30.06.2019

Od Harriet CD Lucasa

Rozmowa z nowo poznanym mężczyzną była dość przyjemna, lecz zakończyła się wraz z dotarciem na miejsce. Zatoka była na tyle spokojnym miejscem, że mogłabym już tutaj zostać i wsłuchiwać się w szum fal, które obijają się o pobliskie pale. Jednak to nie był czas na relaks i obijanie się do pełnego zajścia słońca, jest to wykonania zadanie.
Gdy wszystkie skrzynie były już zapakowane, a mundurowi skierowali się do aut, wnet usłyszałam strzały ze strony ludzi dostawcy, którzy najwidoczniej nie chcieli, byśmy tak szybko stąd odjechali. Jednak najgorsze było to, że owe strzały padły w moim kierunku, z czego dwa pociski trafiły w kamizelkę, a odrzut przybliżył się do busa. Przeklęłam w duchu z czystej złości, przez co zaraz przeniosłam się do napastników, którzy jak muchy, padali na betonową posadzkę. Pomimo tego, robiło się ich coraz więcej, a ja miałam ograniczoną ilość energii. Aby się uspokoić, musiałam skryć się za winklem i dosłowną chwilę odetchnąć oraz szybko przemyśleć plan działania.
— Ściągnęłam pierwszych strzelców.. teraz spieprzajcie z tej zatoki — powiedziałam przez radio do kierującego akcją.
— Musisz z nami wrócić — rzekł uparcie mężczyzna.
— Wypad z tej zatoki! To cholerny rozkaz.. 
— Z.. zrozumiano. - rzekł rozłączając się.
Przypięłam radio z powrotem do pasa i wsłuchałam się w dźwięk busów, które pędem skierowały się do wyjazdu z zatoki. Ja, tak dla zabawy, wytworzyłam mgliste opary, przez co napastnicy musieli się wycofać, gdyż inaczej by się podusili. Teraz miałam jedyną okazję do ucieczki, z której oczywiście skorzystałam i biegiem opuściłam zabudowania kierując się w stronę odjeżdżających busów. Oczywiście nie miałam szans dobiec do nich, lecz im bliżej nich będę, tym mniej energii zużyje na teleportację, lecz gdy Ci zaczęli powoli znikać między drzewami, musiałam teraz przenieść się do busa. Tak też uczyniłam, lecz zamiast pojawić się na miejscu pasażera, wylądowałam na skrzyniach z bronią, które nie należały do najwygodniejszych. Cicho jęknęłam i ściągnęłam z siebie kamizelkę, która stała się zbędna i bardzo niewygodna. Oczywiście to nie był czas odpoczynku, więc przeniosłam się na miejsce pasażera, obok Lucasa, który musiał mnie już słyszeć, gdyż nawet się nie wzdrygnął.
— Ktoś oberwał? — spytałam sięgając za butelkę wody, z której upiłam trochę wody.
— O dziwo nie — odpowiedział uważnie przyglądając się drodze — A jak z Tobą? Słyszałem, że Ty oberwałaś.
— Mhm — mruknęłam — Siniaki jak zwykle pozostaną, ale ważne, że kamizelka zatrzymała pociski. — wyjaśniłam zerkając na drogę.
— A ilu było w zabudowaniach? — spytał zerkając na mnie.
— Zdecydowanie za dużo. Sama pozostawiłam wielu przy życiu, czego zazwyczaj nie robię — odpowiedziałam. — Jeśli wyjedziemy na główną, będziemy mieć spokój.. ten las nie wygląda najlepiej.
— Zdążyłem to zauważyć. Łatwo o zasadzkę — przyznał w skupieniu.
Oby dwoje postanowiliśmy trwać w ciszy aż do samego magazynu Sopp, choć wcześniej wspomnieliśmy, że pogadamy trochę na mój temat. Cóż, nie miałam siły ani ochoty na ten temat, gdyż byłam pewna, że akcja rozwinie się znacznie spokojniej.
Gdy tylko bus zatrzymał się pod siedzibą, skierowałam się do kapitana, który wypłacił mi gotówkę za wykonanie zlecenia i podziękował za ochronę jego ludzi. Zrobiłam to w sumie tylko dla pieniędzy, no ale tym razem miałam przyjemnego towarzysza u swego boku w postaci Lucasa. Tego też osobnika spotkałam w szatni, gdy zabierałam stamtąd swoje rzeczy.
— Nigdy tego nie mówiłam, ale dobrze mi się z Tobą współpracowało — powiedziałam kierując spojrzenie na mężczyznę — Do zobaczenia — dodałam kierując się do wyjścia.

Lucas? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics