4.10.2019

Od Michaela CD Any

   Gdy muzykowanie przyjaciół dobiegło końca, oboje poczuli zmęczenie, a szczególnie Ana, która zaraz zasnęła na ramieniu bruneta. Ten cicho się zaśmiał, dopił swój trunek, dobijając tym głupie myśli, po czym wstał i wziął blondynkę na ręce. Nie chciał przecież, żeby ta była obolała następnego dnia, więc zaniósł ją do sypialni i ostrożnie położył na łóżku, a że miała na sobie luźne ubranie, mężczyzna nie musiał pozbyć się jej ubrań. Okrył ją ciepłą kołdrą i opuścił sypialnie, zmierzając do wyjścia, przy którym ubrał buty oraz skórzaną kurtkę, żeby móc na spokojnie wyjść z domku. Oparł się o barierki schodów, wyjął z kurtki paczkę papierosów i choć nie było to jego uzależnieniem, chciał w chwili obecnej zapalić i to też uczynił. Z każdym buchem czuł się spokojniejszy, a w jego głowie brzmiała nie jedna piosenka, którą jeszcze niedawno śpiewał.
— Nie przypominam sobie, żebyś palił. — usłyszał nagle głos Corsona, który stał za mężczyzną.
— A ja nie przypominam sobie, żebyś umiał mówić. — zerknął kątem oka na demona i wziął kolejnego bucha. — Więc jesteśmy kwita. — dodał wypuszczając dym z ust.
— Co teraz zamierzasz? — spytał rogaty i oparł się o barierkę schodów obok bruneta.
— Wypocząć i przygotować się na jutro. — odpowiedział spokojnie — Mam nadzieję, że pamiętasz o naszym układzie. — zerknął na demona.
— Ależ oczywiście. — rzekł w odpowiedzi.
Tym też ich rozmowa dobiegła końca, tak samo jak papieros mężczyzny, po którym został tylko filtr. Mrokiem zgniótł ową końcówkę i odrzucił gdzieś daleko, po czym wrócił do środka domku. Była dość późna godzina, przez co brunet miał mało czasu na sen, więc bez marnowania cennych minut, przeszedł do łazienki, gdzie obmył swoją twarz i pozbył się zapachu tytoniu, po czym przygotował się do snu. Ze względu na fakt, że ten wstaje znacznie wcześniej od kobiety, postanowił zająć miejsce w łóżku obok przyjaciółki, która od razu się do niego wtuliła.
   Rano obudziła go podświadomość, która po prostu kazała mu wstać i to też uczynił. Szybko ogarnął się i zostawił kartkę Anie, że jedzie na chwilę na miasto. Pierwsze miejsce, do jakiego zajechał, było jego mieszkanie, gdzie mógł zmienić ciuchy i zabrać odpowiednią gotówkę, którą spakował do niewielkiej czarnej walizki. Będąc gotów, opuścił lokal i skierował się do opuszczonego portu, gdzie doszło do bezsłownej wymiany. Czarna walizka hajsu za broń oraz pancerz wspomagany, co brunetowi zdecydowanie się przyda. Całą tą zawartość skrył w schowku bagażnika jasnego jeepa, którym obecnie się poruszał, jako że jest to jego auto zastępcze, mniej zwracał na siebie uwagę. Po tej transakcji wrócił do domu Any i położył dwie walizki w salonie, którym kobieta z zaciekawieniem się przyglądała.
— Co to? — spytała wręczając mężczyźnie kubek z kawą.
— Broń pulsacyjna oraz pancerz wspomagany. — wyjaśnił upijając łyk ciepłego napoju — Dziwni ludzie są odporni na zwykłą broń, a prąd działa na nich idealnie, choć nie są robotami. — dodał zaraz.
— Mhm. A pancerze..? — zerknęła na bruneta.
— Dla nas, żeby móc dłużej wytrzymać. — rzekł spokojnie — Pod ubraniem jest niewidoczny i niewyczuwalny.
— Dobra, a skąd to masz? — spojrzała wprost na ciemnowłosego.
— Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. — powiedział ciepłym głosem i pstryknął kobietę w nos — Po za tym, nadal czujesz się na siłach, żeby ze mną iść? — spytał siadając na kanapie.

Ana?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics