12.06.2019

Od Natalie CD Michaela

  Ciemność, brak obrazu, brak kontaktu z rzeczywistością. Zagłuszone głosy dochodzące nie wiadomo skąd. Dziewczyna jedyne, co pamiętała, to dwójka mężczyzn, którzy wstrzyknęli jej coś, a po tym już nic nie pamiętała.
Powoli otwierała oczy, lecz wciąż widziała ciemny obraz, gdzieś w oddali było światło wpadające do pomieszczenia, w którym się znajdowała. Kiedy poderwała się do siadu, chcąc się podnieść i jak najszybciej wybiec przez źródło światła, w tym przypadku były to otwarte - niemalże od razu jej uwagę przyciągnęły sznury obwiązane wokół dłoni, jak i nóg. Nie mogła z tym nic zrobić, a próba przemiany w lykantropa kilkukrotnie, poszło na marne. Wzrokiem przebiegła po pomieszczeniu, starając się cokolwiek dostrzec. Niestety, przez panującą ciemność, jaka właśnie zapadła, było to znacznie trudniejsze, szczególnie kiedy cały czas widziała czarny obraz, nic innego. Dlatego w momencie pojawienia się jakiejś sylwetki, automatycznie starała się przesunąć do tyłu, do pobliskiej ściany. Dopiero wtedy zostało zapalone światło w pokoju, dzięki czemu dziewczyna mogła zapoznać się z układem. Pusta przestrzeń, jedno wejście, i tylko tyle.
- Nawet nie masz, co próbować się przemienić - powiadomił mężczyzna, który pchnął w jej kierunku tace, na którym było tylko jabłko.
- Pieprz się - mruknęła, nie mając zamiaru skorzystać z tego, co jej oferowano. Nie chciała od nich niczego, nie potrzebowała tego. Wolała sobie odpuścić w tej kwestii. Cóż, raczej nie spodziewała się, że zostanie potraktowana paralizatorem.
- Może pojawi się twój wybawca - powiadomił, zostawiając dziewczynę w ciemnościach.
To kolejnego dnia, gdy została przywitania przez tego samego mężczyznę, który wstrzyknął jej substancje uniemożliwiającą przemianę, dał jej jedynie wodę do picia, lecz i to wydało jej się cholernie podejrzane.
Przez różne pyskówki czy kłótnie, w końcu zamknęli jej buzie w skuteczny dla nich sposób - dzięki kneblu nie wydostało się ani jedno słowo czy dźwięk z jej ust, tym samym wyciszyli ją na dobre. Nie wiedziała nawet, czy ktokolwiek zainteresował się jej zniknięciem... nie była pewna ile minęło już czasu, jaka pogoda panowała na zewnątrz. Tak naprawdę - nic nie wiedziała. Była w jednej, wielkiej kropce. Co prawda, wielka krzywda jej się nie działa, lecz była sama, zamknięta w czterech ścianach, bez możliwości skontaktowania się z kimkolwiek, a jej przemiana w lykantropa była niemożliwa. W tamtym momencie nawet nie myślała o jedzeniu czy piciu. Potrzebowała tylko kontaktu ze światem, żeby ktokolwiek jej pomógł się stąd wydostać. Wzrok mundurowego skierowany na Miller wydawał się jej być jakby pełen pogardy, ale i pewnego rodzaju pożądania. Nie do końca pewna, jak powinna to odbierać, zwyczajnie unikała jakiegokolwiek zawieszenia wzroku na nieznajomym. Powtórzyło się kilka sytuacji z wstrzyknięciem substancji uniemożliwiającej jej przemianę, a ona czuła się tym przytłoczona, a także zirytowana.
Nie wiedziała ile dokładnie już tutaj siedziała, zamknięta, bez kontaktu ze światem zewnętrznym, lecz w momencie spostrzeżenia jakiejś sylwetki, była tego niepewna, odsuwając się do tyłu, jakby chcąc uniknąć spotkania z osobą, której w pierwszej chwili nie skojarzyła. W momencie kiedy pozbył się sznurów, przy okazji pozbywając się knebla z ust, wyczuła zapach Michaela, nie powstrzymując się od przytulenia do jego ciała w geście podziękowania. Nie miała pojęcia w jaki sposób się dowiedział, ale było to skuteczne by tutaj się pojawił, a ty chyba było najważniejsze. Została jednak na nowo sama, więc rozejrzała się po pomieszczeniu, postanawiając się po nim przejść i zabrać swój plecak, w którym wszystko miała... aczkolwiek nic tam nie było poza kluczami od domu, co oczywiście wzięła, nic innego tam nie było, a przedmiotu zdecydowała się nie brać. W momencie powrotu mężczyzny z planem ucieczki, dokładnie go wysłuchała, i nie było co czekać, więc w szybkim tempie znaleźli się w wentylacji, którą pokonali w miarę przyzwoitym czasie. Jak można było się domyślić, nie było chwili na wytchnienie, gdyż zmuszeni byli przebiec te kilkanaście metrów do samochodu, gdzie wskoczyli na tylnie siedzenia. Tym razem się udało, lecz skoro taka sytuacja miała miejsce jeden raz, to pewnie jeszcze kilka razy może się powtórzyć. Nie musi tak być, aczkolwiek nigdy nie wiadomo, a przezorny zawsze ubezpieczony. Poprawiając jasne kosmyki, przeniosła swoje spojrzenie na towarzysza, następnie na resztę osób znajdujących się w aucie, ostatecznie jednak spoglądając na widok za oknem.
- W miarę dobrze, tylko frustrująca jest substancja, która jest w moim ciele – powiadomiła, delikatnie wzruszając ramionami. Nie czuła się z tym najlepiej, w szczególności, że niedługo miała być pełnia, a ona odczuwała to już znacznie wcześniej, a przez to z jej ciała emanowało ciepło, zapewne temperatura jej ciała była wyższa od zwykłego, przeciętnego człowieka. No chyba, że miał gorączkę, to wtedy inna kwestia.
- Jaka substancja? – zapytała kobieta, spoglądając na Nat z widocznym zainteresowaniem, jakby wydała się być pewnego rodzaju „nadzieją”.
- Uniemożliwianie przemiany – odpowiedział kierowca, na co ta przytaknęła głową. – Nie wiem z czego dokładnie się składa, ale utrzymuje się dwanaście godzin, więc dawka jest podawana dwa razy dziennie – dodał, co Miller tylko potwierdziła. – A przynajmniej nie wiem, co jest w nowej formule, podobno jest znacznie lepsza od starej.
- Więc istnieje możliwość sprawdzenia, co tam dokładnie się znajduje, bo jest w jej krwi – mruknęła kobieta, a Nat dostrzegła jej uśmiech, czego jednak nie skomentowała, jedynie układając dłoń na skroni, marszcząc brwi. Nieprzyjemnie pulsujący ból dawał się we znaki. Być może wszystko było spowodowane tym, że od kilku dni nic nie jadła i praktycznie nic nie piła, poza wodą.
Nie chcąc jednak niczego mówić, czy niepotrzebnie męczyć się z bólem, oparła głowę o ramię Michaela, przymykając powieki, a ciche westchnienie opuściło jej usta.
- Ktoś ci powiedział o moim zniknięciu? – zapytała, zaczesując jasne kosmyki do tyłu.

Michael?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics