4.10.2019

Od Gwynneth CD. Harry'ego

  Wbiła wzrok w ekran, próbując pozbierać myśli. To pytanie mogło być pułapką - sidłami skrytymi pod wielobarwnymi, powoli usychającymi liśćmi.
  Nie wiedziała, czy siedzący obok niej mężczyzna był zwykłym człowiekiem czy "kimś więcej", stworzeniem uznawanym przez niektórych za postać fikcyjną. Nie była też w stanie określić, czy pytanie o wampiry było pytaniem o "nieistniejący" gatunek, czy o chodzących tymi samymi ulicami co oni obywateli.
  W końcu znów spojrzała na niego i przemówiła.
  - Nie mam jakiegoś szczególnego zdania o wampirach. W filmach, serialach, książkach czy innych tworach przedstawiane są skrajnie różnie - od lśniącego na słońcu Pattisona po żądne krwi potwory. Nie da się tego wrzucić do jednego worka. - Wzruszyła ramionami.
  Nieco nerwowo przeciągnęła dłonią po kręconych włosach Tenebriona, który cicho pisnął, wyczuwając emocje swojej właścicielki.
  - Coś się stało? Wyglądasz, jakby to pytanie wtrąciło cię z równowagi... - Oprócz zmartwienia wyczuwała w jego głosie coś na kształt zaintrygowania.
  - Nie, nie... - Nie była nawet w stanie wymyślić jakiejś wymówki.
  - Mało przekonujące. - Mruknął Hudson.
  Gdyby tylko była w stanie użyć typowej dla sukkubów sztuczki i dzięki pojawieniu się w jego snach poznać jego gatunek... Ale przez mieszaninę genów z tymi ludzkimi musiałaby go najpierw pocałować.
  A tego wbrew jego woli robić nie chciała.
  - Dlaczego, tak właściwie, mnie o to pytasz? Bo nie wyglądało to na luźne pytanie pod wpływem filmu. - Uniosła jedną brew.
  Spojrzała mu prosto w zielone oczy, jakby chciała ujrzeć jego duszę i tak poznać odpowiedź na pytanie, które ją nurtowało.
  - Ludzie mówią różne rzeczy. - Dość leniwym tonem zaczął Harry. - Od wieków krążą teorie, że wampiry, wilkołaki czy inne stworzenia istnieją nie tylko w ludzkich głowach, a żyją tak jak pozbawiony nadnaturalnych zdolności przeciętny Smith. - Nie uciekał wzrokiem, wręcz przeciwnie, coraz intensywniej patrzył w brązowe oczy Gwynneth. - Obecnie są one coraz mniej popularne w większości świata. Ale nie tu. W Seattle od kilku, może kilkunastu lat te pogłoski stają się coraz silniejsze. Są tacy, którzy twierdzą, że mamy tu szeroką gamę nadnaturalnych istot, aniołów, magów, wampirów, wilkołaków czy innych, słabiej lub lepiej znanych. - Przez chwilę milczał, dodając tym mocy swoim słowom, podkreślając je. - Pozostaje tylko kwestia tego, co ty o tym sądzisz. I do której grupy mieszkańców naszego kochanego miasta należysz, jeśli rzeczywiście dzielą się oni na takie kategorie.
  Poczułam dreszcz na plecach. Prawa dłoń, wciąż oparta o kark starszego z psów, zaczęła drżeć. Tenebrion poruszył się niespokojnie, ale tym razem nie wydał z siebie żadnego dźwięku.
  Napięcie wisiało w powietrzu.
  - Skąd mam widzieć, czy mogę ci zaufać? Owszem, wierzę w te pogłoski. - Wyprostowała się. - Ale zdradzenie ci mojego gatunku w każdym przypadku może stanowić dla mnie zagrożenie. Jeśli jestem zwyczajnym człowiekiem, a ty nie, możesz chcieć mnie skrzywdzić, wypić krew, wyssać duszę, opętać czy najzwyczajniej w świecie zabić. Jeśli nie jestem zwyczajnym człowiekiem, a ty nim jesteś, może się okazać, że polujesz na istoty nadnaturalne, jak za średniowiecza. - Wywróciła oczami. - Sam widzisz, że to wręcz konflikt tragiczny.

Harry? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics