18.05.2019

Od Simona CD Minho

Samotny wieczór w barze jest tym, czego Simon potrzebował. Mimo jesieni, słońce dawało się dzisiaj mocno we znaki. Do tego znowu przyszła ta nieznośna baba z tym swoim szczurem. Nie ma nic do małych psów. Ba. Nawet je lubi. Ale to bezwłose, łyse coś, śliniło się wszędzie, ale... przecież to tylko piesek hi hi... hi. Kurwa. Hi. A potem sprząta zeschniętą ślinę z podłogi. Już kilka razy zdarzało mu się płacić z własnej kieszeni za brudny od śliny tego potwora kapelusz czy buty.
Nieco znudzony spogląda na chłopaka za barem,mieszając papierową słomką w szklance pełnej lodu. Wzdryga się, słysząc niektóre wyzwiska lecące w jego stronę.
- Darling. Tymi ustami matkę całujesz? - zwraca się w końcu do jednego z nich, mierząc go powolnym spojrzeniem.
- Co? Co ty pierdolisz? - warczy nieco już wstawiony mężczyzna, patrząc na niego z wściekłością. Łapie go za przód koszulki, przyciągając do siebie – Pieprzony pedał – pluje, pchając go na podłogę. Simon z trudem utrzymuje równowagę, ratując się przed upadkiem. Jedynie poprawia ubranie i wychodzi.
- Co za durnie się rodzą – wzdycha cicho. - I pomyśleć, że to ten przygłupi plemnik wygrał wyścig... - Z ulgą wciaga w płuca świeże powietrze, zmieszane ze spalinami miasta. Słońce chowa się już za horyzontem. Rozgrzany asfalt oddawał całe ciepło, rozgrzewając coraz chłodniejsze powietrze wieczora. Zamyślony wyciąga papierosy z tylnej kieszeni neonowych spodni. Podpala jednego zapalniczką, nucąc pod nosem przytłumioną muzykę, która leci z baru. Siada na krawężniku, przeglądając telefon. Unosi głowę, gdy drzwi w bocznym zaułku otwierają się i zamykają z trzaskiem. Spogląda w tamtą stronę, zauważając barmana. Dłonie dość szczupłego chłopaka drżą, gdy ten stara się znaleźć zapalniczkę, trzymając papierosa między wargami.
- Darliiing – woła, wyciągając w górę dłoń z zapalniczka. Wraca do przeglądania instagrama. - Pożycz, ale nie bierz. Już jest raz kradziona – czeka aż ten podejdzie bliżej, słysząc ciche kroki. - Nie krępuj się, ty piwny aniele – Szczerzy się do niego wesoło. Blondyn unosi brwi, wyraźnie zdziwiony, ale odbiera zapalniczkę w mopsy.
- Dzięki – mruczy po chwili.
- Nie sądziłem, że w tym barze bywa taka dzicz – mruczy Simon, gasząc swojego papierosa o chodnik. Wyciąga kolejnego. - Dobrze, że jutro poniedziałek. Mam nadzieje, że wszystkie te świry dostaną takiego kaca,że zostaną w domu – zagaduje.

Minho?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics