6.10.2019

Od Etienne do Tobiasa

Za sceną był już inny świat. Niedostępny dla byle człowieka zza kurtyny, chociaż namiastki tamtego miejsca docierały do dusznego pomieszczenia w postaci przytłumionej muzyki i odgłosów rozochoconej gawiedzi. Etienne skrzywił się znacznie na wspomnienie ciekawskich dłoni, które muskały jego ciało, okryte jedynie w takim stopniu, aby utrzymać poziom tego klubu nieco powyżej tego, jaki reprezentują byle domy publiczne. Jak najszybciej chciał przebrać się w swoje ubrania, bowiem może i uchodził w opinii ogólnej za degenerata, nawet on nie mógł znieść tej lepkości ludzkiego potu i żałosnych, upokarzających momentami komentarzy. Dlatego nie lubił takich wydarzeń. Wolał pokazywać swe talenty dla mniejszej grupy ludzi, jednak pieniądz to pieniądz. Chciał też się trochę zabawić, rozluźnić przed tym, co go czekało. 
W końcu uzyskał jakiś trop. Ślad, który naprowadził go na ledwie widoczną pośród dziesiątek innych dróg ścieżkę, jaka może doprowadzi go do czegoś, co rzuci światło na przeszłość młodzieńca. Tylko tego chciał. Czekał na taki przełom od lat, nie mógł więc sobie odpuścić tego wylotu do Brukseli, nawet jeśli kosztować by on miał tyle, że La Fayette zmuszony był przyjąć propozycję pracy akurat tutaj. Jak to się jednak mówi, cel uświęca środki.
W małym społeczeństwie osób związanych z tą branżą lubił najbardziej to, iż nikt, przynajmniej w miejscu pracy, nie zwracał uwagi na nagość. Toteż gdy podczas schodzenia ze schodków Belg odrzucił na bok skrawki materiału, zostając jedynie z rozłożonym wachlarzem w dłoniach, nikt prawie nie spojrzał w jego kierunku. Nie licząc może ochroniarza, jaki wodził akurat za tymczasowym pracownikiem wzrokiem, lecz taka akurat była jego praca. Mimo to Etienne mrugnął do niego porozumiewawczo, tym samym wyraźnie pesząc osobnika. Zadowolony z siebie przebrał się w swoje własne ubrania, które przywitał radosnym mruknięciem.
Nim postanowił skierować się do wyjścia, jeszcze chwilę stał oparty o kolumnę, przeglądając na telefonie wiadomości i powiadomienia, jakie otrzymał podczas swej nieobecności. Był tak bardzo zajęty pisaniem komentarza pod nowym zdjęciem internetowej przyjaciółki, że prawie nie zauważył zamieszania przy drzwiach na główną salę. Niechętnie uniósł wzrok na dwie młode kobiety. Jedną kojarzył tylko z plotek, a dokładniej ostrzeżeń, że ma niezwykle lepkie dłonie i powinno się pilnować, aby nie kręciła się zbyt blisko torby La Fayette. Między innymi z tego powodu zainteresowało młodzieńca to, co aż tak bardzo zaaferowało młodocianą złodziejkę. Schował telefon do tylnej kieszeni spodni, po czym, splatając dłonie na piersi, także podszedł do okienka, przez które one wyglądały.
— Co tam ciekawego widzicie? — spytał, udając, że wcale nie jest zaciekawiony ich odpowiedzią. Nieznana mu dziewczyna uniosła na krótką chwilę wzrok na siwowłosego.
— Co cię to obchodzi?
— Pytam tylko. Nie musisz być agresywna — Pierre zmuszony był pochylić się, aby w ogóle zajrzeć przez szybę. Chwilę obserwował wnętrze pomieszczenia, co bez wyraźnego celu poszukiwań okazało się nieco trudne. Jedyne, co rzuciło mu się w oczy, to poruszająca się na krześle w pijackim otępieniu sylwetka przy jednym ze stolików, nie tak daleko od baru. Po spojrzeniu na dziewczyny, upewnił się, że to o nią chodzi. W przypływie dobroduszności, z westchnięciem przepchnął się między kobiety.
— Koniec zabawy. Idźcie szukać naiwnych kutasiarzy gdzie indziej. Ja się nim zajmę.
Złapał za klamkę. Usłyszał odgłosy niezadowolenia i szuranie, poprzedzone wcześniej słowami "Abyś się od niego jakimś syfem zaraził", jakie wywołały u Etienne lekki uśmiech.
Parę osób spojrzał na młodzieńca, gdy wyszedł drzwiami na zaplecze, zapewne poznając go z pokazu. Belg wyćwiczonym gestem posłał im ukradkowy pocałunek, a następnie zbliżył się do stolika, przyciągając pod siebie krzesło z sąsiedniego blatu. Po krótkim zastanowieniu odgarnął palcem ciemne włosy z czoła nieznajomego.
— Hej, hej. Nie śpimy. 

Tobias?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics