17.06.2019

Od Connora CD Manon

Gdy jasne światło zaczęło przebijać się przez nie zasłonięte okno, obróciłem się w przeciwnym kierunku z zamiarem ponownego zaśnięcia, lecz zimowe słońce miało całkiem inne plany i zaczęło wschodzić jeszcze wyżej. Ktoś, kto wymyślił okna w kierunku wschodzącego słońca, powinien płonąć w piekle. Nie widząc sensu w ciągłym leżeniu, wstałem dość leniwie i ogarnąłem się w łazience obok, a dopiero chłodna woda zdołała w pewnym stopniu mnie obudzić. Po zjedzeniu jakiegoś śniadania, ubrałem się i opuściłem mieszkanie w celu udania się do pobliskiej kawiarenki. Na miejscu zamówiłem czarną z mlekiem, choć przeważnie biorę podwójną. Tym razem postanowiłem oszczędzić swój organizm i czekając na zamówienie, przyglądałem się jasnowłosej kobiecie, która sprawnie wykonywała swoją pracę. Gdy wręczyła mi gotową kawę, zapłaciłem za nią i opuściłem lokal delektując się smakiem ciepłego napoju.
Pomimo dnia wolnego, udałem się do akademii, a dokładnie do sali graficznej, gdzie zasiadłem w wygodnym fotelu i chwyciłem za tablet, aby tworzyć kolejne dziwadła mojej wyobraźni. Widząc, że moja praca jest zbyt.. prosta, wyjąłem słuchawki z kurtki i podpiąłem je do telefonu, natomiast drugie końce kabla wsadziłem do uszu. Różne muzyczne mixy spowodowały, że postać graficzna uzyskała kolejne ozdoby oraz kolory, a mój umysł znacznie się uspokoił. W takim skupieniu trwałem kilka godzin, do momentu wyczucia nieprzyjemnego głodu, który zmusił mnie do wstania i udania się do kolejnego lokalu na jakiś późny obiad.
   Po posiłku znów wróciłem do akademii i siedziałem tam aż do wieczora tworząc naprawdę chore kreatury, których świat sobie nie wyobraża. To spowodowało, że w moim ciele zapanował spokój, a zmysły delikatnie skupiały się na otoczeniu. Opuściłem salę graficzną dokładnie ją zamykając, natomiast klucze zaniosłem do pokoju, po czym po prostu przeniosłem się przed mury placówki. Założyłem kaptur na głowę i wsadziłem ręce w kieszenie kurtki ruszając w kierunku mieszkania.
Delektowałem się ciszą spokojniejszej części miasta, do czasu, gdy do moich uszu dobiegł dźwięk menelskiej śpiewaniny, a przy tym odgłosów jakby.. szarpaniny. Skręciłem w tą konkretną ulicę i już z daleka dostrzegłem jasnowłosą kobietę oraz dwóch pijanych mężczyzn, z czego jeden dobierał się do wcześniej wspomnieniowej dziewczyny. Znając swoje możliwości, przyspieszyłem kroku w ich kierunku skupiając swoje spojrzenie na mężczyźnie, który najwidoczniej chciał dobrać się do blondynki. Gdy ta się cofała, lekko oparłem dłoń na jej plecach, zaś drugą chwyciłem za przedramię pijaka, który zaczął coś seplenić pod nosem. Mocno ścisnąłem jego ścięgna, przez co ten był zmuszony puścić swoją ofiarę, a żeby całkiem obezwładnić napastnika, wykonałem szybki obrót jego ręką, przez co ten był plecami do mnie. Nie mając za grosz szacunku do niego, pchnąłem na tyle mocno, że wywrócił się niedaleko swojego kolegi. Otarłem dłoń o dłoń i zerknąłem na kobietę, która masowała swoje przedramię.
— Dziękuję — powiedziała spokojnie kobieta, która z lekkim uśmiechem oddaliła się z miejsca zdarzenia. Pewnie śpieszyła się do domu.
Odprowadziłem ją wzrokiem do pierwszego zakrętu, następnie zerknąłem na chodnik, na którym znajdował prawdopodobnie portfel dziewczyny. Podniosłem go z ziemi i schowałem do kieszeni kurtki, po czym sam udałem się do swojej kawalerki. Nie miałem w zwyczaju okradać ładnych kobiet, więc i tym razem postanowiłem oddać blondynce jej własność.
   Z samego rana, gdy tylko zjadłem jakieś śniadanie, udałem się do kawiarni, z nadzieję, że spotkam tam blondwłosą kobietę. Po wejściu do środka lokalu, zdjąłem kaptur poprawiając przy tym ciemne włosy i rozejrzałem się po pomieszczeniu zatrzymując wzrok na wcześniej wspomnianej kobiecie. Spokojnie podszedłem do lady, ignorując przy tym dziwne spojrzenie klientów, po czym stanąłem naprzeciw kobiety, która na mój widok lekko się wzdrygnęła.
— To Ty — mruknęła opierając dłoń na swojej klatce piersiowej i lekko się uśmiechnęła.
— Zgubiłaś to wczoraj — powiedziałem kładąc na ladę jej własność — Nie ma za co — dodałem, po czym opuściłem kawiarnie nie czekając na jakieś tłumaczenia i kolejne dziękowania.
   Gdy popołudniu dostałem zgłoszenie od właściciela budynku, że przydałoby się trochę upiększyć jedną ze ścian bloku. Chętnie spakowałem kolorowe puszki sprayu do czarnej torby oraz ciemną maskę do graffiti, aby nie wdychać szkodliwych oparów, po czym zszedłem na dół, gdzie zastałem wcześniej wspomnianego mężczyzny. Powiedział tylko, abym rozświetlił tą ciemną uliczkę i zrobił coś naprawdę kreatywnego. Przyjąłem jego prośbę i przeszedłem do pracy.
   Po zapełnieniu połowy ściany bloku, skończyły się dwa kolory, które w chwili obecnej są mi najbardziej potrzebne. Cicho westchnąłem i zdjąłem maskę z twarzy, aby wyglądając choć trochę jak człowiek, po czym udałem się do pobliskiego sklepu z farbami, gdzie zakupiłem potrzebne mi materiały. Nim wyszedłem ze sklepu, zauważyłem blondynkę z lokalu, która przeglądała coś na innych regałach, lecz żeby nie wchodzić z nią konfrontację, opuściłem budynek i wróciłem do swojej pracy.
Byłem tak pochłonięty swoim malowanie, że nie zauważyłem grupki ludzi, który z zachwytem obserwowali skończoną część ściany. Małe dzieci zaczęły "głaskać" zwierzęta, która znajdowały się na muralu, natomiast dorośli obserwowali całokształt. W sumie byłem zadowolony z tego, że komuś podoba się moja praca, przez co w duchu uśmiechnąłem się, lecz na twarzy nadal widniała powaga.
Ostatnie pociągnięcia sprayem pozwoliły ujrzeć ukończony malunek, który również mi strasznie się spodobał. Leciałem na totalnym spontanie i jak widać, czasem się opłaca.

Manon?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics