28.06.2019

Od Manon CD Connora

- Nie, wróciłam bez żadnych problemów - odparła przeczesując blond włosy palcami - Chociaż miałam wielką ochotę wrócić i skopać tyłki tym, co ci to zrobili - dodała marszcząc brwi i wskazała na brzuch chłopaka, gdzie zadano mu cios.
- Już to widzę - wzruszył ramionami spoglądając przed siebie.
Manon chwilę patrzyła na jego profil twarzy i cały czas rozmyślała o jego umiejętnościach. Teraz była już pewna, że jest nadnaturalny, ale nie miała odwagi wypytać go o więcej. Znając życie, pewnie i tak nie opowiedziałby jej wiele na ten temat. Woli oddalić na razie ten myśli, bo kto wie, może kiedyś sam jej powie jak znajdzie się taka okazja. Nagle z transu wyrwał ją dzwonek w jej telefonie. Zdziwiła się, bo nikt o tej porze zazwyczaj do niej nie dzwoni pomijając babcie, która zawsze z chęcią zaprasza ukochane wnuczki na obiad po szkole. Tym razem na ekranie wyświetlił się nieznany numer, więc przesunęła zieloną słuchawkę i przyłożyła telefon do ucha z zaniepokojoną miną.
- Tak? - odezwała się niepewnie.
- Panna Manon Lautier? Tutaj dyrektor szkoły, w której uczy się pani siostra, Suzzie Lautier - mocny, męski głos zabrzmiał z telefonu.
- Tak, to ja - zmarszczyła brwi podnosząc się na nogi nie chcąc, żeby Connor słyszał rozmowę, bo nie wiedziała czego może się dowiedzieć.
- Panienka Suzzie wywołała dzisiaj bójkę na przerwie obiadowej. Zaczepiła ją nietypowa koleżanka... Rozumie pani - przerwał na chwilę nie wiedząc, jak ma się odnieść do raczej nie ludzkiego dziecka - Suzzie obrzuciła dziewczynkę jedzeniem, a później rzuciła się na nią z pięściami. Obie siedzą w moim gabinecie i czekamy na rodziców.
- Matko jedyna... - westchnęła rozmasowując sobie czoło mając szczerze dość dziwnych obsesji swojej siostry - Tak, już jadę, zaraz będę - dodała i nie czekając na odpowiedź, rozłączyła się.
Schowała telefon do kieszeni chociaż miała ochotę rzucić nim o ścianę. Będzie musiała ominąć kolejne lekcje i jechać do Suzzie, której i tak nigdy nie wbije się do głowy, że powinna traktować innych na równi o ile nie robią jej krzywdy. Manon odwróciła się w stronę Connora, który zdążył wstać i pojawić się obok niej z pytającym spojrzeniem.
- Muszę zerwać się z kilku lekcji i jechać do siostry - wzruszyła ramionami dając po sobie poznać, że wcale nie to miała w planach.
- Coś się stało? - przechylił głowę i schował ręce w kieszenie spodni.
- Nie... Tak, znaczy po prostu musiała się pobić z... - chciała dokończyć niezbyt odpowiednio, więc w ostatniej chwili ugryzła się w język i wybrnęła - z jakąś inną dziewczynką.
- Mhm. W takim razie jedź do niej - odparł spoglądając na niższą blondynkę.
- Ta, już lecę - zarzuciła sobie torbę na ramię i cofnęła się o parę kroków - A ty nie daj sobie znowu wleźć na głowę - dodała z uśmiechem, po czym odwróciła się i pospiesznie ruszyła do szatni.
    Po drodze w autobusie bardzo skarciła się, że musiała po raz kolejny zepsuć własne auto. Inaczej już dawno byłaby na miejscu i nie musiałaby kisić się w zaludnionym busie. Na miejscu bez problemu trafiła do gabinetu dyrektora, gdzie zobaczyła naburmuszoną Suzzie siedzącą w jednym fotelu oraz brunetkę z ziemniaczanym puree na ubraniu i okolicach twarzy. Matka dziewczynki stała już przy niej tupiąc niecierpliwie obcasem o ciemne panele w pomieszczeniu. Kobiecie najwidoczniej tak samo nie chciało się tu być jak blondynce, ale nie obyło się bez zjechania jej zirytowanym spojrzeniem. Sally przeprosiła za to, że musieli tyle na nią czekać i stanęła obok fotela Suzzie.
- A więc dziewczynki, opowiedzcie jeszcze raz co zaszło na stołówce - odparł dyrektor układając splecione palce na biurku.
- Chciałam dosiąść się do Suzzie, bo wydawała się fajna, więc swoimi mocami odsunęłam krzesło, a wtedy Suzzie wyrzuciła na mnie jedzenie i uderzyła mnie w twarz - odparła zerkając na rówieśniczkę, ale na jej twarzy o dziwo nie było złości, ani nienawiści tylko smutek i widoczny żal, że takiego obrotu nabrały sprawy.
Manon słysząc to tylko głośno uderzyła się w czoło, przez co zwróciła uwagę wszystkich w pomieszczeniu i szybko przeprosiła. Po prostu nie mogła zrozumieć, dlaczego Suzzie zareagowała w tak agresywny sposób. Dyrektor dopytał również drugiej uczennicy, czy tak właśnie wyglądała sytuacja.
- Cóż, tak, ale nie powinna korzystać ze swoich mocy w szkole. Wystraszyłam się i myślałam, że chce mi zrobić krzywdę - skrzyżowała ramiona na piersi i naburmuszona odwróciła wzrok.
- Strasznie przepraszam panią, że Suzzie tak potraktowała pani córkę. Obiecuję, że w domu z nią o tym porozmawiam i już więcej się to nie powtórzy - Manon zwróciła się do matki brunetki ze szczerym spojrzeniem.
- Mam nadzieję - fuknęła kobieta i złapała córkę za rękę w celu wyprowadzenia jej z pomieszczenia. Najwidoczniej bardzo jej się spieszyło i takowe zamieszanie nie szło jej na rękę.
- Niestety Suzzie i tak będzie musiała ponieść za to karę. Dostanie upomnienie i będzie musiała pomagać w świetlicy po lekcjach - odparł dyrektor i wypisał dziewczynce kartkę z upomnieniem i nakazem zostania po lekcjach.
Blondynka tylko z niechęcią przyjęła kartkę i wyszła z gabinetu głośno tupiąc. Zrezygnowana Manon ruszyła za nią przepraszając dyrektora jeszcze raz za całe zajście. Gdy wyszła z siostrą na korytarz tylko sama ją jeszcze opieprzyła i kazała jej iść na kolejne lekcje, a po nich stawić się w świetlicy. Dziewczynka bez pożegnania odeszła zarzucając plecak na plecy, aż w końcu zniknęła za rogiem. Manon zerknęła na zegarek i co prawda nie opłacało jej się wracać na lekcje, ale musiała oddać pani Vasquez zaległy obraz o ile nie chciała dostać kolejnej złej oceny. Ruszyła do wyjścia, aby udać się na kolejny przeklęty autobus.
    Nie zachodziła nawet do szatni, gdyż zwyczajnie czas jej na to nie pozwolił. Było już dawno po rozpoczęciu zajęć z rysunku, na które wbiegła spóźniona z płaszczem w rękach. Nauczycielka skarciła ją wzrokiem i już miała coś powiedzieć, ale idiotyczny głos zrobił to pierwszy.
- No no, teraz to ty się spóźniasz? Nieźle się dobraliście - zaśmiał się Arthur.
- Stul dziób - warknęła tylko w jego stronę i poszła w stronę wolnego miejsca, które zostało już tylko przy Connorze. Cóż, nie narzekała, ale nie wiedziała jak z tym się będzie miał sam brunet.
- Bo co? Ty też pierdzielniesz moją ławką o ścianę? - spojrzał z wrednym uśmieszkiem na blondynkę.
- Nie, ale ja to chętnie powtórzę - tym razem ku zdziwieniu Manon, odezwał się Connor, który zaraz jak gdyby nigdy nic wrócił do rysowania czegoś na kartce.
Arthurowi zrzedła mina, na co dziewczyna poruszyła brwiami w końcu ignorując jego głupi wyraz twarzy. Chciała podziękować chłopakowi, ale ten odsunął się na drugi koniec ławki widocznie unikając jakichkolwiek kontaktów. Mann tylko westchnęła i wyjęła swoje przybory oraz obraz morza, który miała wręczyć nauczycielce.

Connor? c:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics