19.06.2019

Od Connora CD Manon

   Spakowałem już puszki do torby i przyjrzałem się filtrom maski, które jeszcze nadawały się na jedno malowanie. Zakodowałem sobie w głowię kupno nowych, po czym zerknąłem na przechodniów, którzy nadal zadowoleni przyglądali się pracy. W tłumie zauważyłem także blondwłosą kobietę z kawiarenki, która również wyglądała na zainteresowaną muralem. Postanowiłem do niej podejść, choć nie jest to w mojej naturze, coś jednak kazało mi to zrobić.
— Widzę, że się podoba — powiedziałem zerkając na ścianę.
— Jest piękne — odpowiedziała z delikatnym uśmiechem — Gdzie się tego nauczyłeś? — spytała wracając na mnie wzrokiem.
— Życie mnie tego nauczyło — odpowiedziałem nawiązując kontakt wzrokowy z kobietą — Wieczorem będzie lepszy efekt, gdy lampy się zaświecą — dodałem uciekając spojrzeniem na mural.
— Jeśli nie zapomnę, zerknę tutaj wieczorem — oznajmiła spokojnie.
Nasz rozmowa zakończyła się tak szybko, jak się zaczęła, gdyż pojawił się właściciel budynku. Zadowolony moją praca przelał na miejscu pieniądze na konto i podziękował wpatrując się w malowidło. Ja mając jeszcze trochę czasu, wróciłem do domu, aby odłożyć torbę z puszkami oraz maskę, po czym chwyciłem za klucze od motocykla oraz kask. Zszedłem na dół i skierowałem się do maszyny, która stała na pobliskim parkingu. Ubrałem ochraniacz na głowę i wsiadłem na jednoślada, którym ruszyłem na drugi koniec miasta po wcześniej wspomniane filtry do maski. Wolałem mieć je w zapasie, gdyby trzeba by było malować coś znaczeni większego.
   Będąc ciekawy nocnego efektu muralu, opuściłem moje mieszkanie, gdy na ulicy zaświeciły się pierwsze latarnie. Standardowo założyłem kaptur na głowę i przeszedłem na bok budynku, przy którym spacerowała blondwłosa kobieta. Sam zerknąłem na ścianę i wszelkie malunki były w odpowiednim miejscu, przez co blask latarni dodawał ciekawych efektów. Uśmiechnąłem się w duchu i powolnym krokiem przybliżyłem się do kobiety, która zaraz skierowała wzrok na moją osobę.
— Jednak nie zapomniałaś — powiedziałem zatrzymując się obok kobiety.
— Jak widać — lekko się uśmiechnęła — Teraz to wygląda jeszcze lepiej — dodała zerkając na mural.
— Sam nie spodziewałem się takiego efektu — wzruszyłem lekko ramionami — Widziałem Ciebie ostatnio w sklepie malarskim. — dodałem, choć ledwo przeszło mi to zdanie przez gardło.
— Często na siebie wpadamy, gdzie wcześniej Ciebie nie widziałam — stwierdziła — Jestem Manon — dodała wypowiadając swoje imię.
— Connor — powiedziałem wyciągając dłoń w jej stronę, którą lekko uścisnęła.
Gdy zerknąłem w kierunku głównej ulicy, zauważyłem grupkę mężczyzn, którzy rozbawieni szli uliczką i rozmawiali rzucając przy tym licznymi przekleństwami. Moje tętno nerwowo przyspieszyło, a spokojne spojrzenie skierowało się na mural, natomiast z niego na kobietę i ponownie na mężczyzn. Ci zamiast przejść normalnie obok nas, postanowili pozaczepiać i słali niemiłe słowa nie tylko na mnie, ale też na kobietę.
— Coś wam nie pasuje? — mruknąłem nawiązując kontakt jednym z mężczyzn.
— Po ch*j się odzywasz? — parsknął — Chcesz dostać w swoją krzywą buźkę? Taka piękna panna z takim...
— Dobrze, że Ty wyglądasz jak model — rzuciła Manon.
— Hoho pyskata — warknął mężczyzna i chwycił kobietę za nadgarstek, lecz długo to nie trwało.
Używając jeszcze ludzkiej siły, odepchnąłem natręta w kierunku jego grupki, przez co ten zaraz rzucił się z łapami na mnie. Owszem, oberwałem w brzuch, lecz to obudziło we mnie jeszcze większy gniew, a za tym siła z lekka się zwiększyła. Gdy jeden oberwał sierpowym, rzucił się zaraz drugi, który również został obezwładniony, trzeci natomiast zagrał nie fair i wbił niewielki nóż w lewy bok żeber. Nastąpiła chwila spokoju, a gdy ten mnie odepchnął, poczułem przeszywając ból całego torsu ze względu na szybkie wyjęcie ostrza. Jasnowłosa chciała do mnie podbiec, lecz została schwytana przez mężczyzn, przez co nie mogła jakkolwiek zareagować. Oparłem się o ścianę, stojąc zaledwie kilka metrów od napastników, gdy nagle rozległ się krzyk poltergeista. Napastnicy również to usłyszeli, lecz nie mogli zlokalizować źródła dźwięku i pewnie by to zignorowali, gdyby nie fakt, że jeden z ich kolegów wylądował z dużą siłą na ścianie, przez co od razu stracił przytomność. Opuściłem lekko wzrok i cicho się zaśmiałem, lecz nie był to śmiech zadowolenia, a raczej ironiczny, który z lekka przeraził buntowników. Dopiero gdy kolejny duch pchnął kolejnego, ci zorientowali się, że zadarli z mutantem i postanowili odpuścić jakiekolwiek szarpaniny, przez co zabrali swoich kolegów i oddalili się z uliczki. Wtem kobieta podeszła do mnie i oparła rękę na ramieniu, przyglądając mi się.
— Jesteś ranny — rzuciła zerkając na ranę.
— Nie.. wracaj do domu, Manon — powiedziałem czując powolny proces regeneracji.
— Ale nóż..
— Nic mi nie jest — warknąłem, co raczej nie jest w moim typie — Przepraszam.. nic mi nie będzie. Możesz wracać do domu — zerknąłem na kobietę — Idź — dodałem widząc jej nie pewność, lecz nie miała większego wyboru, gdyż to ja pierwszy opuściłem miejsce bójki.

Manon? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics