2.10.2019

Od Irene CD Gwynneth

  Rudowłosa odczuła sporą ulgę, kiedy to nieznajoma kobieta nie zareagowała negatywnie na jej wybryk. Odwzajemniła gest, jakim był delikatny i szczery uśmiech. Rumieńce zawstydzenia znikały powoli z jej zaczerwienionych policzków, kiedy to dziewczyna krótko skinęła głową na pożegnanie. Mocniej zacisnęła wątłe dłonie na rączce koszyka, obracając się powoli. Nie miała w planach demolować reszty produktów z półek sklepowych, toteż trzymała się środka alejki. Przed kasami rzuciła spojrzenie na skład własnych zakupów. Paczka gum do żucia, mrożone warzywa na patelnię, butelka wody i podpaski. Miała wszystko, czego potrzebowała.
  - Stoi pani w tej kolejce? - szturchnęła ją starsza kobieta, jednocześnie mierząc dziewczynę przenikliwym wzrokiem. Irene wybudziła się z chwilowego transu i bez odpowiedzi stanęła w dość długiej linii ludzi. Zza pleców dobiegł ją odgłos damskiego warknięcia, przez co lekko się skuliła. Wystawiła swoje produkty na taśmę sklepową i wraz z nimi przesuwała się do przodu. Uprzejmie przywitała się z młodą kasjerką, która leniwie sięgnęła po pierwszy przedmiot.
  - Kartą czy gotówką? - mruknęła znużona, spoglądając na pozostałe osoby w kolejce.
  - Gotówka -odparła rudowłosa i niemalże od razu podała odliczoną sumę. Sprawnym ruchem zgarnęła swoje produkty i wrzuciła je do wnętrza plecaka. Rzuciła spojrzenie na rachunek, upewniając się, czy wszystko zostało poprawnie naliczone. Zaraz po tym, opuściła market, a swe kroki skierowała w stronę przystanku autobusowego. Wystarczyła chwila, by mogła ujrzeć go, przecinającego pobliskie skrzyżowanie. Ruszyła biegiem w jego stronę i wsiadła jako ostatnia, nim dźwięk pikania oświadczył o ich zamknięciu. Rozejrzała się i przejechała spojrzeniem po pustych miejscach. Jej wzrok utknął na siedzeniu, które zajmowała poznana przez nią wcześniej pani. Irene uznała, iż warto byłoby zamienić z nią kilka słów. Nieznajoma sprawiała wrażenie miłej, a wynosząca najpewniej dziesięć lat różnica wieku, nie miała dla niej najmniejszego znaczenia. Rudowłosej o wiele łatwiej szło dogadywać się z bardziej dojrzałymi od siebie osobami. Zawsze mogła się od nich wiele nauczyć, stanowiły dla niej wzór do naśladowania. Powoli zbliżyła się do upatrzonego miejsca i przysiadła na nim. Teraz dopiero miała okazję przyjrzeć się kobiecie. Już przy regale sklepowym dostrzegła ich podobieństwo we wzroście. Z pewnością uwagę Irene zwróciły ciemnobrązowe włosy i oczy o tej samej barwie. Kobieta musiała odczuć na sobie cudzy wzrok, gdyś obróciła głowę w stronę rudowłosej. Dziewczyna zamarła na moment zawstydzona, ale delikatny uśmiech ze strony brunetki ją uspokoił.
  - Przepraszam, zapatrzyłam się - wykrztusiła z siebie, starając się ukryć kolejne tego dnia zmieszanie. 
   - Nic się nie dzieje - odparła spokojnie - Często podróżujesz tą linią autobusową? - zagadnęła uprzejmie. 
   - Nie bardzo. Preferuję bardziej przemieszczanie się rowerem, ale akurat dzisiaj nie miałam ochoty na dłuższą wyprawę - wytłumaczyła, wpatrując się w niewielką grupkę młodych osób, wchodzących do wnętrza pojazdu. Z dala mogła wyczuć od nich smród papierosów i alkoholu. Mimowolnie przekręciła oczami, wiedząc, jak bezmyślnie tracą życie i niszczą sobie zdrowie. - A ty? - spytała.
   - Zazwyczaj tak, korzystam ze środków komunikacji miejskiej, bądź zamawiam taksówkę. Jak widać, zdecydowałam się dzisiaj na gorszą opcję - oświadczyła. Rudowłosa zaśmiała się cicho. 
   - To może głupie, ale chyba lepiej będzie, jeśli się sobie przedstawimy - wyrzuciła niespodziewanie nastolatka. Zdała sobie sprawę, że ani razu nie użyła zwrotu "pani" wobec kobiety, co mogłoby zostać odebrane jako brak szacunku do starszych. Mimo to Irene w rozmowie z nią, nie odczuwała tej sporej różnicy wieku. - Nazywam się Irene Catherine Harvey - powiedziała cicho, aby zbyt dużo osób w autobusie tego nie usłyszało. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, iż podała drugie imię.
   - Gwynneth Hope Shelby - brunetka wyciągnęła w jej stronę rękę, toteż rudowłosa uścisnęła ją krótko. Nie wypytywała o szczegóły, po prostu zaingerowała w swobodną pogawędkę. 
   - Wspominałaś wcześniej, że masz psy - mruknęła. Zawsze planowała przygarnąć któregoś kundla ze schroniska, ale obecna sytuacja nie pozwalała jej na to. Cudem było, iż miała kota. 
   - Tak, dwa pudle duże. - odparła - Jestem uczulona na sierść, więc tylko taką rasę mogłam przygarnąć. 
   - Opowiedziałabyś o nich coś więcej? - zapytała. Spostrzegła, iż za około piętnaście minut, będzie jej przystanek. Poza tym nie wiedziała, gdzie wysiada jej towarzyszka. Przyjemna rozmowa pochłonęła ją aż nazbyt bardzo. 

Gwynneth?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics