19.06.2019

Od Natalie CD Michaela

Poszła do toalety, gdzie na spokojnie mogła załatwić swoje potrzeby fizjologiczne, a po tym, jak i umyciu dłoni, wróciła do wcześniejszej sali, gdzie zastała mężczyznę trenującego na worku. Dokładnie go obserwowała, każdy ruch, a delikatny uśmiech doskonale był widoczny na jej ustach. Jednak w końcu została zauważona, a przez to sama zwróciła uwagę z rozbawieniem. Ile razy słyszało się o tym „niszczeniu mienia”? Większość uczniów zapewne to słyszała, bez wyjątku. I Miller sama była tego idealnym przykładem, gdy zabrała się za mural szkoły, nie był wulgarny, no ale, jak można było się spodziewać, bez zgody brak możliwości w spełnianiu swej artystycznej duszy.
Ich siedzenie na hali nie trwało już długo, gdyż Natalie pragnęła teraz wrócić do domu, gdzie będzie mogła wziąć szybki prysznic, a po tym… być może włączy jakiś film akcji? Bądź najpierw zadzwoni do szefa by wyjaśnić sytuację i poprosić o dodatkowe kilka dni wolnych na „dojście do siebie” po całej akcji, jaka miała miejsce. Dlatego jak tylko się przebrali, mogli na spokojnie opuścić budynek i pójść na spokojnie do samochodu, gdzie było cieplej niż na dworze. A dziewczyna, chcąc nie chcąc, była nieco zgrzana po treningu, więc przebywanie na mrozie w odpiętej kurtce raczej nie było czymś szczególnie odpowiedzialnym.
Droga nie mogła trwać wiecznie, więc w końcu dojechali pod budynek, w którym znajdowało się mieszkanie jasnowłosej. Na wzmiankę o telefonie przytaknęła jedynie głową, mając nadzieję, że to zapamięta. Upewniając się, że ma klucze od domu, bo inaczej tam nie wejdzie, pogoniła w końcu mężczyznę z widocznym rozbawieniem, jakie malował się na jej twarzy. Dość szybko pokonała schody, stając przed odpowiednimi drzwiami, które od-kluczyła, a dzięki temu weszła do środka, zamykając je za sobą na klucz. Nie myśląc o niczym więcej, jak o prysznicu, to tam właśnie poszła najpierw w celu szybkiego spłukania z siebie potu. Nienawidziła się kleić, więc sama myśl o tym, że jej ubrania przykleiły się do ciała, nieco irytowało dziewczynę, która jak najszybciej chciała się pozbyć ubrań, co w końcu zrobiła.
Dopiero po wyjściu z pomieszczenia, całkowicie odświeżoną, czystą i pachnącą, przeszła do swojej sypialni w samym ręczniku, aby ubrać na siebie jedynie koszulę nocną, jak i majtki, nic innego nie wyszukując. Nie musiała się stroić. I wtedy zaczęła szukać telefonu, którego rzecz jasna nie znalazła. Nie miała go w plecaku, gdy została porwana. Najprawdopodobniej ktoś go zabrał, zapewne z sopp, ale nie miała jak o tym kogokolwiek poinformować, gdyż nawet nie znała numeru Michaela. Zaczynała sobie to wszystko uświadamiać po fakcie, ale lepiej później niż wcale, prawda?
Zmuszona była pójść do sąsiadki, prosząc o chwilowe skorzystanie z telefonu by mogła zadzwonić do szefa. Do niego numer pamiętała aż za dobrze, więc nie trwało to długo by się dodzwoniła i w wielkim skrócie, pomijając niektóre fragmenty, zastępując je odpowiednikami, jakie mógł zrozumieć mężczyzna, podziękowała swojej sąsiadce i wróciła do mieszkania. Do końca tego tygodnia miała zostać w domu, nie tylko ze względu na dojście do siebie, ale także pełnię. To w poniedziałek miała stawić się w pracy w celu porozmawiania o tym wszystkim.
To kolejnego dnia obudziła się dość wcześnie, udając się do łazienki, gdzie zdecydowała się wziąć znacznie dłuższą kąpiel niż wczorajszy szybki prysznic. Nie wiedziała ile się nasiedziała w wannie, lecz zapewne wystarczająco długo by jej brzuch zaczął burczeć, domagając się przy tym porządnego posiłku. Niezbyt zadowolona, wytarła ciało, owijając je jednym ręcznikiem, a następnie sięgnęła po drugi, wycierając włosy. Dość szybko ogarnęła łazienkę, by później nie mieć tego na głowie. Wyszła z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi, jak i zgasiła światło i w pełni zadowolona miała już pójść do swojej sypialni, lecz miała wrażenie, że ktoś tutaj jest. Miała bardziej wyczulone zmysły niż zwykły, przeciętny człowiek, dlatego automatycznie odwróciła się w tamtym kierunku. I miała ogromne wrażenie, że zaraz zejdzie na zawał przez sam widok Michaela w jej salonie, opartego o framugę wejścia do pomieszczenia. Z tego wszystkiego ręcznik, który przytrzymywała, no cóż, spadł z tego pierwszego momentu szoku. Jednak chłód przeszywający ciało kobiety natychmiastowo przywrócił ją do żywych, co równało się szybką reakcją, a tym samym na nowo owinęła wokół ciała materiał. Co prawda nie wstydziła się swojego ciała, raczej chodziło o to, że Michael nie był raczej osobą, która powinna widzieć takie detale Miller, przynajmniej nie na tym etapie.
- Czy ty chcesz, żebym kiedyś przez ciebie umarła? – mruknęła, przyglądając się mężczyźnie, który najwyraźniej niezrażony zaistniałą sytuacją wciąż jej się przyglądał.
- Mieliśmy iść pobiegać, ale nie pojawiłaś się na skrzyżowaniu obok twojego bloku – odpowiedział, co wywołało wyraźne zdziwienie u jasnowłosej, która musiała naprawdę mocno trzymać ręcznik, aby nie spadł drugi raz. – Dzwoniłem do ciebie i byliśmy umówieni dobre piętnaście minut temu, ale, jak widać, miałaś inne zajęcie.
- Tylko jest mały problem… bo ja nie mam swojego telefonu od czasu porwania – powiadomiła, przygryzając dolną wargę. – Zapomniałam o tym. Prawdopodobnie Sopp to sobie przygarnął i zrobili imitację mojego głosu, przez co z łatwością uwierzyłeś, że rozmawiasz ze mną – dopowiedziała, cicho wzdychając. Raczej żadne z nich nie spodziewało się takiej sytuacji, w której to Sopp zacznie iść jeszcze dalej, byle osiągnąć to, czego chcą.

Michael? Ops

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics