9.06.2019

Od Michaela CD Natalie

Gdy Natalie opuściła biuro, a pracownica odprowadziła ją zazdrosnym spojrzeniem, ja oparłem się o stół i założyłem ręce na tors przyglądając się kobiecie.
— Co tym razem? — spytałem brunetki, która wróciła na mnie wzrokiem.
— Od jakiegoś czasu kręci się typ po lokalu, który uważnie przygląda się naszemu sprzętowi lub obrazom — wyjaśniła wzdychając na końcu.
— No i? — uniosłem pytająco brew.
— No.. to jest chyba trochę dziwne. On nic nie zamawia. Siada przy jednym ze stolików i.. tyle — powiedziała łapiąc się za ramie — Może on coś planuje — dodała trochę ciszej.
— Sprawdzę później monitoring i przypiszę jeszcze jednego pracownika na zmianę — westchnąłem po krótkiej chwili namysłu — Jeśli jeszcze raz się pojawi, prześlij od razu obraz z kamery do mnie — dodałem spokojnie.
— Dobrze — przytaknęła, po czym opuściła biuro.
Nieraz widzi się ludzi, którzy przychodzą od tak do jakiś knajp i po prostu siedzą, bo może lubią takie klimaty lub szukają spokoju w mniej zatłoczonych miejscach. Pomimo tego, wolałem mieć lokal na oku i zapewnić bezpieczeństwo każdemu z pracowników. Nim jednak przypiszę ich dwójkami, sprawdziłem dokładnie monitoring z ostatnich dni, lecz nic niepokojonego nie zauważyłem. Jeśli zobaczę tego osobnika osobiście, dopiero wtedy przydzielę kelnerów dwójkami. Teraz nie ma co niepokoić ludzi.
Po zajęciu miejsca w fotelu, do biura weszła Natalie, która od razu zaczęła tłumaczyć coś o szczurach, co z drugiej strony było dość ciekawe. Pokazała nawet zdjęcie jednego z nich, przez co na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Zaraz kobieta wspomniała o kelnerce, co trochę mnie rozbawiło.
— U niej to normalne — powiedziałem gasząc nadmierny uśmiech — Dla tego niektórzy wchodzą po prostu przez tylne wejście i omijają ją szerokim łukiem. Sama możesz z niego korzystać gdy bawarka będzie stała na parkingu — dodałem.
— Może być to przydatne — lekko się uśmiechnęła.
— Czyli planujesz tutaj częściej przychodzić? — odwzajemniłem gest i uniosłem lekko brew.
— Znaczy..
— Rozumiem — uspokoiłem jasnowłosą — Śmiało możesz tutaj wpadać — dodałem spokojnie — A co do szczurów, są one bardzo mądre, szczególnie to przegryzania kabli w autach — stwierdziłem, przez co oby dwoje parsknęliśmy normalnym śmiechem.
Kolejna rozmowa z Natalie rozwinęła się w dobrym kierunku, gdyż nam obu nie schodził nawet lekki uśmiech, a humor zdecydowanie nam dopisywał. Jak widać, wystarczy mieć dobry sok i bez procentów można dobrze się bawić.
Gdy nastąpiła dosłownie kilkusekundowa przerwa w rozmowie, usłyszałem znajomy głos mężczyzny oraz kroki ze trzech osób, które powoli kierowały się w stronę biura. Kobieta zauważyła moje skupienie na dźwiękach i szybki powrót wzrokiem na nią samą.
— Przejdź za tamte drzwi — powiedziałem szybko, lecz zachowując cichą tonację głosu — Proszę.. — dodałem poganiając jasnowłosą, która niechętnie wykonała prośbę.
Po zamknięciu się drzwi za nią, do biura weszła trójka mężczyzn, którzy byli ubrali po cywilnemu, lecz nie musiałem widzieć mundurów, by rozpoznać ludzi Sopportare. Kapitan grupy przeleciał spojrzeniem po pomieszczeniu i zatrzymał na mojej osobie, opartej o biurko.
— Co tym razem? — spytałem zakładając ręce na tors.
— Rutynowa kontrola — odparł kapitan — Szybko do siebie doszedłeś — dodał z krótkim śmiechem, zaś ja potraktowałem to ciszą — Kogoś ostatnio zabiłeś?
— Nie — odpowiedziałem krótko nawiązując kontakt wzrokowy z mężczyzną.
— To nie dobrze — pokiwał przecząco głową — Czas to zmienić — dodał i szybko do mnie podszedł, po czym swoją dłonią zacisnął moją szyję i mocno nacisnął na tętnice dla zwolnienia pulsu.
Ludzką reakcją obronną jest "oderwanie" ręki wroga, lecz tym razem było to nieskuteczne, a wszelka walka wręcz nie wchodzi w grę. Czując powolną przemianę, uderzyłem kapitana w łokieć dla utraty jego siły, przez co jego uścisk poluzował się i mogłem złapać spokojny oddech. Mężczyźnie się to nie spodobało, gdyż mocno chwycił za moją koszulkę i rzucił na biurko za mną, a że jest ono niewielkie, wylądowałem po jego drugiej stronie zrzucając przy tym osprzęt komputera. Przez moje rozgrzane ciało przeszedł lodowaty dreszcz, który uświadomił mnie o bliskiej przemianie.
— No dawaj, przemieniaj się — rzucił kapitan opierając się o biurko — Czekam..
— Pierdol się — mruknąłem podnosząc się z podłogi — Liczysz na zerwanie umowy? Nie tym razem.
Kapitan wewnętrznie się zagotował i wraz ze swoimi gorylami opuścił biuro trzaskając przy tym drzwiami. Zirytowany tą sytuacją oparłem się rękoma o stół i powoli uspokajałem wewnętrznego demona. Gdyby doszło do przemiany.. skończyłoby się to śmiercią wielu ludzi w okolicy. Zaraz z pokoju obok wyszła Natalie, która od razu podeszła do mojej osoby.
— Tak, wszystko jest w porządku — wyprzedziłem jej pytanie, które była gotowa wypowiedzieć — Jak mówiłem, to tylko małe spotkanie z Sopp.. — mruknąłem podnosząc się z oparcia — Nic szczególnego.
— Właśnie widzę — odparła widząc klawiaturę z myszką oraz monitorem na podłodze.
— To jest nic — zaśmiałem się nerwowo i przetarłem dłonią swoją szyję, na której czułem lekkie pieczenie po uścisku.
— Może lepiej usiądź — stwierdziła jasnowłosa gdy podnosiłem sprzęt z podłogi.
— Później. Teraz.. odwieźć Ciebie do domu czy gdzieś..? — spytałem chwytając za telefon z biurka — Musze coś.. załatwić — dodałem czekając na odpowiedź od jasnowłosej.

Natalie?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics