8.03.2020

Od Liama CD Kangsoo

Zastukałem palcami jednej ręki w kierownicę, drugą włączając kierunkowskaz, by zasygnalizować wjazd na parking przed moim blokiem. O dziwo dość szybko znalazłem miejsce i, zaparkowałszy, wysiedliśmy z Kangsoo z samochodu.
- Wejdę pierwszy, żeby zamknąć Lunę w mojej sypialni - rzuciłem, gdy wchodziliśmy już po schodach. - Niby na swoim jest bardziej pewna siebie i nie rzuca się na wszystkich, ale po co ryzykować.
- Nie musisz jej zamykać tylko dlatego, że przychodzę - przyjaciel uśmiechnął się do mnie lekko. Ale ja pokręciłem tylko głową.
- Zwykle ją zamykam, jak ktoś przychodzi - wytłumaczyłem. - Dla czystego sumienia, bo nie tylko na ciebie tak reaguje. Jak bardzo będziesz chciał próbować się z nią zaprzyjaźnić, mogę potem założyć jej kaganiec i wypuścić. W sumie, przyda jej się trening uspołeczniający.
I nie dając Kangsoo czasu na odpowiedź, uznawszy, że można dać mu czas na przemyślenie propozycji, wsunąłem klucz w zamek drzwi do mojego mieszkania (w międzyczasie do nich dotadliśmy) i otworzyłem drzwi. Momentalnie naszym oczom ukazała się siedząca na środku przedsionka Luna. Machnęła raz ogonem, po czym przeniosła spojrzenie na Koreańczyka. Zanim zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować, wsunąłem się do mnieszkania, złapałem ną za sierść na kłębie i zamknąłem za sobą drzwi, rzucając do Kangsoo jeszcze szybkie "Poczekaj".
Gdy pies był już zamknięty w sypialni na piętrze, zszedłem na dół, by wpuścić przyjaciela do środka. Zaraz też zająłem się zamawianiem nam jedzenia.
Ostatecznie zamówiłem dwie pizze, bo miałem spust jak... głodny smok, którym byłem. Sam potrafiłem wciągnąć największą dostępną pizzę, a nie znałem możliwości Kangsoo.
Gdy skończyłem rozmowę z pracownicą pizzerii, dołączyłem do Kangsoo w salonie. Mężczyzna patrzył z zaciekawieniem na Puszka, który rozłożył się właśnie na całą długość, razem z ogonem, zajmując tym samym połowę swojego ogromnego terrarium... na pół ściany.
- Terrorysta się wygodnicki zrobił ostatnio - zaśmiałem się, podchodząc do terrarium. Zastukałem lekko w szybę, co spotkało się z reakcją warana w postaci powolnego obrócenia głowy w moją stronę. - Przez większość czasu leży tak rozłożony i grzeje tyłek pod lampą grzewczą.
- Może coś mu jest?
- Nieeeee. Wątpię - otworzyłem szybę, żeby zobaczyć, czy Terrorysta jakoś zareaguje. I zareagował, a jakże. Momentalnie znalazł się przy wyjściu i już chciał wyskakiwać. W ostatniej chwili go złapałem i aż stęknąłem pod jego ciężarem. - Kurde, gościu, spasłeś się.
Pusiu wdrapał się po mojej klatce piersiowej, by położyć głowę na moim ramieniu, a wzrok pewnie utkwić w Kangsoo. Przytrzymałem go przy sobie, żeby nie spadł.
- Ale on jest... długi - usłyszałem głos przyjaciela, zanim się obróciłem i zobaczyłem jego zaskoczoną minę.
- Ma z metr... teraz może trochę więcej, bo liniał ostatnio - wzruszyłem lekko ramionami. Mimo to Puszek zaczął się wiercić na moim ramieniu, zmuszając mnie do złapania go w dwie ręce, jedną przytrzymując go pod przednimi, drugą pod tylnymi łapami. - Chcesz potrzemać? - zapytałem, z przebiegłym uśmieszkiem na ustach.

Kangsoo?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics