3.06.2019

Od Eliotta CD Ashtona

   Na powrót poczuł pod stopami twardy grunt na co tylko odetchnął z ulgą. Złapał się za nadgarstki lekko poparzone przez magiczne pnącza i zaczął rozmasowywać obolałą skórę w zdziwieniu obserwując dziwną istotę, która zaraz zmieniła się w zwykłego psa. Eliott dalej nic z tego nie rozumiał, a co drugie słowo padające z ust Ashtona było mu obce i niezrozumiałe. Stał w miejscu dłuższą chwilę zastanawiając się czy kolejna ucieczka mu się opłaci czy skończy czymś jeszcze gorszym, ale zanim chłopak zdążył jakkolwiek zareagować, odezwał się ciemnowłosy.
- Przepraszam. Zachowałem się jak dupek. Wybacz, po prostu... Spanikowałem - odparł zakłopotany i wskazał brodą na psa siedzącego niedaleko blondyna, na którego ten nie umiał już patrzeć jak na zwykłego futrzaka - Naopowiadał mi on trochę o Salem. Nie chcę, aby historia się powtórzyła.
- On ci naopowiadał? - Eliott w zdziwieniu uniósł brwi, ale po chwili stwierdził, że nie ma co się tak wszystkiemu dziwić. Przecież sam był dziwadłem, o którym sam czarownik mało słyszał - Zresztą nie ważne, nic mnie już nie zdziwi. W każdym razie dzięki za przeprosiny i poparzenia - dodał spoglądając na Ashtona.
- Przeżyjesz. Mogłem zrobić ci coś o wiele gorszego - prawie niezauważalnie uniósł jeden kącik ust jakby na złagodzenie sytuacji - W przyszłości może ci się jakoś odwdzięczę.
- Mam taką nadzieję. Należy mi się jakieś dobre piwo - nonszalancko zarzucił włosami chowając ręce do kieszeni - Teraz już wrócę do klubu jeżeli pozwolisz.
Ashton tylko kiwnął lekko głową i przesunął się, aby dać chłopakowi przejść. Eliott zaś skorzystał z pozwolenia i przeszedł obok ciemnowłosego ostatni raz na niego zerkając. Sytuacja, która miała tu miejsce była dosyć niewytłumaczalna i blondyn wiedział, że szybko o niej nie zapomni, a przy jego ciekawości może i zacznie drążyć. Póki co wyszedł na oświetloną i ruchliwą ulicę, po której drugiej stronie znajdował się klub, gdzie zostawił swoje rzeczy. Wszedł do środka niezauważony i podszedł do konsoli, żeby zabrać swój laptop i inne sprzęty, które był w stanie przytargać do domu samodzielnie. Najcięższe pudła mógł zostawiać tutaj, gdyż nie było sensu przewożenia ich codziennie. Eliott zabrał co mógł i wyszedł po drodze tylko słysząc narzekających tancerzy na brak dobrej DJowej muzyki. Godzina nie była już taka młoda, więc niedługo i tak wszyscy będą musieli się stąd zmywać jeżeli chcą z rana powstawać do pracy. Chłopak udał się za budynek, gdzie zaparkowane było jego auto i zapakował do niego walizki i torby. Wsiadł do samochodu i z głośnym westchnieniem oparł głowę o podgłówek. Zazwyczaj nie jest tak znużony, gdy wraca z pracy, ale powiedzmy, że ten dzień zapewnił mu sporo rozrywki niekoniecznie potrzebnej.
   Po niedługiej przejażdżce w ciemnościach nocy w końcu dotarł do domu. Z niechęcią powciągał na czwarte piętro wszystkie pudła, a przy drzwiach z trudem trafił kluczem do zamka. Wpadł do środka od razu będąc atakowanym przez własnego towarzysza, ale nie miał siły na zabawę ani wielkie powitania, więc tylko odepchnął lekko czworonoga i rzucił rzeczy pod szafkę na buty. Po drodze do łóżka pogubił ubrania takie jak spodnie i bluzka i bez większych przygotowań walnął się na kanapę w salono-jadalnio-kuchnio-sypialni i narzucił na siebie cienki koc. Po chwili również Rhino zajął swoje miejsce przy Eliottcie i ułożył łeb na klatce piersiowej chłopaka oczekując jakiejkolwiek reakcji.
- A ty co? Też zmieniasz się w jakieś dziwadła? - zaśmiał się gładząc psa po głowie - Mam nadzieję, że nie. Jeden taki w domu wystarczy - dodał układając się na boku.
W takiej pozycji długo też nie pozostał. Nie pozwoliła mu na to jego ciekawość, która nakłoniła go do odpalenia laptopa. Blondyn wychylił się żeby sięgnąć go z pokrowca i ułożył go sobie na kolanach. Od razu odpalił wyszukiwarkę i wpisał w nią ,,Salem''. Po chwili wyskoczyły mu zwroty takie jak ,,miasto czarownic'' czy ,,polowanie na czarownice''. Po przeczytaniu kilku artykułów Eliott czuł się wystarczająco wyedukowany i chociaż każda strona mówiła co innego, niektóre historie je łączyły. Teraz wiedział czego obawiał się Ashton. Jego dar jest powszechniej znany niż dar Eliotta, dlatego też musi być wokół niego większe zainteresowanie, nie zawsze wychodzące na dobre.  Z jednej strony cieszył się, że o piekielnych ogarach tak wiele nie wiadomo, a z drugiej strony współczuł brunetowi tego, że musiał żyć w niepokoju. Chociaż jeżeli przy swoim boku ma psa, który nie do końca był zwykłym psem i posiada liczne zdolności, nie musi czuć się jakoś bardzo zagrożony. Eliott powstrzymał się od dalszego przeszukiwania internetu, ale musiał przyznać, że tematy czarownic i magii nieźle go zainteresowały. Co nadal oczywiście nie przekonało go do swojego daru, który uważał raczej za przekleństwo. Po chwili zmusił się do zamknięcia laptopa i skrycia się wśród koców i poduszek.

Ashton?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics