19.05.2019

Od Harriet cd Vergil

Wsłuchałam się uważnie w słowa przyjaciela, który dość spokojnie tłumaczył swoją przeszłość. Jednak czasami miałam wrażenie, jakby czymś się denerwował, przez co kilka razy odwracał wzrok w kierunku kominka oraz kanapy. W pewnym momencie zleciała mosiężna figurka, lecz wolałam to zignorować i skupić się na mężczyźnie, który zaraz wrócił do zakończenia swojej historii. W tym momencie sama nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć. Znałam Ivara dość dobrze, ale spodziewałabym się czegoś takiego po nim.. po szczupłym blondynie w okrągłych okularach.
— Ver, to.. smutne — rzuciłam szukając lepszych słów — Przykro mi z powodu Twojej mamy — szepnęłam zerkając na ciemne oczy bruneta i pomimo powagi na jego twarzy, oczy kryły smutek.
— Zdążyłem się pogodzić z jej śmiercią, lecz jego czyn jest niewybaczalny — odparł uciekając spojrzeniem na kominek.
— Czasami lepiej jest pogodzić się z przeszłością, żeby przyszłość stała się lepsza — powiedziałam spokojnym tonem i z lekka uniosłam kąciki ust, co przyjaciel również uczynił — A z tym romansem.. czemu był on przelotny? Nie myślałeś nad wzięciem tego na poważnie? — spytałam sięgając po kubek z napojem, z którego upiłam trochę kawy, po czym odstawiłam naczynie na miejsce. Vergil uniósł na mnie wzrok, po czym krótko się zaśmiał.
— Wyczuwam zazdrość w Twoim głosie — mruknął bardziej wyluzowany.
— Ja zazdrość? Proszę Cię — prychnęłam i trzymając Amy na rękach, wstałam, aby odłożyć skrzydlatego na jego legowisko — Po za tym, życzyłabym Ci szczęścia z ową damą — dodałam skupionym tonem.
Przy okazji podeszłam do zrzuconej figurki, którą oczywiście podniosłam i położyłam z powrotem na szafkę. Któreś ze zwierząt musiało ją strącić lub Kevan nie powiedział mi nic o dzikich lokatorach, choć obie opcję mogą być realne.
— A Ty długo przebywałaś u.. — zaczął pytająco, lecz na końcu urwał imię swojego ulubieńca.
— Kevana — dokończyłam za mężczyznę — Tak, trochę u niego siedziałam, ale często wychodził z domu. Czasami był męczący i sama opuszczałam jego domostwo — dodałam kierując się w stronę bruneta, który siedział z założonymi rękoma na torsie — I kto tutaj jest zazdrosny — westchnęłam przechodząc za kanapą, aby wzburzyć dłonią ułożone włosy bruneta.
— Nie jestem zazdrosny — odparł wzdychając — Chciałem się tylko zapytać, nie można?
— A można — rzuciłam spokojnie i przeszłam do kuchni, gdzie otworzyłam szafkę z przekąskami — Co Ty na to, aby włączyć jakiś ciekawy film? — spytałam, gdy to mężczyzna szedł spokojnie do kuchni z dwoma kubkami po kawie.
    Nie trzeba było długo szukać jakiegoś ciekawego tytułu, gdyż na początku playlisty pojawił się premierowy film kryminalno-detektywistyczny, co nam obu skradło serca. Nim jednak ten się zaczął, przygotowałam wcześniej wspomniane przekąski oraz przysunęłam duży podnóżek bliżej kanapy, żeby wygodniej się siedziało. Oczywiście, żeby bardziej się rozluźnić, wybraliśmy czerwone wino, gdyż jedzenie przekąsek na sucho byłoby bardzo.. niewygodne.
   My jak to my, zamiast skupić się na akcji w filmie, komentowaliśmy poczynania aktorów i wyśmiewaliśmy głupie sceny walki, lecz ogólnie film wyglądał ciekawie i coraz bardziej nas wciągał. Gdy między nami zapadła cisza, a nasze spojrzenia były wbite w duży ekran, kątem oka zauważyłam jasną smugę, która momentami przypominała jakby szatę lub długą suknię. Niby byłam do tego przyzwyczajona, gdyż schizofrenia nadal lubiła mnie odwiedzać, lecz ta cała smuga zrobiła się jaśniejsza, a sam kształt zaczął przypominać ludzką figurę. W pomieszczeniu zrobiło się nieprzyjemnie chłodno, albo po prostu to ja tak odczuwam obecność "dzikiego lokatora". Odruchowo spojrzałam w kierunku ludzkiej kreatury, co było raczej złym pomysłem. Moja dłoń, która spoczywała spokojnie na przedramieniu przyjaciela, nagle się zacisnęła, a dźwięk kruszonego szkła, który wydobył się z drugiej dłoni, wyrwał mężczyznę ze skupienia.
— Harr.. Twoja dłoń — powiedział i szybko podniósł wzrok na moją twarz.
— Ona tutaj jest — szepnęłam cicho, a zarazem takim tonem, jakbym zaraz miała krzyczeć.
— Ale kto? — spytał mężczyzna — Harriet, nikogo tutaj nie ma — dodał, gdy nie dostał ode mnie odpowiedzi.
— Masz coś, co do niej należy —  kontynuowałam widząc jasnowłosą kobietę, której ubiór był poplamiony krwią — Warkocz spleciony z blond włosów... — mruknęłam.
Nagle zjawa zniknęła, a mój opętany wzrok zatrzymał się na dłoni Vergila, którą to udało mu się uwolnić z mojego początkowego uścisku. Chłód został zastąpiony ciepłym powietrzem, a wszelkie spięte mięśnie rozluźniły się, jakby nic się nie stało. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że moja druga dłoń jest ozdobiona kawałkami szkła, a spod nich sączy się ciemna krew.
— Nie powinno do tego dojść — powiedziałam siedząc na rogu wanny nadal się uspokajając — Przecież.. nigdy wcześniej tak nie reagowałam — dodałam kierując wzrok na przyjaciela, który nad umywalką wyjmował szkło z mojej dłoni.
— Może to ze zmęczenia — rzekł skupiając się na swojej czynności.
— Bywałam bardziej zmęczona i nie miałam takich jazd — zaprzeczyłam opierając głowę o ścianę.
Cicho westchnęłam i pozwoliłam brunetowi wyjąć ostatnie szkiełka, natomiast rany od razu się goiły. Ciemna krew spłynęła wraz z wodą puszczoną w kranie umywalki, zaś ja czułam się wypruta z wszelkiej energii życiowej.
— Wybacz, że moja schiza zepsuła tak dobrą atmosferę — powiedziałam kierując się do salonu.
— Ależ nic się nie stało, Harr — krótko się zaśmiał — Zawsze mogłaś przywołać jakiegoś Behemota lub innego przyjaciela — dodał spokojnie i posłał przyjazny uśmiech.
Stojąc naprzeciwko mężczyzny, delikatnie objęłam jego tors i oparłam o niego głowę, chcąc po prostu wtulić się w ludzkie ciało. Mężczyzna odwzajemnił czyn i spokojnym ruchem dłoni gładził moje plecy.
— Nie rób tak, bo Ci w rękach zasnę — mruknęłam po chwili i lekko się zaśmiałam odstępując na krok od bruneta — Ale chyba faktycznie pójdę spać, tylko się ogarnę — dodałam zerkając na niego — I oczywiście możesz zostać, jak chcesz. Na górze są jeszcze dwie sypialnie, na dole jedna.. czuj się jak u siebie — wyjaśniłam kończąc krótkim ziewaniem, po czym zniknęłam za drzwiami swojej sypialni.
Gdy zawsze brałam ciepłą kąpiel, tak teraz musiałam skoczyć pod prysznic, po którym wytarłam się do sucha, aby założyć na siebie świeżą piżamę w postaci krótkich spodenek oraz luźnej koszulki. Po tej czynności padłam na łóżko, które zaraz doprowadziło mnie do snu.. głębokiego snu.


Vergil? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics