6.10.2019

Od Tobiasa CD Etienne

Po dwudziestej drugiej był inny świat. Szara rzeczywistość, tak bardzo zlewająca się w jeden, szary ciąg wydarzeń, pozornie nie wyróżniające się akty w życiu Amerykanina, powoli wchodziła w inny stan. Stan ciekawości, doznań innego pokroju, tych najbardziej przyjemnych po inhalacji dymu z zakazanego zioła, wymieszanego z kilkoma szotami substancji o potencjale wyskokowym.
Tobias był w innym świecie, pierwsze ostatki fazy narkotykowej zeszły już dawno, teraz pozostało jedynie to przyjemne otępienie, drętwota kończyn i błogość umysłu.

Klub wydawał mu się całkiem przyzwoity, co innego mógł rzec? Po doświadczeniach na południu stanów tak naprawdę klub w którym butelki nie latały w powietrzu, a toalety nie były zajęte długimi orgiami w akompaniamencie ekskrementów... Można powiedzieć że Tobi widział już prawie wszystko, dlatego standard tej placówki wydawał się... dość wysoki.
Nie minęło długo czasu, aż brunetowi zaproponowano wątpliwe zioło do inhalacji, asertywność nie była jego mocną stroną, dlatego opuścił klub dosłownie na moment...
Wracając, tylko kiwnął głową do ochroniarza, na szczęście dryblas go zapamiętał...
Rozsiadł się wygodnie, kątem oka zerkając na tancerki i tancerzy... Możliwe iż rzucił parę dolarów pod nogi... Nie do końca pamiętał... Kolejka za kolejką, kieliszek za kieliszkiem. Charakterystyczne ciepło w organizmie rozlewało się, dając przyjemne uczucie upicia alkoholowego. Nie pamiętał czy sprawdzał telefon, wiedział jedynie że po którymś szotem wódki schował portfel i telefon w karcie... Bez swojej talii nie zrobiłby wiele, szczególnie gdy miał zamiar zalać się do pełna. A co z dniem jutrzejszym? Nie dbał o to. Jedyne co się teraz liczyło to zaspokojenie potrzeby. Zapomnienie.
Która to już kolejka? Siódma? Ósma? Tobi nie wiedział. Po drodze do łazienki widział jakiegoś denata leżącego głową w pisuarze... A to ciekawe... Standardy standardami, lecz wszędzie można było zobaczyć kulturę i wychowanie... Z resztą sam święty nie jest by komukolwiek cokolwiek wypominać. Wracając na swoje nagrzane miejsce, jankes zamówił jeszcze kilka kolejek, faza powoli zjeżdżała na niewłaściwe tory, dlatego musiał jakoś się przeciwstawić...
Po dwudziestej drugiej był już inny świat, nie ten, szary, brudny; Ten kolorowy i ciekawy... Potęga doznań była nieopisana, a mężczyzna położył ramiona na blacie, tylko po to by schować w nich głowę... Chociaż na chwilę.

Która była? Pierwsza? Druga?

Nie robiło mu to znaczenia, przechodził przez jeden z lepszych narkotykowych snów... A ona była taka piękna... Nagle poczuł jak jego włosy się unoszą... A dziwny głos... "Wstawaj, nie śpimy..."
— Czej co... Kim ty... Co ja tu kurwa.... O co chodzi? — Zapytał zdezorientowany niczym świadek Jehovy w sklepie z drzwiami. — Kurw... — sprawdził tylko po omacku czy talia była na swoim miejscu. Może i karty wyglądały niepozornie, ale w niepowołanych rękach... — A spierdalaj pan....

Etienne?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics