9.03.2020

Od Natalie CD Any

   Miller nigdy nie przypuszczała, że jednego dnia zaliczy podwójne szczęście w nieszczęściu, a raczej podwójnego pecha. Weszła do przebieralni, a teraz jeszcze zabrała nieznajomą do jej własnej… kawiarni. Zabrała. Ją. Do. Własnej. Pracy. Jakim trzeba być szczęściarzem, aby coś takiego zrobić? Natalie nie wiedziała, to wyszło samo z siebie, ale zdecydowanie czuła dwa razy większe zażenowanie niż kiedykolwiek wcześniej. Nic jej nie pozostało, jak wyjść, po pożegnaniu się z Aną. Tylko wtedy dopadły ją te nieszczęsne myśli: podwójna wtopa i jeden, wielki przegryw. Dwa w jednym, tego jeszcze nie grali. No ale, cóż, każdemu się to zdarza, prawda? Białowłosa pokręciła w niedowierzaniu, ale i rozczarowaniu głową, zaczesując kosmyki do tyłu. Nie wiedziała, co powinna o tym wszystkim myśleć… nastawiać się na to, że Ana do niej napisze, czy nie? Czy to za dużo? Nie była pewna, a nie chciała robić sobie złudnej nadziei… choć i tak przy najbliższej okazji ją zaprosi do innej kawiarni, a tę będzie omijać szerokim łukiem, jeśli kiedykolwiek będzie chciała kogoś tam zaprosić… przynajmniej przez jakiś czas. To było dla niej niezwykle stresujące, szczególnie po tym, co wyszło. No ale, kiedyś musiał być ten pierwszy raz. 

*** 

   Leżąc w wannie, z lampką wina w dłoni, Miller relaksowała się po całym dniu, który dzisiaj przeżyła. Potrzebowała trochę odreagować to, co się wydarzyło w ciągu kilku, nieszczęsnych godzin. Po tym, jak wróciła do domu, nie weszła od razu do wanny, nie poszła odpocząć, wręcz przeciwnie. Zostawiła torby z zakupami, a następnie opuściła mieszkanie i udała się do najbliższego lasu, gdzie mogła przybrać formę wilka. Zazwyczaj w odpoczynku psychicznym pomagała jej przemiana i dyskusja z własnym wilkiem. Biegając, zapominała o problemach, oddawała się swojemu instynktowi, który zazwyczaj kontroluje, ale są takie chwilę, kiedy nie do końca chce nad tym panować. To sprzeczne z jej własnymi zasadami, lecz… zasady są po to, aby je łamać, nieprawdaż?
Uspakaja swoje myśli, jest zmęczona i resztę dnia przesypia w cieniu jednego z drzew, ukrywając się przed „turystami”, których niesie o tej porze do lasu. Kiedy jest lato, zazwyczaj pragnie wskoczyć do jeziora, czy rzeki, chcąc ochłodzić ciało pokryte futrem… no ale, przyciąganie uwagi nie jest jej potrzebne, więc zmuszona jest często odpuszczać swoje pomysły. I tak było również dzisiaj, więc takie leżenie w wannie z winem było pewną formą „wynagrodzenia sobie” tego, że wcześniej nie mogła tego uczynić. Tylko teraz woda jest gorąca, a nie zimna, ale tak… nie ma żadnej różnicy. Zazwyczaj w takich chwilach rozmawiała ze swoim przyjacielem, narzekając mu przez telefon, ale tym razem tak nie było.
Dziewczyna poruszała kieliszkiem, patrząc jak zawartość się porusza, pozostawiając czerwone smugi na szkle, a po krótkiej chwili namysłu, upiła kolejne dość małe łyki alkoholu. No cóż, chciała się tym „delektować”, jak najdłużej to możliwe, lecz nie była do tego stworzona i po kolejnych minutach wypiła całą zawartość naczynia. Akurat w tamtym momencie zawibrował jej telefon, na co zareagowała cichym stęknięciem. Nie wiedziała, kto do niej pisał o takiej porze. Jednak dostrzegając nieznany numer, który wysłał jej jakieś… zdjęcia… była z lekka zaniepokojona. Mogłaby to usunąć, nie wchodząc dokładnie w wiadomości. Zignorowałaby to i po sprawie, nieprawdaż? Lecz Nat, to Nat, zawsze musi sprawdzić nim coś usunie bądź zablokuje. Wchodząc w końcu w rozmowę, nieco zaskoczona, ale i rozbawiona, uśmiechnęła się, dostrzegając zdjęcie wierzchowca.


   

   Niemalże od razu odpisała na wiadomość, tym samym pozwalając sobie na ponowne oderwanie się od samotności, jaka jej doskwierała w mieszkaniu. Czasami pragnęła, aby jakiś czworonóg tutaj był… ale niestety, było to niemożliwe ze względu na właściciela mieszkania. Tak, bywało to uciążliwe, aczkolwiek Natalie chciała jeszcze mieć dach nad głową, niezbyt widziało jej się mieszkanie w lesie, bądź na ulicy.
Z dobrą godzinę, jak nie dłużej, pisała z Aną, śmiejąc się do telefonu, czy uśmiechając się non stop, co było u niej rzadkie. No ale, co miała narzekać. Po wyjściu z wanny, wytarciu ciała i ubraniu piżamy, dość szybko ogarnęła łazienkę, udając się do sypialni w celu kontynuowania pisania. Wieczór był znacznie lepszy niż mogła się spodziewać, dlatego nawet nie wiedziała kiedy, a zasnęła z urządzeniem w dłoni.

Ana? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics