Siwa jak to Siwa, nie opuszczała Nat nawet na krok, przez co później kotka znalazła się pod bluzą dziewczyny, co wyglądało naprawdę uroczo. Uśmiech sam cisnął się na twarz, a humor jakby robił się lepszy. Przynajmniej przez tą chwilę dało się zapomnieć o całym tym Sopp. Głęboko westchnąłem przyglądając się jasnowłosej, po czym upiłem trochę herbaty ze swojego kubka.
— Nie zawracam ci głowy? — spytała Nat nie przerywając zabawy z kotką.
— Nie, no co Ty — lekko się zaśmiałem.
Nim zdążyłem dokończyć swoją myśl, usłyszałem kroki psa, który szybko zbiegł po schodach w międzyczasie ukazując swoją postać. Zatrzymał się niepewnie w salonie i zatrzymał swój wzrok na Nat, jakby ta wyrządziła mu jakąś krzywdę. Czworonóg zaczął głośno warczeć, co zaraz stało się szczekaniem.
— Teufel, spokój — powiedziałem donośnym tonem, przez co pies odwrócił na mnie wzrok — Wiem, nie musisz mi przypominać... Wracaj do siebie — dodałem znając powód jego reakcji.
Bloodhound cicho mruknął, spojrzał raz jeszcze na kobietę, po czym odwrócił się w kierunku schodów i spokojnym krokiem udał się na górę, oczywiście przy tym znikając. Sam cicho westchnąłem i upewniłem się, czy aby na pewno pies wrócił na swoje miejsce, zerkając za róg kuchni.
— Nie widziałam wcześniej tego psa — stwierdziła dziewczyna patrząc na mnie.
— Boo.. bo to pies mojego brata — odpowiedziałem — Chowaniec. Nie lubi innych istot nadnaturalnych — dodałem wracając wzrokiem na kobietę.
— Rozumiem — mruknęła cicho nadal bawiąc się z kotem.
Gdy dziewczyna przeszła do salonu, ja nastawiłem pranie wraz z jej ubraniami oraz wystawiłem świeże ręczniki na wieszaczki. Po wyjściu na salon, usłyszałem sygnał z prywatnego radia, do którego ktoś się dobijał. Sięgnąłem za urządzenie i odblokowałem łączę, aby wysłuchać rozmówcy.
— Sprawnie Ci to poszło — rzekł męski głos kapitana — Następnym razem tak łatwo nie będzie.
— Następnego razu nie będzie — odparłem pewnie chcąc już wyłączyć radio.
— Zdziwisz się — dodał w lekkim śmiechu i zamilkł rozłączając się.
— Pierdol się. — mruknąłem pod nosem odkładając urządzenie.
Natalie oczywiście to słyszała, gdyż ta siedziała w fotelu kilka metrów ode mnie. Wyraz jej twarz zmienił się na bardziej zaniepokojony, co Siwa również wyczuła jeszcze bardziej tuląc się do jej ciała.
— Nie masz się co nimi przejmować — powiedziałem siadając na kanapie obok.
— Łatwo Ci to mówić — westchnęła krótko.
— Słuchaj.. jak dojdziesz do siebie, mogę zabrać Cię na sale treningową akademii, w której pracuje — zacząłem, przez co Nat spojrzała na moją osobę — Mogę nauczyć Cię podstaw obrony, w których nie jest wymagana siła, tylko technika — wyjaśniłem ciepłym tonem, aby choć trochę ją "uzbroić" — Przy okazji pojedziemy na strzelnicę. Co Ty na to? — zaproponowałem trzymając kontakt wzrokowy z kobietą, która nawet bez makijażu wyglądała.. pięknie.
Natalie?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz