30.06.2019

Od Freyi CD Kangsoo

- Pancake, zostaw! Nie wolno gryźć! - próbowała przemówić szczeniakowi do rozsądku Freya. - Ależ ty na niego działasz. Normalnie jest kluską, która klei się do każdej napotkanej osoby i tylko by chciał, żeby go głaskać. - te słowa kobieta skierowała do Azjaty, który szarpał się z małym corgim. Jednak po chwili zauważyła, że maluch po prostu chce się z nim bawić, a nawet wybrał sobie do tego świetną zabawkę. Ów pierścień, który tak bardzo mu się wcześniej spodobał.
- Pankuś, zostaw… - powiedziała wręcz błagalnym głosem, wtórując tym samym szatynowi.
Piesek jednak kontynuował zabawę ze zdejmowaniem błyskotki i w końcu mu się to udało. Odskoczył na tyle, na ile pozwalała mu smycz i ani mu w głowie było oddawać swoją zdobycz. Freya i coraz bardziej trzęsący się z zimna mężczyzna natychmiast złapali psiaka i próbowali zabrać mu nową zabawkę. Kobieta cały czas myślała co się stanie, jeśli mały połknie pierścień i zaczynała lekko panikować. Chwyciła malucha i trzymała go tak, by właściciel błyskotki mógł ją wydobyć z zaciśniętych małych kłów psa.
- Dalej piesku, wypuść go. - powtarzał do niego skupiony Azjata.
Po o wiele za długim, jak na taką wydawałoby się - drobnostkę, czasie, Pancake w końcu wypluł pierścień, który spadł na ziemię. Freya podniosła pieska wyżej i skierowała do siebie, po czym zaczęła mu powtarzać, co też by się mogło z nim stać, gdyby nie puścił tej niebezpiecznej zabawki. Mężczyzna natomiast szybko założył swój pierścień z powrotem i pogłaskał szczeniaka już drugą ręką.
- No mały, chyba starczy już tych wrażeń na dziś, hm? - skończyła swoją wypowiedź Freya i postawiła Pancake’a na ziemi. Ruszyła wraz z psem i nowopoznanym mężczyzną w stronę, z której wcześniej przyszli.
- Bardzo przepraszam raz jeszcze za te kłopoty, w które wplątałem niechcący Ciebie i twojego psiaka. - odezwał się po krótkim czasie towarzysz Freyi.
- To nic, ja powinnam przeprosić, że mało co, a nie zeżarł Ci tego pierścienia. - odparła kobieta.
- Mam na imię Kangsoo. Tyle się działo, że nawet nie zdążyłem się przedstawić. - uśmiechnął się lekko.
- Faktycznie! Ja jestem Freya. - odpowiedziała i po chwili dodała. - Wiem, że średnio ją przypominam. Nic nie poradzę na takie głupie imię. Twoje jest fajne, brzmi trochę jak kangur.
Chłopak wyglądał na skonsternowanego, ale zaśmiał się cicho. Freyi zrobiło się głupio, że być może źle to odebrał. Nie była dla niego zbyt miła przez to całe ich przypadkowe spotkanie, a przecież pobiegł za nią by złapać Pancake’a i to tak ubrany w taki ziąb! Teraz też na pewno marznie, a mimo to idzie razem z nią, a pędzi na łeb na szyję do domu. Palnęła więc pierwsze lepsze „załagodzenie” durnej uwagi jakie przyszło jej do głowy:
- Lubię kangury.
Świetnie. Zabrzmiało jak idiotyczny podryw, albo głupia zaczepka typu „Lubisz chleb? Ja też.” Po prostu wspaniale. Freya coraz bardziej zażenowana swoją postawą uśmiechnęła się jak mogła najprzyjaźniej, ale też bardzo przepraszająco, całość wyszła więc dość mizernie. Ale się starała.
Kiedy doszli do trawnika z którego uciekł Pancake nastała niezręczna cisza. Gdy Azjata głaskał szczeniaka, uważając przy tym, by ten nie znalazł się zbyt blisko jego dłoni z pierścieniem na palcu, Freya myślała nad tym, która to już jest godzina i była zdecydowana zniknąć i więcej nie pokazać się w tych stronach, z powodu kompromitacji i zgaszenia rozmowy z nowopoznanym mężczyzną już w zalążku. Pożegnali się, co w mniemaniu rudowłosej wypadło jakoś dziwnie niezręcznie, Kangsoo podziękował jeszcze raz za pierścień i zniknął w drzwiach budynku. Jednak nie tylko on postanowił zniknąć w tych drzwiach.
Kiedy tylko się zamknęły Freya zorientowała się, że stoi na chodniku trzymając samą smycz i szelki, a jej małego towarzysza nie ma obok. Zauważyła go jak wślizgiwał się do budynku za Kangsoo.
„Świetnie, no po prostu wspaniale. Cudownie. Zajebiście.” pomyślała i czym prędzej pognała do drzwi. Trafiła do klatki schodowej, a po psim zapachu skierowała swe kroki do konkretnych drzwi. Otworzyły się one zanim jeszcze zdążyła zapukać.
- O, to Ty. Te smycz to mu trzeba chyba zmienić. - uśmiechnął się lekko Kangsoo. - Wejdź, schował mi się pod łóżkiem.
Freya weszła i podążyła za Azjatą do sypialni, która wyglądała jakby przeszedł przez nią kompletny kataklizm.
- Łał, a myślałam, że to ja mam bałagan w pokoju. - skomentowała.
- Normalnie jest dużo czyściej, szukałem pierścienia. - odparł szybko w swojej obronie mężczyzna.
- Luz, żartuję przecież. Choć w pierwszym momencie przeraziłam się, że to ten mały rozrabiaka. - zaśmiała się Freya.
Zanurkowali razem pod łóżko i odcinając małemu drogi ucieczki zmusili do wyjścia prosto w ramiona właścicielki.
- Musiał cię naprawdę polubić. Bardzo lubi ludzi, ale jeszcze nigdy nie uciekł za kimś.
- Albo chodzi mu o pierścień. - zaśmiał się szatyn, podnosząc z podłogi.
Freya też zaczęła wstawać, trzymając mocno Pancake’a, ale w pewnym momencie coś mignęło jej przed oczami i nagle walnęło w twarz. Upadła i wypuściła z rąk szczeniaka, zupełnie zaskoczona tym nagłym atakiem.

Kangsoo? Przepraszam, że tak dużo czasu mi to zajęło );

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics