12.06.2019

Od Michaela CD Natalie

  Minęły trzy dni od ostatniego spotkania Sopportare, co z lekka mnie uspokoiło. Z drugiej strony trochę jest to niepokojące, gdyż Ci zawsze szukali jakiejś zaczepki, szczególnie kapitan, który z czasem dostanie za swoje.
Ze względu na pierwszy, dość porządny, opad śniegu, grupa zmotoryzowanych zorganizowała wieczornego spota, na którym odbędzie się zwykłe spotkanie i ewentualnie kilka driftów wokół wysepki. Większość młodych gniewnych na pewno się ucieszy.
Będąc na miejscu, zająłem swoje miejsce przy krukach i obserwowałem zebranych ludzi, którzy byli bardzo zajęci rozmową między sobą. Gdy miałem już wysiadać z auta, na miejsce pasażera wsiadła młoda kobieta, która nie wyglądała na "panią lekkich obyczajów", a raczej na zwykłą pasjonatkę.
— Słyszałam, że dobrze zapoznałeś się z Natalie — rzuciła domykając za sobą drzwi.
— Być może — zerknąłem na blondynkę — A.. po co mi to mówisz?
— Boo.. Jestem Karo, bliska znajoma Natalie. Zawsze spotykamy się na spotach i w razie czego informuje nas o swojej nieobecności — wyjaśniła siedząc bokiem w fotelu — Ale dzisiaj nic nie wspomniała — dodała wzdychając — Wiesz coś na ten temat?
— Nic mi nie wiadomo. Dzwoniliście do niej? Pisaliście? Byliście zobaczyć mieszkanie? — skupiłem swój wzrok na blondynce.
— Tak, ale telefon nie ma sygnału, a mieszkanie jest puste. Nawet jej auto.. od trzech dni stoi w tym samym miejscu — odpowiedziała coraz bardziej nerwowym tonem — Nigdy wcześniej nie znikała.. tak bez słowa.
— Popytam swoich ludzi, może oni gdzieś ją widzieli — oznajmiłem po krótkiej chwili namysłu.
— Jak będziesz coś wiedział, informuj nas o tym — powiedziała podając mi kartkę z dwoma numerami — Dzwoń pod ten pierwszy, drugi jest Nat, jakbyś potrzebował.
— Jasne. Dzięki za informacje..
Gdy blondynka opuściła pojazd, spisałem numery z kartki do telefonu i pomimo iż stwierdzili, że jej telefon nie odpowiada, wykonałem do niej połączenie. Sygnału faktycznie nie było, jakby ktoś wyłączył jej urządzenie. Wiem, że teraz nie mieliśmy kontaktu przez tydzień, ale jeśli jej znajomi pytają się mnie odnośnie dziewczyny, to musiało się coś stać.
Po kilku minutach namysłu, wysiadłem z auta i podszedłem do Amandy, z którą porozmawiałem odnośnie Natalie. Okazało się, że brunetka ją kojarzy z wyglądu oraz pamięta jej auto jak i start na odcinku, lecz również nie wie, co się z nią stało. Z tego względu postanowiłem sobie odpuścić resztę spotu i opuściłem miejsce zgromadzenia udając się do miasta.
Podjechałem pod blok jasnowłosej i rozglądnąłem się za jej fordem, który stał samotnie na parkingu przykryty grubą warstwą śniegu. Zatrzymałem się naprzeciw niego i podszedłem do szyby kierowcy, aby zaglądnąć do jego środka, lecz raczej Nat nie preferuję nocowanie w aucie przy takiej zimie. Ciężko westchnąłem i rozejrzałem się po blokowisku, lecz nic niepokojącego nie zauważyłem.. no oprócz braku świateł w mieszkaniu kobiety. Może gdyby miała odsłonięte okna, zajrzałbym do środka, lecz w chwili obecnej jest to niemożliwe. Zamyślony wsiadłem do bawarki i spokojnie wyjechałem z osiedla kierując się na leśne tereny w celu poszukiwań.
   Do domu wróciłem koło pierwszej w nocy, a z godziny na godzinę moje zaniepokojenie wzrastało. Dla lekkiego uspokojenia, wziąłem ciepłą kąpiel i przy szumie wody wróciłem myślami do naszego ostatniego spotkania, a nadzieją, że coś sobie przypomnę. Po chwili jedyne co miałem w głowie, to sprawdzenie monitoringu pubu i zlokalizowanie w jakim kierunku poszła Nat, a tym tropem dowiedzieć się, co faktycznie się wydarzyło.
Sprawdzenie nagrań nie było skomplikowane, gdyż włączyłem od razu plik z trzech dni wstecz, akurat w momencie opuszczenia lokalu. Kobieta zdecydowanie poszła w kierunku mieszkania, lecz pole kamery nie obejmowało dalszego obszaru, co trochę utrudniało tą cało sytuację.
— Nat, gdzie Cię wywiało.. — mruknąłem sam do siebie patrząc na oddalającą się kobietę.
   Po porannych zajęciach i jednym zastępstwie, udałem się do sąsiedniego lokalu naprzeciwko mojego pubu. Dobrze znam obecnego tam szefa i bez problemu uzyskałem dostęp do nagrania z jego kamer, lecz i tam nie było nic nowego - Nat kierowała się do domu. Podziękowałem mężczyźnie i wróciłem do swojego auta, w którym to ponownie się zamyśliłem. Wtem w głowie pojawił się kolejny pomysł - monitoring miejski. Seattle jest monitorowane na każdym kroku, przynajmniej tak mi się wydaje. W tej sprawie skontaktowałem się z krukami, którzy o dziwo mają dostęp do owego urządzenia, ale nie chce wiedzieć jak tego dokonali.
Gdybym był bardziej inteligentny, mógłbym na samym początku sprawdzić ten monitoring, lecz z drugiej strony nie wiedziałem, że Ci mają do niego dostęp. Dobrze było pokazane, jak Nat wchodzi do sklepu muzycznego, a za nią dwóch mężczyzn. Później ta sama dwójka chwyta kobietę i.. ją porywa. Przyznam, że wewnętrznie się zagotowałem i miałem ochotę wysadzić siedzibę kruków, lecz musiałem się od tego powstrzymać. Mając możliwość dłuższego pobytu w tym miejscu, siedziałem z tym nagraniem dobrą godzinę i wyszukiwałem jakiekolwiek znaku porywaczy, lecz bez skutku.
— Musi Ci na niej zależeć — stwierdziła Amanda — Coś was łączy? — spytała.
— Nie — odpowiedziałem krótko z wbitym wzrokiem w nagranie — Dobrze się z nią dogaduje, to tyle — dodałem dając sobie chwilę odpoczynku.
— Kiedy ostatnio się z nią widziałeś?
— Z cztery dni temu w moim lokalu — mruknąłem opierając się o kanapę.
— A z Sopp?
— Też.. cztery dni temu — zmarszczyłem lekko brwi — Od tamtego czasu ich nie widziałem. — spojrzałem na brunetkę.
— Gdzie wcześniej z chęcią Cię odwiedzali.
— Myślisz, że..
— Że oni ją porwali, żeby zaciągnąć Ciebie do ich siedziby, a tym samym Cię wkurzyć — wyjaśniła kobieta — Ale nie mogę tego potwierdzić. Mężczyźni na nagraniu nie mają znaków Sopp.
— Nie mają, bo nie chcieli być rozpoznani — mruknąłem.
Rozmowa na ten temat ciągnęła się kilka ładnych godzin, aż do wieczora, co było dobrą porą na jakiekolwiek działanie w tej sprawie. Miałem w planach wkraść się do ich siedziby i przedostać się do pomieszczenia, gdzie trzymają Nat. W tym momencie byłem też pewny, że ona tam jest, ze względu na "tajemnicze" kontakty Jeffreya, który kiedyś pracował u miśków. Żeby nie być łatwy do wykrycia, wróciłem się do mieszkania i ubrałem ciemne ubrania, ale jednocześnie normalnie wyglądające, żeby nie zwracać na siebie większej uwagi. Mając broń we krwi, zdecydowałem się zostawić pistolet w domu, po czym ponownie udałem się do kruków, którzy postanowili podrzucić mnie do Sopp i jednocześnie dopilnować, aby cała ta akcja zakończyła się pomyślnie.
   Siedziałem na tylnej kanapie szarego mercedesa G class, który mknął przez szeroką drogę główną, a że czeka mnie dużo stresu i skupienia, postanowiłem się wyciszyć tak bardzo, jak tylko potrafię.
— Jesteś pewny swojego działania? — spytał Brand siedzący za kierownicą.
— Nigdy nie wycofuję się z podjętej już decyzji — odpowiedziałem zerkając na drogę przed nami.
Z prawej strony ukazał się niewielki budynek miśków, który nie jest ich centrum, a jedną z niewielu siedzib w tej okolicy. Również tutaj przebywa mój ulubiony kapitan, którego z miłości z chęci bym zabił. Gdy pojazd zatrzymał się w bezpiecznej odległości, wysiadłem z niego i bezpiecznie przemieściłem się do środka budynku, w którym roiło się od mundurowych. Tyle dobrego, że gamonie posiadają wiele zacienionych miejsc, przez co mogłem sprawdzać każde z pomieszczeń na piętrze jak i w "piwnicy".
W końcu, po przeleceniu przez kilka pokoi i biur, znalazłem to jedno miejsce, gdzie znajdowała się Nat, spętana od nóg, po ręce oraz usta, a w całej tej ciemności nie zdołała mnie zauważyć. Stanąłem na równe nogi i ostrożnie podszedłem do kobiety, która na początku nie była pewna mojej osoby. Dopiero gdy pozbyłem się jej wiązań, zdołała wstać i mocno mnie przytulić, co również odwzajemniłem.
— Nie wiem czym jesteś i jak to robisz, ale ciesze się, że tutaj jesteś — rzekła cicho kobieta, która nie ukrywała radosnego uśmiechu.
— Może kiedyś się dowiesz — uniosłem lekko kąciki ust — Ale teraz trzeba stąd wyjść — dodałem zerkając na pomieszczenie, w którym obecnie się znajdowaliśmy. 
Gdy nagle usłyszałem ciężkie kroki żołnierza, który prawdopodobnie zmierzał w naszym kierunku, skryliśmy się przy drzwiach obok szafy, a mając jeszcze chwilę, rozwaliłem Mrokiem żarówkę, przez co mundurowy zaliczył zdziwienie po wejściu do pokoju. Mężczyzna chwycił więc za latarkę, lecz nim ją włączył, został porządnie ogłuszony mocnym ciosem w tył głowy, natomiast jego ciało złapałem i ostrożnie położyłem na podłodze.
— Poczekaj tutaj — mruknąłem cicho do jasnowłosej, po czym ostrożnie sprawdziłem ewentualną drogę ucieczki.
Nie ważne gdzie poleciałem, wszędzie było pełno mundurowych, nawet na dolnym piętrze, co było trochę irytujące. Po powrocie do pokoju zauważyłem dużą kratkę wentylacyjną, którą również sprawdziłem i szczerze, ta kratka okazała się być najlepszym rozwiązaniem. Wróciłem więc o Natalie i wyjaśniłem swój plan, z którym się zgodziła. Podsunąłem ostrożnie szafkę do kratki i pomogłem wejść dziewczynie do środka, natomiast ja ruszyłem za nią, bo oczywiście kobiety mają pierwszeństwo.. czy coś takiego.
Po przebyciu kilku ostrych zakrętów i przeciśnięciu się przez wąskie, metalowe korytarzyki, udało nam się dojść do głównego wentylatora, który również uszkodziłem, przez co bez większego problemu udało się wyjść na zewnątrz. Dopływ świeżego powietrza dodał mi energii, przez co mogłem od razu ruszyć biegiem do auta, co w obecnej sytuacji było koniecznie ze względu na mundurowych kierujących się w naszym kierunku. Dziewczyna również zauważyła obecne zagrożenie i oby dwoje skierowaliśmy się do mercedesa, który na nasz widok został uruchomiony. Podczas gdy ten powoli ruszył, w biegu wskoczyliśmy na tylną kanapę wozu, przez co mogliśmy odetchnąć z ulgą.
— No Mike, gratulacje — rzekła Amanda siedząca w miejscu pasażera na przodzie.
— Pierwszy raz widzę takie poświęcenie — dodał Jeffrey kiwając głową.
— Nigdy więcej — mruknąłem lekko zdyszany i przyjaźnie się uśmiechnąłem — Ogólnie jak się czujesz? — zerknąłem na Nat, która akurat poprawiała jasne kosmyki włosów.

Natalie? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics