7.06.2019

Od Natalie CD Michaela

Od ostatniej sytuacji, która miała miejsce z dobry tydzień temu, Natalie rzadko bywała w tamtym lesie, decydując się na bliższe tereny. Co prawda, było to bardziej niebezpieczne, lecz niezbyt się tym przejmowała. Samego Michaela nie widziała ani razu, ni to wieczorami na wyścigach, ni to na mieście, jakby całkowicie zapadł się pod ziemię. Dlatego w pracy siedziała całymi dniami, gdzie była w zastępstwie za niektórych. Większość miała jakieś plany na wieczór, sama Miller wolała sobie odpuścić. Jej żebra miały już się znacznie lepiej, więc nie było tak źle. Regeneracja lykantropa czasami bywa przydatna, lecz nie zawsze tak bywa. Jednakże, nie chciała po raz kolejny na coś się narażać. Będzie miała jeszcze wiele okazji by zamienić się zmianami, czy będzie wychodziła znacznie wcześniej przez spotkania czy plany. A przynajmniej takiej była myśli. Przebywała w kawiarni naprawdę dużo czasu, rozmawiając ze swoimi współpracownikami, szczególnie starając się zagadać jednego, który był szczególnie cicho. Mieli kilka wspólnych tematów, o których mogli swobodnie dyskutować za ladą, gdy byli na jednej zmianie. W ciągu tego tygodnia zdążyła wymyślić kilka tatuaży, które pomógł jej rozrysować kolega z pracy w czasie wolnych chwil. Zaczynając od motywów z tym, kim była Nat, kończąc na różnych innych wzorach, które były bardzo charakterystyczne dla jej osoby, i jakie pamiętała z poprzednich lat swojego życia, czego nie było za wiele. Wymyślenie to była jedna rzecz, a umówienie się do tatuażysty... to było znacznie trudniejsze. Nie znali nikogo dobrego, kto w dobry, a raczej idealny sposób odwzoruje całe te wzory, czy nawet jeszcze będzie w stanie je ulepszyć, tak też dziewczyna zdecydowała się o tym na razie nie myśleć w tak intensywny sposób. Choć przeglądanie różnego rodzaju opinii o tatuażystach, czy studiach tatuażu... cóż, to już całkiem co innego.
Dzisiaj znużonym spojrzeniem przemierzała po twarzach klientów, delikatnie się uśmiechając, byle nie pokazywać jak bardzo miała dość oglądania ich uśmiechniętych twarzy. Byli obsługiwani, wszystko dostawali pod nos, a kilka filiżanek zostało pożegnanych w śmietniku, i to z winy klientów. Każdemu się zdarza... jednak szósty raz podrząd, i to ta sama osoba, to już raczej może stać się denerwujące, prawda? Jednak starała się nic nie mówić, być raczej cichą, uśmiechniętą dziewczyną, której nic takiego nie przeszkadza. Nie miała tak dobrego towarzystwa, co sprawiało, że chęci do pracy były znacznie niższe niż zazwyczaj. Na całe szczęście, dzisiaj nie było tak dużego ruchu, a dzięki temu mogła wyjść wcześniej z pracy, nie musząc być w zastępstwie za nikogo. Nie przeszkadzało jej to jakoś szczególnie, jednak każdemu przyda się odpoczynek od ludzi, których widuje się codziennie, będąc skazanym na ich obsługę. Niezbyt wiedząc, gdzie mogłaby się udać, w końcu zdecydowała się poszukać lokalu, do którego przyjechała z Michaelem. Dzięki temu mogła zrobić sobie spacer po mieście, czasami pytając o drogę do lokalu. Nie znajdował się szczególnie blisko jej pracy, ale co z tego? Natalie czasami mogła chodzić godzinami, nie odczuwając przy tym ani bólu, ani zmęczenia, a pogoda dzisiaj dopisywała, więc wolała ją wykorzystać.
Kiedy dotarła na miejsce, dość niepewnie rozejrzała się po wnętrzu, dostrzegając znacznie więcej niż tamtego wieczoru, gdy pojawiła się tutaj po raz pierwszy. Dostrzegła to, czego wtedy nie widziała. Dlatego dłuższą chwilę poświęciła na oglądanie niż spytanie się o Michaela. Nie trwało to szczególnie długo, gdyż pracownica lokalu spytała się, czy potrzebuje w czymś pomocy, na co odpowiedziała po krótkim namyśle, po co tutaj przyszła. Po wyjaśnieniu o kogo się rozchodzi, musiała zostać na chwilę sama, a dzięki temu ponownie rozejrzała się, z widocznym zainteresowaniem oglądając wykończenia baru. Było dużo, interesujących rzeczy, lecz zostało to w taki sposób stonowane, że nie było przytłaczające. Nie mogła temu poświęcić szczególnie długo czasu, gdyż mogła pójść do pomieszczenia, w którym przed chwilą była pracowniczka lokalu, za co podziękowała z delikatnym uśmiechem. Cóż, jednak tamta niezbyt wyglądała na usatysfakcjonowaną jej obecnością. Jednak Miller nie przejęła się tym jakoś szczególnie, zamykając za sobą drzwi jak tylko mogła przejść. Kiedy tylko przywitała się z mężczyzną, od razu zajęła miejsce na fotelu, od razu zadając to konkretne pytanie odnośnie jego pobytu. I nie potrafiła powstrzymać się od przewrócenia oczami.
- Sopp... naprawdę, nic szczególnego - mruknęła, poprawiając jasne kosmyki, gdyż opadały jej na twarz. Doskonale wiedziała, co się za tak przyjemnym spotkaniem mogło kryć, dlatego z dezaprobatą pokręciła głową, powstrzymując się od jakiegokolwiek komentarza w tej sprawie. - Co u mnie... huh, nic nowego. Praca, irytujący ludzie, można rzec, że idioci. Nie mam towarzystwa, więc chyba zdecyduje się na kupno szczura, może w końcu będzie ktoś bardziej inteligentny niż zbiorowisko ludzi, którzy tłuką sześć filiżanek jednego dnia... - powiedziała, przechylając głowę na bok, przyglądając się wyższemu. - A tak poważnie, to nic się nie zmieniło. Żebra się zregenerowały, czyli żyję, to nie czas na śmierć. Z tego wszystkiego mam mnóstwo motywów na tatuaże, nic nowego - przyznała, mrużąc oczy, dokładnie lustrując towarzysza. Nie zdołała nawet zadać pytania, gdyż do pomieszczenia przyszła ta sama kobieta, która wcześniej "przywitała" Natalie. Dokładnie można było zaobserwować jej niechętne, wręcz oburzone spojrzenie, które zostało rzucone w stronę Miller. Dziewczyna jedynie uniosła pytająco brew, gdy ta nic nie powiedziała. - Mam wyjść? Zostawić was na osobności? - spytała, posyłając nieznajomej widocznie przesadzony, słodki uśmiech.
- Najlepiej by było. To są sprawy niedotyczące osób z zewnątrz - odpowiedziała bez większego problemu, na co Miller z trudem powstrzymała się od parsknięcia śmiechem.
- To ja pójdę do zoologicznego zobaczyć szczury - powiadomiła, podnosząc się z zajmowanego miejsca. Jednak została zatrzymana przez Michaela, który powiedział by zaczekała, lecz to była Natalie i zdecydowała się zrobić parę kroków w stronę wyjścia. - Zaraz wrócę, niech powie ci o tych sprawach, sklep jest dwie minuty stąd, a ruch to zdrowie! - dodała z delikatnym uśmiechem, skierowanym w stronę chłopaka, co ten odwzajemnił, mówiąc, że zaczeka. A Nat od razu opuściła lokal, dość szybkim krokiem kierując się w stronę zoologicznego.
Spędziła tam dobre dziesięć minut, zachwycając się każdym możliwym zwierzątkiem. Zdołała zrobić kilkadziesiąt zdjęć każdemu z nich, w gruncie rzeczy skupiając swoją uwagę na szczurach. Porozmawiała również z pracownikiem sklepu, dopytując się o to, czego można nauczyć te zwierzęta, w jaki sposób, wszelakie istotne informacje. Dopiero po tym wróciła do lokalu, tym razem z widocznym uśmiechem, przez co nawet nie zwróciła uwagi na kelnerkę, która wcześniej przyszła im przeszkodzić w rozmowie, przeszła do pomieszczenia, gdzie wcześniej siedziała z Michaelem, zastając go w tym samym miejscu.
- Wiesz, że szczury to kandydaci na chłopaka lub dziewczynę? - spytała, zajmując poprzednie miejsce. - Możesz nauczyć je dawać buzi. Siedzi w klatce, dostaje jedzenie i picie, czasami wyciągniesz i szczęśliwe! Żyć nie umierać - przyznała, pokazując zdjęcie jednego ze szczurów sklepu zoologicznego. - A kelnerka widocznie nie jest zadowolona z mojej obecności tutaj - dodała, całkowicie zmieniając temat.

Michael?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics