19.06.2019

Od Michaela CD Natalie

Po udanym treningu usiedliśmy na podłodze i  postanowiliśmy znów porozmawiać zapominając przy tym o męczących nas sprawach. Tematy były naprawdę różne, a przyznam, że mało z kim tak często rozmawiam. Nawet z Ashem zamienię zaledwie kilka zdań w ciągu dnia i to tyle, a w przypadku Nat końca nie widać.
Gdy wskazałem kobiecie wspomniane przez nią miejsce, sam wstałem z podłogi i z lekka się rozciągnąłem. Wiedząc, że taki trening trochę nas zmęczył, przeszedłem się do małego składziku, gdzie zawsze trzymamy napoje regenerujące. Chwyciłem dwie butelki i wróciłem na salę nadal czekając na dziewczynę. Czując, że te ćwiczenia nie rozładowały całego napięcia, założyłem rękawice MMA i podszedłem do worka, który jest bezpiecznie przypięty od góry jak i od dołu. Stanąłem naprzeciwko niego i wyobraziłem sobie tam twarz kapitana, przez co zaraz przystąpiłem do zadawania ciosów. Były one dokładne, a zarazem mocne, przez co worek mocno wyginał się wraz z uderzeniem. Po chwili, kątem oka, zauważyłem Nat wchodzącą z powrotem na sale, a przypominając sobie co zrobił jej kapitan, wykonałem trzy ciosy końcowe, przez co górne zapięcie worka zerwało się, a on sam spadł na ziemie. Puściłem ciężko powietrze i uspokoiłem swojego demona, który z chęcią ten worek rozniósłby w pył. Ściągnąłem rękawice z dłoni i zerknąłem na Nat, która dopiero teraz lekko się uśmiechnęła. Odłożyłem ochraniacza do szafki i naprawiłem zapięcie worka, które często ulega zerwaniu, szczególnie gdy to ja mam trening.
— Nie ładnie tak niszczyć mienie szkoły — powiedziała dziewczyna sięgając po butelkę z wodą.
— To tak samo się zrobiło — odparłem i wziąłem łyk chłodnego napoju z butelki — Po za tym, musiałem trochę się.. wyładować — dodałem uspokajając oddech.
— Rozumiem — przytaknęła powoli dziewczyna.
   Po treningu odwiozłem Nat do jej mieszkania, gdyż ta tak chciała. Nim jednak ta wyszła z auta, wspomniałem jej o moim numerze telefonu, który powinien znajdować się w jej połączeniach. Podziękowała z uśmiechem, po czym skierowała się do swojego mieszkania. Odprowadziłem ją wzrokiem pod same drzwi budynku, a gdy na chwilę się odwróciła w moim kierunku, ta ruchem dłoni "pogoniła" moją osobę, po czy lekko się zaśmiała. Odwzajemniłem uśmiech i ruszyłem dość spokojnie, choć za sobą pozostawiłem przyjemny warkot silnika, po którym nastąpił nagły wystrzał z wydechu.
  Gdy opuściłem całą zaparowaną łazienkę, a na sobie miałem już świeże ubrania, rzuciłem się na kanapę w celu chwilowego odpoczynku, choć przed chwilą leżałem prawie godzinę w wannie. Sięgnąłem za telefon i zacząłem przeglądać informację miasta, lecz nic nowego się nie pojawiło. Przejrzałem więc jakieś ciekawe przepisy potraw, który nie robiłem lub zapomniałem jak zrobić, przez co naszła mnie ochota na zrobienie czegoś dobrego do jedzenia. Po krótkiej chwili wstałem z kanapy i udałem się do kuchni, gdzie zacząłem bawić się w kucharza, z nadzieją, że nie wysadzę budynku w powietrze. W międzyczasie słuchałem muzyki z portalu muzycznego, przez co w pełni się zrelaksowałem. Samo gotowanie szybko poszło, przez co zaraz mogłem zjeść ciepły posiłek i popić również ciepłym napojem, co oczywiście skończyło się drzemką.
  Obudziła mnie Siwa, która tak nagle dostała głupawki i biegała po całym mieszkaniu. Cicho mruknąłem i podniosłem się do siadu, żeby nie marnować dnia. Wstałem do łazienki, gdzie oblałem twarz zimną wodą, która w pełni mnie dobudziła. Zerknąłem na zegarek i widząc jeszcze wczesną porę, wpadłem na ciekawy pomysł. Sięgnąłem za telefon i wybrałem numer do Nat, a gdy ta odebrała, przeszedłem do tematu.
— Czujesz się na tyle dobrze, aby trochę pobiegać? — spytałem spokojnie — Wiesz, trening wytrzymałościowy — dodałem z cichym śmiechem.

Natalie? grubasie

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics