19.05.2019

Od Ashtona CD Eliotta

Ashton przyznał się przed samym sobą, że to całe "DJowanie" całkiem mu się podobało. To prawda, popełnił kilka błędów, których jakimś cudem nie zrzucił na Szatanowi ducha winnego Eliotta, jednak poza tym było... ciekawie. Pozwolił sobie nawet na delikatny uśmiech godny podekscytowanego nową zabawką dziecka. Przez to wszystko zignorował nawet fakt, że jego dłoń złączyła się z tą towarzysza. Dopiero w chwili gdy podniósł głowę, aby spytać blondyna o coś dotyczącego konsoli, zorientował się, że młodzieniec schodzi z podestu. Brunet uniósł ze zdziwieniem brwi i powiódł wzrokiem za Eliottem, nie chcąc go stracić z oczu. Co się stało? Czy to miało jakiś związek z młodym Crowleyem? Chłopak był na coś chory? Bądź, tak jak podejrzewał Ash, nie był w stu procentach człowiekiem?
Czarownik zerknął na dłoń. Dostrzegł bijące z jej wnętrza, nikłe pomarańczowe światło. Syknął cicho z niezadowoleniem, po czym sięgnął do laptopa i ponownie puścił coś ze składanki tajemniczego młodziana. Następnie także zszedł z podestu i zaczął kierować się w stronę toalet, nerwowo poruszając palcami naznaczonej Piętnem Biere'a ręki. Pamiętał, że kiedy rzucił na siebie to zaklęcie po namowach Aleistera, śmiał się później z pradziadka. Przecież nikt by się nie odważył zaatakować członka tak znanego magicznego rodu. Nawet jeśli, Ashton zna wiele zaklęć, które pomogłyby mu pokonać łowcę czarownic, o ile ci jeszcze stąpają po tej ziemi. Teraz niechętnie stwierdził, że jednak stary duch miał rację. Szkoda tylko, że padło akurat na niego, pomyślał przelotnie chłopak, łapiąc za klamkę do męskiej toalety. Nabrał powietrza w płuca, zebrał się w sobie i pchnął drzwi, wkraczając do środka.
Chłopak bez słowa oparł się o ścianę przy drzwiach, bacznie obserwując plecy Eliotta. Zabawne, jak szybko człowiek może zmienić sposób myślenia o drugiej osobie. Zaledwie parę minut temu Ash był jednym z najszczęśliwszych gości tego klubu, a teraz byłby gotowy spopielić jasnowłosego, jeśli byłaby taka potrzeba. Czekając, aż młodzieniec go zauważy, magik zerknął na iskrzącą się dłoń. Symbol po jej wewnętrznej stronie odbijał się w formie złoto - bursztynowego światła w jego oczach, nadając im wręcz mistycznego wyglądu. Brunet uniósł nieznacznie kącik ust. Zaczął się zastanawiać, czy to, co widzi, powinno być bolesne. Czy powinien krzywić się, syczeć i odczuwać jakikolwiek dyskomfort. To była jedna z tych wad jego ciała. Nigdy nie miał pewności, jak powinien zachować się w podobnych sytuacjach..O ile w ogóle powinien.
— Wybacz, źle się pocz.. — zaczął Eliott, podnosząc się powoli znad umywalki. Nie odwrócił się jednak, a jedynie utrzymywał kontakt wzrokowy z czarownikiem przy pomocy wybrudzonego przez mniej kulturalnych gości przybytku lustra. Crowley przewrócił oczami.
— Wybacz, że pytam bezpośrednio — wciął się mu w słowo, odbijając się od ściany — Kim jesteś? Łowcą? Golemem? Ożywieńcem? Ghulem?
Twarz muzyka pobladła znacznie. Jego wzrok zaczął błądzić od oblicza Ashtona, przez lśniące znamię, aż do drzwi. Następnie ostrożnie odwrócił się ku rozmówcy i po chwili zabrał głos.
— Nie wiem, o czym mówisz.
— Pieprzysz. Kim jesteś? — W jednej chwili światło w piętna uformowało się w kulę skrzącej się, elektrycznej energii. Czarownik objął ją dłonią, wywarczał przez zaciśnięte zęby zaklęcie i wyprostował palce drugiej ręki. Nitki energii z obiektu otoczyły jego ciało niczym niematerialne węże, ostatecznie złączając się w jeden stały strumień, jaki owinął się wokół palców, kształtując na ich czubkach coś na wzór pocisku.
— Nie mam ochoty umrzeć na stosie z rąk jakiegoś łowcy czarownic — wyjaśnił Ash, czując wewnętrzną potrzebę wytłumaczenia swoich działań zdezorientowanemu Eliottowi — A ty nie chcesz też pewnie zostać porażonym prądem. Odpowiedz więc na moje pytanie.

Eliott?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics