22.06.2019

Od Michaela CD Natalie

   Nie mając większego wyboru, zabrałem Nat ze sobą, gdyż inaczej ta pewnie by mnie pobiła lub pojechała na własną rękę. O transport poprosiłem Jeffreya, który zgodził się tylko na zawiezienie w jedną stronę. Zgodziłem się na to, a gdy opuściliśmy już pojazd mężczyzny, ten odjechał, natomiast nasza dwójka przeszła do konkretów. Jasnowłosa zaszła budynek od tyłu, aby wejść do środka tylnym wejście, zaś ja zająłem się skrzynką elektryczną, która nie miała za wiele zabezpieczeń, przez co zaraz cały budynek dosłownie zgasł, a wraz z tym wszelki monitoring. Szybkim krokiem wszedłem do środka bazy i delikatnie przeciskałem się między drogami bladego światła latarek, którymi świecili zdezorientowani żołnierze Sopp. Ich ruchy były powolne, przez co ja nie miałem większego problemu z dostaniem się do jednego z pomieszczeń, gdzie musiałem wrócić do ludzkiej formy. Wtem poczułem ciepłą ciecz spływającą z mojego nosa, a po przetarciu tego dłonią, okazała się być do krew. Cicho przekląłem pod nosem i schowałem się za wielką szafą, tak gdyby ktoś postanowił wejść do pokoju. Musiałem odpocząć przez dosłowną chwilę, choć tego typu reakcja nie powinna się pojawić po tak krótkim czasie korzystania z mocy. Teraz musiałem polegać wyłącznie na naturalnych zdolnościach. Pozbyłem się resztki krwi poprzez białą chusteczkę i spoglądając pod drzwi, obserwowałem, w którym kierunku pada światło latarek. Gdy nastąpiła ciemność, opuściłem pokój i przeszedłem długim korytarzem po zabezpieczonego pokoju z wszelkimi aktami oraz zarekwirowanymi rzeczami. Oczywiście ze względu na bark prądu, drzwi do owego pomieszczeni były otwarte i teraz zostało mi czekać na Nat, a żeby się nie nudzić, zacząłem szukać telefonu kobiety używając przy tym światła latarki z własnego urządzenia mobilnego. Gdy nagle do pomieszczenia ktoś wszedł, skryłem się za wysokim regałem i obserwowałem gościa, a słysząc kroki tylko jednej osoby, delikatnie mackami owinąłem delikwenta i zakryłem usta, by ten nie krzyknął. Jednak gdy zauważyłem jasne włosy i drobną sylwetkę, zorientowałem się, że to Nat. Podszedłem do niej w międzyczasie puszczając ją z uścisku mglistych macek.
— Wybacz — mruknąłem cicho, na co kobieta zareagowała tylko złowrogim spojrzeniem, którym chciała mnie chyba zabić.
— Dobrze, że nie zastosowałeś drastyczniejszej metody likwidowania żołnierzy — stwierdziła cicho i zaczęła szukać swojego urządzenia.
Stanąłem przy jednym z czterech regałów, gdzie zauważyłem kilka osobnych teczek z aktami. Dziwne ciekawość kazała mi je przeglądnąć, a to co było w środku, trochę mnie zatkało. Teczka w moimi danymi zawierała zdjęcia mojej przemiany oraz liczne opisy wyglądu, które były spisane przez prywatnych naukowców Sopp. Prowadzili badania nad moją demoniczną tkanką, aby znaleźć mój słaby punkt. Pierdolnięci ludzie. Druga teczka była podpisana danymi jasnowłosej, lecz w jej środku były tylko przypuszczenia, czym może być oraz kilka zdjęć jej ludzkiej postaci. Czyżby Nat była jakąś rasą? W chwili obecnej wolałem w to nie wnikać, a gdy usłyszałem kroki kobiety w moim kierunku, obie teczki schowałem za pas pod kurtką.
— Znalazłam, możemy iść — powiedziała ukazując swoje rzeczy wraz z plecakiem.
— Dobra. Póki nie ma prądu, kierujemy się do tylnego wyjścia, będzie bliżej — stwierdziłem chowając wszelkie zdziwienie wcześniej przeczytanymi notatkami.
Widząc ciemny korytarz, oby dwoje opuściliśmy pomieszczenie i skierowaliśmy się do wyznaczonego przez nas miejsca, gdzie o dziwo nikogo nie było. Drzwi wyjściowe po cichu się odblokowały, a prądu jak nie było, tak nie ma, więc mogliśmy dziurą w płocie przedostać się za obszar zagrożenia i weszliśmy w las, który był naszym chwilowym schronieniem.
— Co Ty zrobiłeś im z tym prądem? — spytała Nat, gdy byliśmy między drzewami.
— Odwróciłem bezpiecznik w drugą stronę, przez co zrobiło się zwarcie — odpowiedziałem zerkając za siebie — Trochę się namęczą przy szukaniu awarii — dodałem z cichym śmiechem.
— Ważne, że podziałało — mruknęła ukazując swój telefon.
— Ale myślę, że i tak za późno — dodałem wręczając jej teczkę zaadresowaną do niej — Poczytaj sobie, ja skontaktuje się z kimkolwiek o transport — dodałem i chwyciłem za radio, aby załatwić nam drogę powrotną do miasta, gdyż spacer w takim mrozie nie byłby najlepszym pomysłem.

Natalie? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics