"– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...) – Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus."
Uśmiechnęłam
się pod nosem, kończąc powieść na momencie, który chyba najbardziej
uwielbiałam z całej tej powieści. Nie spodziewałam się, że w domu dwóch
elfów znajdę taką literaturę. Spojrzałam na okładkę, po której
przejechałam kciukiem, jakbym chciała ją jeszcze bardziej poczuć.
Spoglądając na ogród, wypuściłam z ust powietrze, trzymane o kilka
sekund za długo. Jego dom, ogród, on sam... Wszystko było wypełnione
spokojem, czułam się tutaj wyjątkowo dobrze, nie pamiętam, kiedy
ostatnio przebywałam w takim miejscu. Niestety moja natura nie pozwoliła
mi na cieszenie się długo tymże spokojem. Nie umiałam siedzieć
bezczynnie, wiedząc, że tak blisko nas jest zagrożenie, z którym nigdy
wcześniej nie miałam do czynienia. Przypominając sobie sceny z
mieszkania, przez moje ciało przechodziły ciarki, po których następowała
frustracja, złość, rozgoryczenie. Dałam się podejść jak dziecko, które
nie zna swojej mocy i swych możliwości. Nie mogąc usiedzieć na miejscu,
pomimo iż na wygodę nie mogłam narzekać, wstałam i wolnym krokiem
weszłam ponownie do salonu, jednak była tam pusta. No tak... Sam mówił,
że będzie w garażu, więc dlaczego miałby tutaj siedzieć i czekać, aż
skończę czytać. Zaczęłam człapać do drewnianej, jednocześnie rozglądając
się po ścianach, które mnie otaczały. O dziwo nie widziałam na nich
żadnych zdjęć, portretów, czy czegoś, co uwieczniłoby jego rodzinę.
Przecież ma syna, nie wyszedł on z dziupli drzewa, no chyba że anatomia elfów wygląda inaczej. Zaczęłam się zastanawiać, co się stało z jego matką, z dziewczyną, a być może nawet i żoną Nathaniela.
Rozstali się w pokoju, a może było to burzliwe, czy to on zawinił, czy
też ona. Pomimo iż w głębi wiedziałam, że nie jest to moja sprawa, to
jakaś cząstka mnie wołała, że muszę się tego dowiedzieć. Oparłam się o
futrynę, przyglądając ruchom mężczyzny. Były zdecydowane i przepełnione
agresją, czy też irytacją. Cała sytuacja z obcym magiem wpływała na nas
oboje i chociaż każde z nas próbowało to ukryć, to wcale nie było to
takie proste, miałam wrażenie, że w tym momencie to jemu puściły nerwy. W
końcu to on miał więcej do stracenia, to właśnie on miał pod swoją
opieką również syna.
- Czemu nie odpoczywasz?- rzucił po krótkiej
wymianie kilku słów. Weszłam do środka, siadając powoli i spokojnie na
jednym z krzesełek.
- Nie jestem z tych, którzy umieją wysiedzieć dłużej w jednym miejscu - Przyznałam,
wciąż mu się przyglądając. Jego mimika nie zdradzała za wiele, ale za
to mięśnie już tak. Były napięte, gotowe do kolejnych uderzeń lub do
przyjęcia takowych na siebie.
- To bywa nieco kłopotliwe - Spojrzał na mnie z krótkim uśmiechem, na co jedynie odpowiedziałam mu tym samym, wzruszając ramionami.
- Nie mogę Ci też siedzieć na głowie, myślę, że za chwilę wrócę do siebie - Mimowolnie rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- Taiga nie jesteś w najlepszym stanie - Oparł się o jeden z przyrządów do ćwiczeń, twarzą do mnie.
- Tai, po prostu mów mi Tai - Machnęłam dłonią - W najlepszym nie, ale w najgorszym znowu również - Po tych słowach zapadła krótka chwila, która o dziwo nie była krępująca - Mogę zadać pytanie?
- Pytaj śmiało - Na jego twarzy zagościł przyjacielski uśmiech, jednak nie miałam pewności, czy był on do końca szczery.
- Nie chce być wścibska, ale nie widziałam na ścianach żadnych zdjęć, wiesz ani Twoich, syna, rodziny - Zaczęłam,
ale w sumie nawet niedane mi było dokończyć i zadać pytanie, gdyż w
przerwie, kiedy brałam oddech, wszedł mi w zdanie, najwyraźniej uznając,
że to było właśnie owo pytanie.
- To nie jest ani miejsce, ani czas, żeby rozmawiać o mojej rodzinie - W jednej sekundzie wcześniejszy uśmiech, zamienił się w powagę, dającą mi do zrozumienia, że nie jest to łatwy temat.
- Jasne, to Twoja sprawa, ja po prostu bywam za ciekawska - Podniosłam
się, aby być z nim na równi wzrokowo, a raczej próbowałam, ponieważ z
uwagi na fakt, iż byłam sporo niższa i tak musiałam patrzeć w górę. -
Jeśli masz czas, możemy przejrzeć kilka ksiąg, może dowiemy się czegoś o
mocy naszego nowego nie do końca przyjaciela. Wzięłam też trochę
swoich, powinny być w torbie, lepsze to niż czekanie aż sam się zjawi. -
Zaproponowałam, aby nie kontynuować wcześniejszego tematu.
Nathaniel?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz