4.06.2019

Od Harriet CD Vergila

   Byłam lekko zszokowana słuchając wampirzego przyjaciela, który od tak wyjaśnił wszystko na temat tego dziwnego symbolu. Całą tą wiedzę chłonęłam jak gąbka, gdyż czułam, że nie jest to żaden zbieg okoliczności i podane przez niego informację mogą być bardzo przydatne. Nawet próbowałam skojarzyć sobie drugi symbol, który ukazał Kevan, lecz kojarzył mi się on tylko z fazą księżyca, natomiast berserk postanowił bez słowa wyjść na tył domu, co zdziwiło naszą dwójkę. Wampir z lekka zirytowany przeniósł się do kuchni, aby napić się jakiejś wody, po czym oparł się nerwowo o blat. W tej sytuacji musiałam jak najszybciej uspokoić męskich osobników, a szczególnie kontrolować Kevana, który w gniewie jest dość nieobliczalny. Przybrałam więc mglistą postać i sprawnie przyleciałam do berserka, który klękał na liściastym podłożu. Ukazałam się kilka kroków od niego, tak w razie niekontrolowanego ataku.
— Ver, co się dzieje? — spytałam najspokojniej jak potrafiłam i delikatnie oparłam dłoń na ramieniu mężczyzny, by choć trochę uspokoić jego złość.
— To o mnie im chodzi, Harr. Potrójna Bogini i Rogaty Bóg zawsze idą w parze. Tamte ciało miało jej znak. A ja.. mam jego. — wyjaśnił po ukazaniu tego samego symbolu, który pokazał wcześniej wampir.
Kucnęłam przy brunecie i delikatnie chwyciłam za dłoń, aby bardziej przyjrzeć się symbolowi. Z jednej strony wyglądał jak zwykły tatuaż, z drugiej zaś nikt normalny nie robi sobie takich znaków.
— No nic — mruknęłam wstając — Najwyżej znowu zmierzymy się z jakąś sektą — dodałam lekko unosząc kąciki ust, choć nie było mi łatwo się uśmiechnąć w takiej sytuacji.
Tak, wkurzyłam się tak od środka na to wszystko. Liczyłam już na spokojniejsze życie działając tylko na zlecenia, lecz oczywiście los lubi tworzyć to nowe problemy. Czas więc przygotować się na kolejne dziwadła. Podałam mężczyźnie dłoń, który skorzystał z pomocy i wstał na równe nogi, po czym odwróciliśmy się w kierunku domku. Jednak bardziej zaniepokoił mnie głośny szelest wampirzej smugi, która zmieszała niczym strzała w kierunku berserka. Nie zdążyłam nawet ostrzec bruneta, gdyż ten zaraz został przykuty do szerokiego drzewa przez Kevana. Jego gniew przerosła go samego, a krew w jego żyłach pulsowała w wysokim ciśnieniu. Dłoń, która trzymała szyję Vergila, była "ozdobiona" znacznie dłuższymi paznokciami, które przeistoczyły się w jasne pazury, całe jego ciało stało się napięte jakby zaraz miał przybrać postać furii, natomiast jego oczy... były całe czarne. Jeśli nie zareaguję teraz, może dojść do niekontrolowanej walki, która skończy się śmiercią jednego z nich.
— Kevan, uspokój się — powiedziałam chcąc brzmieć odważnie, lecz głos sam w sobie zaczął się łamać — Nie chce kolejnej walki na tym terenie — dodałam wpatrując się na czarne oczy wampira.
— Od zawsze sprawiał problemy, Harr — rzekł brunet nieludzkim tonem — Chyba czas pozbyć się tej kuli u nogi — dodał jeszcze bardziej zaciskając dłoń na szyi berserka.
Vergil jak to Vergil, zaczął kląć i wyzywać w swoim języku, co w pewnym stopniu rozumiałam. Sama zaczęłam się gotować, co dobrze było widać po unoszącej się w okolicy czarnej mgły, która z sekundy na sekundę robiła się coraz gęściejsza.
— Kevan, calma. — powiedziałam powoli podchodząc do wampira, który niepewnie spojrzał w moim — Déixalo só. — dodałam stopniowo pętając nogi obu mężczyzn.
Nagle druga dłoń przyjaciela skierowała się w moim kierunku i siłą kinetyczną odepchnął mnie między drzewa, a zatrzymałam się dopiero na jednym z nich. Czując mocny ból tylnej części ciała, wydałam z siebie coś na wzór warknięcia, choć wampiry nie robią tego z własnej woli. Długie kły wbiły się w dolną wargę, a czując własną krew, byłam jak po zastrzyku adrenaliny. Podniosłam się szybko z ziemi i gdy chciałam obezwładnić Kevana, ten nagle odleciał od Vergila oczywiście zostawiając na jego szyi ślady pazurów. Obydwoje byli gotowi skoczyć sobie do gardeł, lecz nie na mojej warcie. To była chwila, a mężczyźni padli sparaliżowani na ziemię - wampir jak i berserk. Ja, stojąca między nimi, osunęłam się na kolana i oparłam ręce o chłodną trawę starając się nie wybuchnąć nerwowym płaczem, lecz kilka łez znalazło swoje ujście i spłynęły powoli z policzka na ziemię.
— Pozabijacie się innym razem — mruknęłam na tyle głośno, aby usłyszeli, po czym podjęłam próbę wstania, co oczywiście się udało, lecz nie obyło się bez lekkiego chwiania.
Oparłam się o drzewo obok i obserwowałam mężczyzn, z których powoli schodził paraliż. Do Kevana chyba doszło, co właśnie zrobił i nawet jego wygląd znormalniał, natomiast na jego twarzy wylądowało zaniepokojenie i niepewność.
— Spieprzaj stąd i przyjdź dopiero, jak zmądrzejesz — syknęłam do krwiopijcy, który słusznie posłuchał się komendy dosłownie znikając mi z oczu — A Tobie radzę zastanowić się nad rozwiązaniem Twojego problemu — dodałam zerkając na berserka, który podniósł się do siadu — I ochłonąć przede wszystkim.
Pomimo tych wszystkich nerwów, najbardziej było mi szkoda Vergila, który od tak został zaatakowany przez pół wampira pół bestię. Rozumiem złość Kevana, ale nie trawie jego zachowania oraz czynu, co trudno będzie mi zapomnieć. Natomiast ja, chwiejnym krokiem skierowałam się do domu, lecz w połowie drogi zdecydowałam się przejść w tryb mglisty i udać do salonu, gdzie walnęłam się na dużą sofę. Przyciągnęłam poduchę do siebie i zarzuciłam ją na twarz, żeby zakryć puszczające nerwy. Zwierzaki dobrze wiedziały co obić i cała trójka położyła się obok mnie. Jednak.. nie jestem jeszcze na tyle silna i wytrzymała jak kiedyś, przez co może często dochodzić do takiej reakcji na nerwy. Chcę to już zakończyć.

Vergil? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics