6.10.2019

Od Etienne CD Tobiasa

Nie spodziewał się, szczerze mówiąc, takiej reakcji. Zazwyczaj ludzie w takim stanie upojenia widzą siwowłosego młodzieńca jako objawionego nagle anioła czy inne bóstwo, co w sumie Etienne niezwykle się podoba. Ale cóż, są też tacy ludzie jak osobnik przed nim, którzy zdają się opierać w zupełności urokowi antychrysta. Może to dobrze dla nich.
Jednak nie dla La Fayette.
Chciał mu przecież pomóc. Zebrał się przecież w sobie, aby oświecić go swą obecnością. A ten jeszcze każe mu spierdalać. Podłość niektórych ludzi...
— Już, już, mon chou, rozumiem. Zły jesteś. Ojej, jaki zły — Młodzieniec musiał przyznać, że czerpał jakąś dziwną radość z całej tej sytuacji. Zupełnie jakby miał właśnie styczność z naburmuszonym szczeniakiem, który nie chce wracać ze spaceru do domu. Bawiła go ta część ludzkiej natury. Delikatna, żywa. Prawdziwa. Ukazująca się tylko wtedy, gdy alkohol wyłącza wszelkie inne bariery. Najlepsza do obserwacji dla osób, które jeszcze są w stanie określić, co się z nimi dzieje.
Zignorował mruknięcia czy inne protesty. Wiedział, że to miejsce nie jest odpowiednie dla pijusa, bowiem jak tylko ochrona zobaczy, w jakim jest stanie, wyrzuci go na zewnątrz na zbity pysk. A że zbliżała się wielkimi krokami zima, temperatura o tej porze była bliska zeru. Pozostawiony samemu sobie człowiek zapewne szybko wychłodziłby się w takich warunkach, a jakby jeszcze nie daj Samaelu umarł, to by wszyscy, co przebywali tego wieczoru w klubie, zostali przesłuchani. Taka wizja niezbyt się mu podobała.
— Chodź, musisz wytrzeźwieć — Etienne podniósł jakoś nieznajomego, który, jak się okazało, był jeszcze w stanie chodzić. La Fayette skrzywił się, czując woń alkoholu tuż przy swym nosie, jednak powoli ruszył w stronę drzwi prowadzących do niewielkiego, prywatnego pokoju. Stojący przy drzwiach mężczyzna spojrzał krytycznie na ich dwójkę.
— Nie rób problemów. Zapłacił mi, chcę już mieć to wszystko za sobą. Uwierz mi, ta sytuacja także mi się nie podoba — skłamał zręcznie młodzieniec, zniżając głos do sykliwego szeptu. Ochroniarz poruszył się w miejscu, przenosząc ciężar z jednej nogi na drugą, po czym machnął ręką, pomagając nawet tancerzowi otworzyć drzwi. Belg podziękował mu delikatnym uśmiechem, a następnie zrzucił ze swego ramienia balast wprost na fotel. Sam z westchnięciem oparł się o niską scenę, oddychając ciężko.
Mon chou, nie wolno tak pić.. Wiesz? Alkohol niszczy komórki mózgowe. Dodatkowo w takich miejscach są różni ludzie. Ktoś cię jeszcze wykorzysta — Pierre złapał ostrożnie zarośnięty podbródek mężczyzny w dwa palce i uniósł go, aby móc obejrzeć oblicze nieznajomego — Będziesz miał cholernego kaca. Ale chyba to ostatnie z twoich zmartwień..

Tobias?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics