7.06.2019

Od Daewona CD Ashtona

Koreańczyk był osobą cichą, spokojną i cierpliwą, raczej mało kto posiadał w sobie tyle cierpliwości, co on. Zazwyczaj dawał innym drugą szansę, bo wiedział, jaki obecnie był świat. Ludzie to materialiści, egoiści, nie widzą niczego poza czubkiem własnego nosa. I to bardzo zrażało, a także obniżało próg cierpliwości, jednak nie w przypadku Daewona. On miał tego w sobie aż za dużo. Jednak istniała pewna granica, której nie należało przekraczać.
Każdy miał swoją własną sferę ciszy, spokoju... prawo do przebywania w samotności czy rozwijania pasji. I takiej strefy nie należało naruszać w żadnym calu, nawet mikroelementy nie miały tutaj prawa bytu. W przypadku kambiona, za taką granicę można było uznać jego wiersze. Nikt nigdy ich nie czytał, nie krytykował, nie trzymając jego notatnik... tak naprawdę, nikt nie miał prawa go trzymać poza nim samym. Może istniały małe wyjątki, pewne osoby, lecz na to trzeba sobie zasłużyć.
Nieznajomy jednak potraktował to w dość obojętny sposób, tym samym trafiając w czuły punkt Azjaty. Każdy interesuję się tym, czym chce. Każdy robi to, co uważa za słuszne. Tak było w każdym przypadku, bez żadnych odchyleń, czy z pewnymi lukami. Dlatego nie rozumiał słów drugiego, który zachował się w oczach chłopaka jak typowy, rozpieszczony bachor. Trzeba podkreślić fakt, iż Kang nie do końca zna swoje wszystkie umiejętności, nie był pewien, do jakiego stopnia może to wszystko się rozwinąć.
Tak też w krótkim czasie znalazł się przy obcym, trzymającym jego własność. Nawet nie zorientował się, kiedy jego ciało zostało pokryte ciemnymi łuskami.
- Chodzę tam, gdzie mi się zachce - powiedział, wyrywając swój notatnik. - Nie wpieprzaj nosa tam, gdzie cię nie chcą. A ja nie chce rozpieszczonego idioty w swoim życiu - dodał, będąc całkowicie zirytowany zachowaniem obcego.
Nie był ani trochę zadowolony. Jego cierpliwość przeszła sama siebie, zniknęła w momencie dotknięcia zeszytu. Niby zwykły przedmiot, niemający większej czy mniejszej wartości, lecz w oczach Daewona było to coś więcej niż tylko "kartki z literkami", to cała jego historia. Od najmłodszych lat, kiedy zaczął interesować się pisarstwem, zdecydował się kupić zeszyt. Nie przyciągał uwagi, miał zwykłą, prostą i jednolitą okładkę, bez żadnych wzorów czy napisów. Zapisywał tam praktycznie wszystko, zaczynając od różnych tekstów do piosenek, które nigdy nie ujrzą światła dziennego, kończąc na wierszach.
Kang był kambionem, nie do końca znający swoje umiejętności czy to, do jakiego stopnia potrafiłby się posunąć. Nie znał siebie od tej strony, tej gorszej. Nie chciał wyrządzić nikomu niepotrzebnej krzywdy, po co mu to było? Nie czułby ani satysfakcji, ani zadowolenia, raczej byłby przygnębiony. A nieznajomy nie znajdował się na jego miejscu, więc jego lekkomyślność negatywnie wpływała na blondyna. I tak wystarczająco długo musiał męczyć się w pracy. Tutaj chciał odpocząć, pobyć przez chwilę sam, jednak nie było mu to dane. Odsunął się po raz kolejny, tym razem nie mając zamiaru już się zatrzymywać, czy pozwolić by chłopak, choć nie wiedział, czy nie powinien określać go mianem chłopca, ponownie pozwolił sobie na więcej, niż należy.
- A teraz, idź poszukać sobie innego demona, szatana, czy czego tam potrzebujesz. I nie wtrącaj swojego szanownego dupska tam, gdzie ci się zachce. Nie jesteś królem świata, raczej głupim sługusem - powiadomił, po tym nie czekał na żadną odpowiedź, nie chcąc kolejnej konfrontacji z drugim. Dlatego w dość krótkim czasie pokonał schody, opuszczając ruiny, a dzięki temu znowu znalazł się na widoku dla innych ludzi. Jednak nie chciał przyciągać szczególnej uwagi w metrze, czy komunikacji miejskiej, więc zdecydował się na spacer do domu. Co prawda blisko nie miał, lecz da radę. Ruch to zdrowie, podobno. A trochę świeżego powietrza mu nie zaszkodzi, może uda mu się całkowicie ochłonąć.
Pragnął całkowicie zapomnieć o zaistniałej sytuacji, o zachowaniu drugiego, jednak było to dość trudne, ponieważ Daewon zaczął odczuwać pewnego rodzaju "nakaz" powrotu tam, gdzie mieli okazję się spotkać. Ignorował to, a przynajmniej próbował. Dopiero po dotarciu do domu, umył się, a następnie powędrował do łóżka, w towarzystwie swojego zeszytu, to wtedy zdał sobie sprawę z tego, że to ich spotkanie wcale nie było przypadkowe. To Kang został wezwany, nawet jeżeli tego nie odczuwał, to tak było. Tylko pytanie brzmi, dlaczego właśnie on?

Ashton? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics