić. Wywołał tym jednoczesny uśmiech u Silasa, ale i zirytowanie. No cóż, to już nie była jego wina, iż nie mógł mu o tym powiedzieć, a telefonu nie miał, więc nie było innego sposobu niż pisanie na kartce.

Silas? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics