29.06.2019

Od Ashtona CD Daewona

Młodzieniec uniósł brwi, słysząc aż tak trafne stwierdzenie, jakie padło z ust demona. Aż tak było po nim widać, że jest sam jak palec? Że z całego zepsutego serca pożądał kogokolwiek, chociaż na jedną noc, jak to mieli w zwyczaju przedstawiciele jego gatunku?
Sam nie wiedział, z czego to wynika, lecz w prawie każdej księdze na temat swej rasy, jaką czytał, musiała pojawić się co najmniej jedna wzmianka o rozwiązłości czarowników i czarownic, którzy celebrowali swą cielesność podczas różnorodnych świąt czy obrzędów. Nie mówiąc już o poligamii czy otwartych związkach. Na szczęście dla chłopaka, takie rzeczy zazwyczaj działy się w szczelnych murach sabatów. Nie wyobrażał sobie uprawiania masowej orgii z wszystkimi kapłanami, którzy zazwyczaj byli starszymi, ale też potężniejszymi osobami. Na samą tę myśl po jego ciele aż przeszedł dreszcz obrzydzenia i swoistego przerażenia taką wizją. Dlatego zacisnął dłoń brzegu blatu, aby w ten sposób dać upust swoim emocjom, a także powstrzymać się przed okazywaniem ich całym sobą. Nie lubił, kiedy ludzie czytali z niego jak z otwartej księgi, tym samym rozpędzając delikatną otoczkę tajemnicy wokół jego osoby. Zwłaszcza, gdy się okazało, że to stworzenie przed nim, którego imienia albo nie poznał, albo nie zapamiętał (obydwie opcje były prawdopodobne), było w stanie rozgryźć go bez większych problemów. Zaczął unikać przez to bezpośredniego spoglądania mu w oczy, bo może to w kontakcie z nimi w jakiś magiczny sposób jego umysł się otwierał. Wszystko to, aby nie przyznać się przed sobą w duchu, że jest kolejnym żałosnym emocjonalnym nastolatkiem, których na tym świecie było niestety wielu.
— Skoro spytałeś, powinienem ci odpowiedzieć, prawda? — Ashton zaśmiał się cicho pod nosem i zerknął na menu, jakie oferowała kawiarnia, jakie zaczął pilnie studiować. O braku porządnego śniadania przypominał mu nagły ucisk w brzuchu. Krótkotrwale zniwelował go rzuceniem zaklęcia na niesforny narząd, chociaż miał w głowie to, że zaraz będzie musiał i tak spojrzeć na sprzedawcę i zamówić cokolwiek — Można powiedzieć, że jestem samotny. Na swój sposób. A może uda mi się natrafić kogoś, z kim będę mógł normalnie porozmawiać. Z kim będę mógł pogłębić relację. Trudno znaleźć teraz ludzi, jakim można zaufać. Zwłaszcza, że zwykli ludzie — Crowley opuścił nieco głos i pochylił się nieznacznie, jakby obawiał się, że ktoś niepowołany może usłyszeć jego słowa — Nie przepadają zbytnio za takimi jak ja czy ty. Trzeba uważać, ile się im mówi i co mówi. Inaczej możesz skończyć źle. Dlatego podchodzę do nich z dystansem.
Brunet dopiero po chwili zdobył się na zerknięcie na Azjatę. Ukradkiem bo ukradkiem, jednak spojrzał. Nie dostrzegł dokładnie, co robi, gdyż jedyne, co widział ze swojej perspektywy to ołówek przesuwający się na kartce. Aby to zrobić, musiałby się wyprostować i podnieść nieco głowę. Ale wtedy rysownik na pewno by dostrzegł, że jest obserwowany i by sobie pomyślał jeszcze jakieś niestworzone rzeczy, że Ash jest jakimś podglądaczem, co nie potrafi usiąść w miejscu bądź niepokojącym mężczyzną z rodzaju tych, którzy wpatrują się w innych bez mrugania oczami i oddychają ciężko, niczym zwierzęta. Takie zachowanie na pewno odbiłoby się na jego reputacji, bo przecież musi takową posiadać (prawda?), dlatego powstrzymał się od ruszenia z miejsca, chociaż całym ciałem korciło go do zerknięcia chociaż na chwileczkę do notatnika pracownika kawiarni.
— Chodzisz do jakiejś Akademii Sztuk Pięknych czy artystyczne rzemiosła to tylko twoje zainteresowanie? Wtedy, w metrze, widziałem przez chwilę, że coś piszesz... Spokojnie, nie czytałem dokładniej żadnego z nich, więc nikomu tego nie powiem. Ale zainteresowało mnie to, przyznam. Sam głównie maluję. Od czasu do czasu, ale maluję.

Daewon?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics