5.10.2019

Od Matthiasa CD Claudii

Matthias puścił wyraźnie słowa kobiety mimo uszu. Kiedy tylko dotarły do niego groźne pomrukiwania skrytej między drzewami bestii, ujął w dłonie broń, przypierając ją do swego biodra. Tak, jak został nauczony, przesunął palec w okolice spustu, po czym postąpił przed siebie, stawiając kroki w miejscu odcisków łap, nie chcąc niepotrzebnie zaszeleścić liśćmi czy iście teatralnym gestem połamać jakiejś samotnej gałązki. Musiał odsunąć się nieznacznie od Claudii, bowiem ta, widząc, co ten planuje zrobić, złapała go za łokieć. A przynajmniej spróbowała. W chwili, gdy spojrzenia jej i Matthiasa się skrzyżowały, ujrzał w oczach członkini Sopportare niemą dezaprobatę i sugestię powrócenia do poprzedniego planu. Lecz to nie wchodziło w grę. Im dłużej będą bowiem zwlekać, tym szybciej padną ofiarą... czegokolwiek, co się przed nimi kryje. Nie, jak już miał umrzeć, to na własnych nogach, z bronią w ręką.
Szedł więc dalej przed siebie, rozglądając się czujnie wokół, gotowym zaatakować w każdej chwili. Za sobą słyszał krótką wymianę zdań między towarzyszami, a później kroki. Podążyli za nim. Nie był z tego faktu szczególnie zadowolony. Zawsze preferował walczyć samemu. Zwłaszcza, że teraz po tym, jak się zachował, raczej z powodu przekornej ludzkiej natury go nie posłuchają. Musiał więc reagować sam i liczyć, że żadne nie wejdzie mu za bardzo w drogę.
Dlatego kiedy usłyszał dyszenie, znieruchomiał w połowie kroku, po czym błyskawicznie wycelował w stronę wysokich chaszczy. Wystrzelił dwa razy, za każdym razem przeładowując broń, po czym następnie odskoczył na bok. Tam, będąc w odpowiedniej odległości, zaczął przeładowywać karabin, czujnie obserwując poruszające się zarośla. Członkowie Sopportare wyprostowali się. Mężczyzna spojrzał w stronę młodzieńca, a następnie podszedł do niego i uniwersalnym gestem poklepał się palcem w czoło.
— Czy ciebie pojebało?! Zaraz zwalisz nam na głowę..
— Odstąp od członka zakonu — warknął Matthias, tym razem przenosząc lufę broni na pierś Loïca — Jeszcze mi za to podziękujesz.
Claudia wystrzeliła jeszcze raz w stronę ruszających się zarośli, po czym sama została zmuszona odskoczyć na bok, gdy wielka masa krzaków i ciernistych zarośli przemknęła obok niej jak roślinna wersja słonia. Kobieta spojrzała następnie na łowcę, który to zaczął szybko przeszukiwać swoje kieszenie.
— Splugawiony ent. Mówi ci to coś? — Montroce wyciągnął zapalniczkę, którą wcisnął w dłoń nieco zdziwionego towarzysza — Podpal go. Kobieto, wyrusz za mną.
Szatynka odpowiedziała tylko delikatnym skinięciem głowy. Tuż po tym jak kamaelita minął ją, podążyła za swego rodzaju przewodnikiem, wpatrując się w jego plecy. Młodzieniec stawiał ostrożnie kroki, próbując nie wywołać żadnego dźwięku. Szli za śladami enta, rzeczywiście przypominających łapska zmutowanego niedźwiedzia. W międzyczasie łowca przypominał sobie wszystkie informacje, jakie usłyszał kiedykolwiek na temat tej wersji stworzenia. Nie było ich zbyt wiele. Zupełnie jakby niewiele osób w ogóle miało z nim styczność. Tak zapewne było.
Szli już kilka, jak nie kilkanaście minut, gdy to kobieta zatrzymała się. Od pewnego czasu szli obok siebie, bowiem szlak, jaki za sobą bestia zostawiła, był na tyle szeroki, aby im to uniemożliwić. Montroce także się zatrzymał, a następnie przykucnął obok drzewa.
Kiedy spojrzał na polanę, po raz pierwszy tego poranka można było wyczytać z jego oblicza jakiekolwiek emocje. W tym momencie wyrażało ono zdziwienie, podszyte w pewnym sensie strachem na widok fioletowo - czarnej kuli, która wirowała po środku łąki, plugawiąc wszystko w swym zasięgu czarną masą. Nie wiedział jednak, dlaczego Claudia się zatrzymała. Dopiero gdy powiódł wzrokiem za lufą jej karabinu, dostrzegł, że coś się błyszczy w czarnej trawie. Srebrna zapalniczka, jaką ledwie kilka chwil temu podarował mężczyźnie. Nie chciał patrzeć w górę, skąd dochodziły odgłosy równomiernego kapania. Mimo wszystko ludzka ciekawość przejęła nad nim władanie.
—  Na Kamaela.. —  wyszeptał cicho, nie mogąc oderwać spojrzenia od rozerwanego prawie na strzępy ciała.

Claudia?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics