23.06.2019

Od Manon CD Connora

    Dziewczyna z przerażeniem obserwowała całe zajście i nie miała pojęcia co zrobić. Wiedziała, że nie może tak po prostu wciąć się pomiędzy Connora, a napastników bo sama by dostała i tym samym wytrąciła chłopaka z równowagi. Póki radził sobie dobrze, blondynka po prostu stała z boku krzycząc na przeciwników starając się odwrócić uwagę któregoś i chociaż w najmniejszy sposób pomóc brunetowi. Nie udało jej się nic zrobić, ale ze zdziwieniem, ale i podziwem stwierdziła, że chłopak bez trudu powalił już dwóch typów. Prawdziwe piekło zaczęło się, gdy kolejny facet zaatakował Connora nożem, wbijając mu go w brzuch. Manon krzyknęła z przerażenia i chciała rzucić się w stronę jej towarzysza i jakkolwiek mu pomóc, ale została powstrzymana przez dwóch oblechów, którzy mocno złapali ją za ramiona i nie pozwolili jej przejść. Mimo jej kopniaków i całej szarpaniny, mężczyźni okazali się być dla niej za silni. Obserwowała Connora, który wsparł się o mur i z głową w dolę po prostu stał nieruchomo. Nagle zupełnie bez wyjaśnienia, jednego przeciwnika odepchnęła jakaś siła nieczysta. Wszyscy zastygli w miejscu nie wiedząc, co się dzieje. Sama Manon była w ciężkim szoku, a gdy i kolejny skończył jak jego poprzednik, reszta mimowolnie uciekła wypuszczając przy tym dziewczynę. Ta nie czekając dłużej, podbiegła do chłopaka kładąc mu rękę na ramieniu i ze strachem, ale i troską wpatrywała się w niego widząc, jak jego ubranie przesiąka krwią.
- Jesteś ranny - wydukała łamliwym głosem, którego jeszcze nie mogła opanować.
- Nie.. wracaj do domu, Manon - odpowiedział zdecydowanym głosem.
- Ale nóż.. - drążyła dalej, bo rana od noża to chyba nie takie zwykłe nic.
- Nic mi nie jest - warknął widocznie tracąc już cierpliwość - Przepraszam.. nic mi nie będzie. Możesz wracać do domu... Idź - dodał i nawet nie dał dziewczynie jakkolwiek zareagować, bo odepchnął się od ściany i odszedł sam.
Manon chciała oczywiście pobiec za nim, ale uznała jego słowa za szczere i wolała nie narzucać mu się więcej. Czuła się po części winna i odpowiedzialna za tą bójkę. W końcu gdyby nie odpyskowała, ten koleś by jej nie złapał, a Connor by nie zareagował. Grupka odeszłaby i zapomnieliby o całej sytuacji. To trapiło dziewczynę najbardziej, ale wielkie zdziwienie wywołało u niej dziwne zajście podczas bójki. Gdy to dwóch facetów coś nieoczekiwanie odepchnęło z przeogromną siłą. To musiała być jakaś nadprzyrodzona siła, a jeżeli nikogo w pobliżu nie było, to musiał być to... Connor? Manon nawet nie zastanawiała się nad tym, że brunet mógłby być obdarzony jakimiś mocami i do tej pory ciężko było jej w to uwierzyć. Starała to sobie jakoś wytłumaczyć, gdy stała bez ruchu opierając się o świeżo pomalowany mur. Zapach sprayów nadal krążył w powietrzu, co przyprawiło ją o dodatkowe zawroty głowy. Postanowiła jak najszybciej o wszystkim zapomnieć i po prostu wrócić do domu. Następnie przespać się z tym wszystkim i zobaczyć, co przyniesie kolejny dzień, a trzeba przyznać, że każdy nowy przynosił ze sobą coraz to dziwniejsze zdarzenia. Nie była daleko od domu, więc podniosła z ziemi swoje torby i czym prędzej ruszyła do mieszkania, żeby po drodze nie spotkać kolejnego nieprzyjaciela.
    Pierwszy raz od dawna dziewczynę zbudził głośny budzik, którego dźwięk przeszywał jej bolącą głowę. Zerwała się, żeby czym prędzej go wyłączyć i pozwolić sobie na dodatkową drzemkę. Niestety, gdy ułożyła się ponownie, tym razem to kotka zaczęła łazić jej po głowie. Nie miała po prostu możliwość się porządnie wyspać, więc zrezygnowała i podniosła się z łóżka. Spakowała się od razu do szkoły i przygotowała ubranie składające się z niebieskiej bluzy z kapturem, porwanych jeansów i kurtki skórzanej. Po drodze do kuchni zawitała jeszcze do łazienki, żeby jakoś ogarnąć swoją przykro wyglądającą osobę. W kuchni wypiła tylko tabletkę przeciwbólową i choć wiedziała, że nie powinna przyjmować jej na czczo, wiedziała, że tego ranka już nic więcej nie przełknie. Nie czuła się najlepiej, a fakt, że wraca do szkoły wcale jej nie pomagał. Gdy zbierała się już do wyjścia, rozczochrana Suzzie wyłoniła się ze swojej jaskini głośno ziewając.
- Na którą masz? - zapytała Manon marszcząc brwi i zabrała się za zakładanie butów.
- Na tą co ty... Czemu już wychodzisz? - przetarła zmęczone oczy rozkojarzona wpatrując się w starszą siostrę.
- Bo jest za piętnaście ósma? Myślałam, że już się szykujesz - wstała i zarzuciła torbę na ramię.
- Słucham?! Powinnaś mnie obudzić! Jesteś okropna, wiesz? - naburmuszona w pośpiechu wróciła do swojego pokoju i z trzaskiem zamknęła drzwi.
Manon tylko cicho westchnęła i wyszła z domu wiedząc, że Suzzie ogarnie się w jakieś 10 minut i jeszcze zdąży na lekcje. Jej siostrzyczka była po prostu okropną panikarą i całe szczęście blondynka nie miała tego samego problemu. Akurat dotarła na przystanek, gdy podjechał jej autobus, więc szybko do niego wsiadła. Zajęła miejsce na samym końcu nie zwracając uwagi na ludzi w środku. Wolała się zająć swoimi notatkami na lekcje, które musiała nadrobić, bo w weekend oczywiście nie miała czasu się uczyć. Miała, powiedzmy ważniejsze rzeczy do roboty. Po kilku minutach drogi była już na miejscu, więc wyskoczyła z autobusu i pomaszerowała do szkoły trochę mniej żwawym krokiem, niż się jej wydawało. Odwiedziła szybko szatnię, żeby jeszcze odwiesić swój płaszcz. Butów nie zmieniała, ale może woźne ją za to nie powieszą. Dotarła do klasy minutę po dzwonku i ze zdziwieniem stwierdziła, że wszyscy weszli już do środka. Świetnie, wejdzie praktycznie zgodnie z czasem, a nauczycielka i tak pozwie ją o spóźnialstwo. Biorąc głęboki oddech weszła do środku nie kierując nawet wzroku w stronę biurka i od razu przeszła na tyły sali. Na całe szczęście trzy ostatnie ławki były wolne, więc Manon zajęła jedną z nich i znudzona lekcją jeszcze przed jej rozpoczęciem, oparła wciąż bolącą głowę i nadgarstek. O dziwo nauczycielka nie zauważyła jej wejścia, więc obyło się bez zbędnych komentarzy i od razu przeszła do lekcji. W trakcie jednak przeszkodziło jej szybkie pukanie do drzwi. Blondynka parsknęła pod nosem zdając sobie sprawę, że temu nieszczęśliwcowi już się nie upiecze. Gdy jednak drzwi otworzyły się, a do środka wszedł nie kto inny jak Connor, dziewczyna prawie że spadła z krzesła. W czas na szczęście złapała się ławki, ale jej wzrok nadal spoczywał na dobrze już znajomemu jej chłopakowi. Nauczycielka tylko szybko przedstawiła nowego ucznia i nakazała mu zająć miejsce w wolnej ławce. Pomimo cichych nadziei dziewczyny, brunet zajął miejsce po drugiej stronie sali. Dzielił ich jeden rząd, ale Manon i tak widziała, że mimo jego rany, trzymał się całkiem nieźle. Starała się do niego pomachać i jakoś przykuć jego uwagę, żeby dopytać o jego stan zdrowia, ale ten tylko na nią zerknął i powrócił wzrokiem do swoich kartek. Zrezygnowana postanowiła zrobić to samo i może w końcu zwrócić uwagę na to, co dzieje się na tablicy, ale w tym momencie nie mogła myśleć o niczym innym, jak o wczorajszej walce i obrażeniach, z jakimi skończył Connor.

Connor?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics