Samotny wieczór w barze jest tym,
czego Simon potrzebował. Mimo jesieni, słońce dawało się dzisiaj
mocno we znaki. Do tego znowu przyszła ta nieznośna baba z tym
swoim szczurem. Nie ma nic do małych psów. Ba. Nawet je lubi. Ale
to bezwłose, łyse coś, śliniło się wszędzie, ale... przecież
to tylko piesek hi hi... hi. Kurwa. Hi. A potem sprząta zeschniętą
ślinę z podłogi. Już kilka razy zdarzało mu się płacić z
własnej kieszeni za brudny od śliny tego potwora kapelusz czy buty.
Nieco znudzony spogląda na chłopaka
za barem,mieszając papierową słomką w szklance pełnej lodu.
Wzdryga się, słysząc niektóre wyzwiska lecące w jego stronę.
- Darling. Tymi ustami matkę całujesz?
- zwraca się w końcu do jednego z nich, mierząc go powolnym
spojrzeniem.
- Co? Co ty pierdolisz? - warczy nieco
już wstawiony mężczyzna, patrząc na niego z wściekłością.
Łapie go za przód koszulki, przyciągając do siebie – Pieprzony
pedał – pluje, pchając go na podłogę. Simon z trudem utrzymuje
równowagę, ratując się przed upadkiem. Jedynie poprawia ubranie i
wychodzi.
- Co za durnie się rodzą – wzdycha
cicho. - I pomyśleć, że to ten przygłupi plemnik wygrał
wyścig... - Z ulgą wciaga w płuca świeże powietrze, zmieszane ze
spalinami miasta. Słońce chowa się już za horyzontem. Rozgrzany
asfalt oddawał całe ciepło, rozgrzewając coraz chłodniejsze
powietrze wieczora. Zamyślony wyciąga papierosy z tylnej kieszeni
neonowych spodni. Podpala jednego zapalniczką, nucąc pod nosem
przytłumioną muzykę, która leci z baru. Siada na krawężniku,
przeglądając telefon. Unosi głowę, gdy drzwi w bocznym zaułku
otwierają się i zamykają z trzaskiem. Spogląda w tamtą stronę,
zauważając barmana. Dłonie dość szczupłego chłopaka drżą,
gdy ten stara się znaleźć zapalniczkę, trzymając papierosa
między wargami.
- Darliiing – woła, wyciągając w górę dłoń z zapalniczka. Wraca do przeglądania instagrama. - Pożycz, ale nie bierz. Już jest raz kradziona – czeka aż ten podejdzie bliżej, słysząc ciche kroki. - Nie krępuj się, ty piwny aniele – Szczerzy się do niego wesoło. Blondyn unosi brwi, wyraźnie zdziwiony, ale odbiera zapalniczkę w mopsy.
- Darliiing – woła, wyciągając w górę dłoń z zapalniczka. Wraca do przeglądania instagrama. - Pożycz, ale nie bierz. Już jest raz kradziona – czeka aż ten podejdzie bliżej, słysząc ciche kroki. - Nie krępuj się, ty piwny aniele – Szczerzy się do niego wesoło. Blondyn unosi brwi, wyraźnie zdziwiony, ale odbiera zapalniczkę w mopsy.
- Dzięki – mruczy po chwili.
- Nie sądziłem, że w tym barze bywa
taka dzicz – mruczy Simon, gasząc swojego papierosa o chodnik.
Wyciąga kolejnego. - Dobrze, że jutro poniedziałek. Mam nadzieje,
że wszystkie te świry dostaną takiego kaca,że zostaną w domu –
zagaduje.
Minho?
Minho?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz