18.06.2019

Od Manon CD Connora

    Uwolniona spod ręki obleśnego mężczyzny od razu poczuła wielką ulgę. Gdy ten został powalony dopiero zauważyła, że za nim czaił się jeszcze kolejny, którego nawet wcześniej nie widziała. Wtedy jej strach byłby zapewne jeszcze większy. Póki co obserwowała jak obolali zbierali się z zaśnieżonego chodnika i czym prędzej spieprzali w przeciwnym kierunku. Manon rozmasowała swój nieco obolały nadgarstek, który został nieźle powykręcany przy jej próbach ucieczki. Szybko odwróciła się do wysokiego chłopaka przypominając sobie o tym, że to on ją uratował i gdyby nie to, nie wiadomo co by się stało. Może magicznie przybyłoby jej odwagi, ale nie wiadomo. Podniosła na niego wzrok jeszcze lekko sparaliżowana strachem, ale zaraz postanowiła lekko się uśmiechnąć.
- Dziękuję - odparła całkiem przyjaźnie, ale nie wyglądało na to, że rozmowa poszłaby w dalszym kierunku.
Po tych słowach więc odeszła czym prędzej chcąc dostać się do mieszkania i do swojej młodszej siostry. Będąc już całkiem daleko nie mogła się powstrzymać i postanowiła się odwrócić, ale bruneta już tam nie było. Szybko więc założyła włosy za uszy i przyspieszyła kroku w wyznaczonym kierunku nie chcąc natknąć się na kolejnych idiotów.
   Gdy weszła do mieszkania, z jego głębi przywitała ją Suzzie głośnym krzykiem. Zapewne siedziała przed telewizorem lub coś czytała w salonie i nie miała czasu się od tego oderwać. Manon zdjęła buty i płaszcz i przeszła do kuchni chcąc upewnić się, że Su była w sklepie i kupiła wszystko o co prosiła ją siostra. Jednak widząc listę zakupów nietkniętą z blatu i wnętrze lodówki, do której nic nie przybyło, zmarszczyła nieco brwi.
- Su? Nie gadaj, że siedziałaś w domu cały dzień - zganiła ją blondynka rzucając jej oskarżycielskie spojrzenie.
- Nie cały dzień... Późno się obudziłam - wymamrotała, ale gdy zauważyła groźne spojrzenie siostry, oderwała się od książki i uniosła ręce w geście obronnym - Hej, przepraszam. Miałam wyjść z domu i natknąć się na jakiegoś nadprzyrodzonego?
Manon tylko pokręciła głową z rezygnacją co spowodowało powrót Suzzie do czytania jej wcześniejszej lektury. Nie chciała nawet niepotrzebnie martwić siostry swoją dzisiejszą historią, bo mimo, iż byli to zwykli pijacy, ona odebrałaby ich jako złe kreatury. Odpuściła więc i stwierdziła, że z rana po drodze do pracy sama zrobi zakupy i przy okazji kupi kilka nowych farb, których jej bardzo brakowało. Chcąc się wypakować postawiła torbę na stole i przeszukując ją, ze strachem stwierdziła, że nie ma w niej portfela.
- Kurwa! - syknęła po chwili od razu zakrywając ręką usta i zerkając na młodszą siostrę.
- Słyszałaaam - odpowiedziała tylko nie wyciągając nosa z książki.
Postanowiła zajrzeć do niej jeszcze raz, ale nici z tego wyszło. Musiała zgubić go podczas szarpaniny, a jeszcze gorzej, mogli ukraść go pijacy. Rozmasowała obolałe czoło od tego całego zamieszania i stwierdziła, że pójdzie go poszukać jutro rano. Jeżeli tam został to wpadł gdzieś do śniegu i może nikt go nie zauważył. Póki co postanowiła pójść pod prysznic i czym prędzej udać się do łóżka siostrze nakazując położyć się już teraz.
    Już od rana Manon była na nogach wiedząc, że czeka ją długi i ciężki dzień, mimo iż była to niedziela kiedy powinna odpuścić sobie wszelkie prace. Niestety jako, że jej szefowa nie uznaje takich dni zagoniła oboje pracowników na rano do pracy. Blondynka naprędce wykonała swoją poranną rutynę, przed wyjściem pocałowała jeszcze śpiącą Suzzie w czoło i udała się do pracy. Przejechała się autobusem, na który na szczęście tym razem zdążyła i wybrała drogę przez park, żeby poszukać swojej zguby. Dotarłszy do miejsca, w którym odegrała się wczorajsza scenka skupiła się na chodniku, gdzie mógł upaść portfel. Niestety szybko stwierdziła, że nie ma to sensu i jeżeli go tu upuściła, ktoś na pewno już go zwinął. Zrezygnowana poszła w stronę kawiarni nie podnosząc nawet wzroku znad blond grzywki, która opadała jej już dokuczliwie na oczy. Weszła do baru, gdzie zamówienia od rana przyjmował już Leo i przywitała go ledwo widocznym skinieniem głowy. Zwyczajnie nie była tego dnia w nastroju do jakiejkolwiek rozmowy. Wchodząc za ladę nawet nie założyła firmowego fartucha i stanęła przy kasie opierając głowę na łokciu. Przy stolikach siedziało parę osób, które z ukrycia spoglądały na niezbyt zachęcająco wyglądającą Manon i szeptało coś między sobą myśląc, że tego nie widać. Blondynka zignorowała wścibskich klientów, a zwróciła uwagę na osobę, która właśnie stanęła naprzeciwko niej. Dziewczyna momentalnie wyprostowała się unosząc rozkojarzone spojrzenie na bruneta.
- To Ty - burknęła zdezorientowana, ale na jej twarzy zaraz zagościł mały uśmiech.
- Zgubiłaś to wczoraj - odparł i wyjął z kieszeni jej portfel po czym położył go ostrożnie na ladzie przed Sally - Nie ma za co - dodał i nie czekając na odpowiedź, wyszedł.
- Dzię - zaczęła, ale nie zdążyła nawet dokończyć, bo chłopaka już tu nie było - kuję...
Zabrała portfel z blatu od razu chowając go do ciasnej kieszeni w nadziei, że już jej nie ucieknie. Nie mogła tego samego zrobić z chłopakiem, który ciągle jej się gdzieś wymykał i nie miała jak podziękować mu za odnalezienie portfela. Po raz drugi już w całkiem krótkim czasie uratował jej tyłek, a ona nie mogła mu się nawet odwdzięczyć. Po tej sytuacji wróciła do pracy wyczekując już tylko jej końca.
    Tego dnia udało jej się wcześniej opuścić kawiarnię, więc miała sporo czasu na zakupy i wolny czas dla siebie. Najpierw oczywiście przyciągnął ją sklep z artykułami plastycznymi, gdzie zachodziła najczęściej. W środku nie było prawie nikogo, więc bez problemu dostała się do półki z jej ulubionymi farbami olejnymi. Wybrała kilka większych tubek, z kolorami, które zawsze często jej się kończyły i poszła zapłacić. Wyszła ze sklepu i skierowała się do kolejnego, spożywczego, który był nieco dalej i trzeba było się do niego przejść. Po drodze nie mogła wytrzymać i musiała pootwierać farbki, których małe kropelki powylewała sobie na rękę, aby zarejestrować ich kolor i gęstość. Nie patrząc przed siebie wpadła na kilka osób stojących całkiem gęsto na chodniku i dopiero to zmusiło ją do spojrzenia w górę. Na chodniku zebrało się sporo ludzi, a patrzyli oni w konkretnym kierunku co chwila cicho wzdychając z zachwytu. Zaciekawiona Manon wykorzystała swoją drobną postawę i przecisnęła się pomiędzy pojedynczymi przechodniami, aż znalazła się najbliżej jak to było możliwe. Dopiero teraz zauważyła piękny, kolorowy mural, a następnie jego twórcę, który był jej już nieco znajomy. Można powiedzieć, że cały czas na siebie wpadali. Blondynka skupiła się na skoncentrowanej minie bruneta, który dodawał jeszcze pojedyncze akcenty, które miały wywołać efekt 'wow'.
- Wow - westchnęła Manon, która nigdy nie może się powstrzymać widząc kawał świetnej roboty - To coś pięknego.
Miała ochotę podejść bliżej i zbadać wszystko dokładniej, ale to stanowisko zajmowały już dzieci, a dziewczyna nie chciała odbierać im tej przyjemności. Zamiast tego z niekontrolowanie rozchylonymi w podziwie wargami rejestrowała każdy, najmniejszy szczegół malowidła na ścianie. Z podziwem stwierdziła nawet, że dla niej wyzwanie stanowi największe rozmiarowo płótno, a co by było gdyby miała malować na murze. Miała tyle pytań do chłopaka, ale widziała, że ten zaczyna zbierać swoje narzędzia do torby, a ona nie chciała go zatrzymywać i wyjść na kogoś wścibskiego.

Connor?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics