***
Dotarła jeszcze przed czasem do samej kawiarni Any, szeroko się uśmiechając, gdy zastała dziewczynę za kasą. Podeszła do lady, opierając się o nią, a następnie nachyliła się bardziej w kierunku wyższej blondynki, spoglądając na jej dłonie.
- Masz ładne pismo. - oznajmiła, ciepło się przy tym uśmiechając.
Wyższa jedynie przewróciła oczami, lecz na jej ustach również zawitał uśmiech, co nie umknęło uwadze białowłosej. No ale, nie rozmawiały za wiele, ponieważ Ana śpieszyła się, aby wszystko zakończyć, nim zostawi swój lokal w rękach pracowników. Dopiero wtedy udały się do jej auta, gdyż Natalie nie wiedziała, gdzie dokładnie się udają, no i nie przyjechała swoim samochodem. Cicho westchnęła z ulgą, rozsiadając się na siedzeniu pasażera, skupiając swoją uwagę na drodze.
***
Docierając do biura, gdzie Ana musiała jeszcze wszystko podpisać, Nat w międzyczasie mogła poznać jej pupila, Finnegan. Białowłosa jednak nie wyciągnęła do niego ręki, gdyż nie miała okazji. Zwierzak biegał w każdą możliwą stronę, wydając z siebie dość, według niej, śmieszne dźwięki. Rzecz jasna, sama Miller nie wiedziała, jak powinno zajmować się liskami. Może i była lykantropem, lecz była różnica między wilkiem, a lisem. Nie znała ich zachowań poza tymi w lasach, gdy już na nie się natykała. Kręcąc w niedowierzaniu głową, przeniosła w końcu spojrzenie na Anę, która właśnie miała poznać się ze swoim nowym podopiecznym. Cała ta scena była urocza i rozczulająca. Dlatego też jasnowłosa z trudem powstrzymała się od wydania z siebie "aww", pozostając przy zasłanianiu twarzy i buczeniem, że to zbyt urocze dla niej. Jednakże, dopiero wtedy sama mogła poznać zwierzę, które było dość przyjazne. Podrapała go za uchem, jak tylko na to pozwolił, a później jeszcze pod pyszczkiem. Nie miała na to zbyt dużo czasu. Udanie się do auta z lisem, zamkniętym na podróż w klatce, nie uniemożliwiło białowłosej wciskania palców przez kraty, aby drapać zwierzaka, czy zaczepiać.
- Jak Cię ugryzie, to twoja wina. - rzuciła jej blondynka, aktualnie prowadząca samochód. Na to Nat wzruszyła ramionami, mówiąc do liska "Pysiek". No cóż, nikt nie powiedział, że będzie zwracała się do niego tak, jak był nazwany, prawda?
***
Miller wpraszała się do Balanchine bez zaproszenia. Czuła się w jej domu, jak u siebie. Kiedy obie miały wolne, przyjeżdżała na naukę jazdy konnej. Co prawda już niejednokrotnie spadła z grzbietu wierzchowca znajomej, ale, o dziwo, wcale się nie poddawała. No dobra, tylko raz musiała zrezygnować przez zwichnięty nadgarstek, a raczej, Ana ją do tego zmusiła, mówiąc, że z tym nie wsiądzie na konia, bo zrobi sobie większą krzywdę niż jest to potrzebne. W domu dziewczyny czuła się jak u siebie, nie krępowała się, wyciągała z lodówki to, co chciała, gotowała... raz nawet kuchnię prawie spaliła, ale to podczas nieobecności dziewczyny. Jedynymi świadkami tego incydentu były pupile blondynki... aczkolwiek to teraz nie istotne. Na dworze padało, więc było dość dużo błota... a pogoda zbyt ponura, aby wychodzić. Aktualnie białowłosa siedziała w kuchni znajomej, przygotowując coś do jedzenia, takiego drobnego, przy okazji częstując podopiecznych. No ale, nie trwało to szczególnie długo. Tchnęło ją coś, żeby udać się na zewnątrz, a wyszła na taras skąd był doskonały widok na moknące ubrania na min balkonie. No i cóż... pranie. Tak, właśnie. Ana coś wspominała, a Miller, jak to ona, zapomniała. Strzelając sobie z otwartej ręki prosto w czoło, przeklinała pod nosem, biegnąc do pokoju, z którego było wyjście na balkon, zostawiając drzwi od tarasu otwarte, aczkolwiek: ściągając rzeczy i przerzucając przez ramię, zaniosła je do łazienki i tam rozwiesiła na grzejniku, bo jakżeby inaczej. Było mokre. Wiedziała, że jej się oberwie, ale to nic.
Wyszła zobaczyć wszystko przez taras, gdyż był to najszybszy sposób na zauważenie prania, aczkolwiek nie przemyślała faktu, iż Pysiek, czyli Finn, opuści dom, żeby paplać się w błocie, co zobaczyła, jak szła zamknąć drzwi. No i cóż, tak ją podkusiło, aby dołączyć do zwierzaka w swojej formie wilka, w dodatku białego. Wbiegając w kałużę błota, dość szybko upadła na plecy, zachowując się niczym typowy pies, który zobaczył okazję do wymoczenia się. Rzecz jasna, bawiąc się z Finnem w postaci wilka, nie trzeba było długo czekać, żeby dwójka była od góry do dołu ubrudzonymi błotem, zaś sam Archer obserwował ich, nie dołączając do zabawy. Wydawałoby się, jakby nie dowierzał w zachowanie dwójki. Niestety, szczęście w nieszczęściu, jak już mieli zamiar wrócić do domu, w samych drzwiach stała Ana z założonymi rękami, nie wyglądała na zadowoloną całą sytuacją. O, i przy okazji zobaczyła Miller w swojej wilczej formie. Czyżby zabawa tak pochłonęła, iż żadne z nich nie zorientowało się w kwestii powrotu dziewczyny do domu? No to cóż... ups?
Ana? ♥
Wyszła zobaczyć wszystko przez taras, gdyż był to najszybszy sposób na zauważenie prania, aczkolwiek nie przemyślała faktu, iż Pysiek, czyli Finn, opuści dom, żeby paplać się w błocie, co zobaczyła, jak szła zamknąć drzwi. No i cóż, tak ją podkusiło, aby dołączyć do zwierzaka w swojej formie wilka, w dodatku białego. Wbiegając w kałużę błota, dość szybko upadła na plecy, zachowując się niczym typowy pies, który zobaczył okazję do wymoczenia się. Rzecz jasna, bawiąc się z Finnem w postaci wilka, nie trzeba było długo czekać, żeby dwójka była od góry do dołu ubrudzonymi błotem, zaś sam Archer obserwował ich, nie dołączając do zabawy. Wydawałoby się, jakby nie dowierzał w zachowanie dwójki. Niestety, szczęście w nieszczęściu, jak już mieli zamiar wrócić do domu, w samych drzwiach stała Ana z założonymi rękami, nie wyglądała na zadowoloną całą sytuacją. O, i przy okazji zobaczyła Miller w swojej wilczej formie. Czyżby zabawa tak pochłonęła, iż żadne z nich nie zorientowało się w kwestii powrotu dziewczyny do domu? No to cóż... ups?
Ana? ♥
Brak komentarzy
Prześlij komentarz