21.03.2020

Od Natalie CD Any

  Była zaskoczona powrotem przyjaciółki. Przypuszczała, że nastąpi to nieco... później. Oczywiście, jakby przyjechała za kilka godzin, to na pewno zdołałaby ogarnąć siebie i Finna. A tak? No cóż, wyszło, jak wyszło. Drapiąc się z zakłopotaniem po karku, zastanawiała się, czy aby nie powiedzieć ile ma mniej więcej lat. Dlatego przyglądała się wyższej, ciężko wzdychając.
- Tak teoretycznie... to mam trzy lata jako wilk, więc... — zaczęła, z lekkim uśmiechem, jakby to miało jej pomóc naprawić całą sytuacje. Przeliczyła się. Tym razem uśmiech nic nie zdziałał.
Wywołało to większej zirytowanie w blondynce, która nawet nie ukrywała swoich emocji. Dlatego też Miller została na dworze, wracając do wilczej postaci, jednocześnie siedząc na deszczu. Rozglądała się, biegała po podwórku... nie miała pomysłu, jak pozbyć się błota, ponieważ deszcz nie był na tyle skuteczny, na ile potrzebowała. Jednakże, Ana i tak nie wpuściła jej do domu, pozwoliła jedynie leżeć na werandzie.
Może po kilku godzinach została wpuszczona do środka, gdzie niemalże od razu udała się wziąć prysznic, oczywiście, już w swojej ludzkiej postaci. To po tym powędrowała do sypialni dziewczyny, wybierając z jej szafy najbardziej luźne ubrania, w których często spała, gdy zostawała u niej na noc. Następnie udała się do salonu, gdzie młodsza leżała na kanapie z lampką wina w dłoni, jednocześnie bawiąc się w skakanie po kanałach, jakby szukała czegoś bardziej interesującego. Finn leżał na podłodze, gdzie słodko drzemał. Archer rzecz jasna nie był lepszy, aczkolwiek nie spał, a jedynie przyglądał się Miller i swojej właścicielce. Chyba nieco przeszło jej to zdenerwowanie… chyba. Ciężkie westchnięcie opuściło usta białowłosej, która drapała przyjaciółkę po plecach. Tak, to był gest przeprosin. Dość często to robiła, więc była przyzwyczajona. W międzyczasie rozmawiały, w miarę spokojnie. Temat zszedł na to, iż Natalie jest wilkołakiem, na co przytaknęła głową, zaczynając masować drugą dziewczynę z lekkim uśmiechem na ustach. Oczywiście, już po chwili Ana przewróciła się na plecy, żeby starsza zaczęła drapać ją po brzuchu. A to było, jak najbardziej u nich normalne. Godzinne drapanie, czy masowanie… czasami nawet Miller łańcuszkiem wodziła po plecach drugiej, bo było to dość przyjemne. A skoro ona nie narzekała, a tylko prosiła o więcej, to tak robiła.
- Ile już jesteś takim wilkołakiem? – pytanie ze strony blondynki wyrwało Nat z jej chwilowego zamyślenia o tym, jak często spędzały czas w taki sposób, jak teraz.
- Właściwie, to od dziecka. – przyznała, wzruszając delikatnie ramionami, w końcu kładąc się z drugiej strony kanapy, aczkolwiek Balanchine niemalże od razu położyła swoje nogi na brzuchu dziewczyny, bucząc, że nie ma przestawać. – Długo jeszcze? – spytała.
- Hm… zastanówmy się… tak. Możesz w tym czasie poopowiadać mi, jak się nauczyłaś panować nad przemianą. – odpowiedź Any wywołała tylko mruknięcie niezadowolenia, lecz niemalże od razu Nat zaczęła opuszkami palców ponownie wodzić po łydce, którą jej podstawiła.
Opowiadała o wszelakich treningach z ojcem, o tym, jak jej nauczył całej sztuki przemiany i powstrzymywania się, czy walczenia z wewnętrznym wilkiem, co było naprawdę trudnym zadaniem, gdy nosiło ją zirytowanie. No ale, trening czyni mistrza, prawda? Nawet nie wiedziała kiedy, a sama piła wino w towarzystwie dziewczyny. Ich języki niemalże od razu się rozplątywały, wiele rzeczy je bawiło. A nim można było się zorientować, zasnęły otulone kocem na kanapie. Jedna leżała z jednej strony, zaś druga z innej, podstawiały sobie nawzajem swoje nogi, co wyglądało dość komicznie. Aczkolwiek było im wygodnie, więc co można było narzekać? Gorzej, jak rano się obudzą z kacem, z którym będą musiały sprzątać wszystkie butelki i kieliszki, czy też talerze po tostach, które wcześniej jadła Ana i zostawiła po nich jedynie talerz na stoliku.

Ana? c;

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics