11.05.2019

Od Ashtona CD Eliotta

Widząc, że jego działania przyniosły zamierzone skutki, czarownik odwrócił się od idącego w stronę baru młodzieńca i zaczął obserwować poczynania barmana, zajmującego się sprzątaniem baru w przerwach między podawaniem zamówień spragnionym gościom tego przybytku grzechu i rozpusty. Przez głowę Asha przeszła myśl, że pasuje tutaj o wiele bardziej niż myślał wcześniej. Tyle osób, dążących tylko do zaspokojenia prymitywnych potrzeb i odurzenia się alkoholem. Crowley, mówiąc szczerze, bardzo lubił eufemizmy. Sam nie wiedział dlaczego. Po prostu, jeśli tylko miał taką możliwość, preferował używać mniej bezpośrednich zwrotów. Może dawało mu to jakiś pozorny spokój ducha, może wynikało z racji wychowania i braku, jak to wielu określa, okresu buntu. Bowiem Ash nie miał się przeciwko komu buntować, a więc nie musiał łamać także ustalonych z tego powodu zasad. Skromnym zdaniem młodzieńca, był bardzo grzecznym dzieckiem. To prawda, w dniu szesnastych urodzin zabił własnymi rękoma kilka gołębi, lecz poza tym, był aniołkiem, jakkolwiek ironicznie by to nie brzmiało. 
— Miło, że jednak przyszedłeś — Crowley uśmiechnął się nieznacznie i upił niewielki łyk z prawie pełnej szklanki, gdy poczuł w swoim najbliższym otoczeniu aurę upatrzonego DJa. Niespodziewanie, wzdłuż jego kręgosłupa przeszedł dziwny dreszcz, towarzyszący mu tylko w chwilach, gdy rozmawiał z bratem czy innymi bytami, powiązanymi z demonicznymi siłami. Czyżby ten człowiek nie był zwykłym śmiertelnikiem? Czy ukrywał jakiś sekret? A może także sprzedał swą duszę Diabłu za dostęp do czarnej magii? Jedną ręką Ashton sięgnął do ukrytego w kieszeni szczura, który także zdawał się wyczuwać to, co jego właściciel. W obawie, że jego drogi chowaniec może ucierpieć, jeśli sprawy przybiorą nieprzewidywalny obrót, odesłał go do sąsiedniego wymiaru, uznając, że ponowne przywołanie będzie lepszą opcją niż wskrzeszanie.
Aleister zwrócił się w stronę blondyna, gdy ten zajął miejsce obok niego, po czym oparł podbródek na swej dłoni i przyjrzał się dokładniej jego twarzy. Następnie skinął głową na barmana, który podszedł do ich dwójki.
— Zamów co chcesz, ja stawiam... Należy ci się za stanie tyle za konsolą. Granie musi być męczące. Tyle musisz się ruszać, tyloma rzeczami operować.. Jak ty to robisz? Długo już grasz? — Czarownik szybko otrząsnął się z nieprzyjemnego uczucia, towarzyszącemu byciu pozbawionym stałej obecności magicznego ducha, po czym upił nieco więcej ze szklanki niż poprzednio — Ah, gdzie moje maniery... Nazywam się Ash. A ty, tajemniczy nieznajomy?

Eliott?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics