12.10.2019

Od Eliotta CD Ashtona

    Ogar podczas całego zajścia ledwo utrzymywał przy sobie psa, który w strachu wyrywał się i skomlał. Sam Eliott najchętniej by uciekł, ale przeważyło jego uczucie i chęć pomocy. Zupełnie nie wiedział co dzieje się z Ashtonem, ani co dokładnie ma zrobić, bo przecież moc, którą operował mogła zrobić muzykowi krzywdę. Ten postanowił jednak zaryzykować i zbliżył się wykrzykując imię czarownika i zacisnął mu palce na ramieniu w czuły sposób, jakby chciał mu pokazać, że go wspiera i jest blisko. To na szczęście wystarczyło, żeby Ash się uspokoił, a dziwna siła jaka nim zawładnęła nieco osłabła, aż w końcu opadła. Wszędzie dookoła nastała cisza, pies na szczęście się uspokoił, ale młodszy był w niezłym szoku. Nie zdołał nawet odwzajemnić uścisku Eliotta, ale nie przeszkadzało mu to. Postanowił wziąć go na ręce niczym pan młody swoją nową małżonkę i zanieść spowrotem do swojego mieszkania gdzie będą bezpieczniejsi. Nie było pewności, że dziwny znajomy Asha nie powróci i nie zrobi czegoś gorszego. Elly wydobył z ciała nieco ciepła, żeby ogrzać chłopaka, który nadal zszokowany z kamienną miną wgapiał się w wybrany przez siebie punkt naprzeciwko. Gdy starszy wniósł już bruneta po schodach do swojego mieszkania, posadził go na kanapie i zdjął mu buty odstawiając je przy swoich pod drzwiami. Nawet Rhino był zmartwiony postawą nowego przyjaciela, więc wskoczył na poduszki obok Asha i przylgnął do niego bokiem układając się w ciszy. Gospodarz z początku zupełnie nie wiedział co ma zrobić, żeby otrzymać od chłopaka jakąkolwiek odpowiedź. Z drugiej strony nie chciał go też obsypywać pytaniami, ale długo tak nie wytrzyma. Postanowił więc w między czasie zaparzyć herbatę, z którą dosiadł się do ukochanego obejmując go niepewnie ramieniem.
- W porządku? Masz, rozgrzeje cię - zapytał troskliwym głosem i podsunął mu pod nos kubek z parującym napojem.
- Dziękuję, Eliott - odparł tylko cicho, po czym wziął łyk herbaty i ułożył głowę na ramieniu starszego.
- Odpocznij trochę. Ja posiedzę i ciebie popilnuję - odparł z lekkim i dość wymuszonym uśmiechem, gdyż był zbyt zmartwiony żeby szczerze się cieszyć.
Ash już nic nie odpowiedział tylko wypił do połowy herbatę i ułożył się wygodnie. Przez kilka chwil leżał z otwartymi oczyma, które jakimś czasie przymknął i prawdopodobnie zasnął. Eliott usiadł mu w nogach i przesunął powoli rękę w stronę jego kieszeni od spodni. Wysunął z niej telefon chłopaka, w którym wyszukał numer do jego starszego brata. Przecież trzeba było go poinformować. Eliott i tak prawdopodobnie nie zrobił na nim dobrego wrażenia, więc wolał mu bardziej nie podpaść. Wystukał wiadomość:
~ Nocuję dzisiaj u kolegi, więc nie martw się o mnie. Słodkich snów, braciszku.
Wysłał i odłożył komórkę na stolik po czym odwrócił się do czarownika. Nasunął koc pod samą jego szyję i nachylił się ostrożnie, żeby ucałować go w czoło i nos. Odsunął się, ale nie mógł oderwać wzroku od twarzy ukochanego. Nadal malował się na niej nikły niepokój, ale widać było, że Ashowi potrzeba chwili regeneracji. Eliott obserwował jak kosmyki jego ciemnych włosów opadają mu na twarz i podwiewają lekko do góry, gdy ten oddycha. W ten sposób minęła godzina jak nie krócej i Ash w końcu otworzył zmęczone powieki. Nie wypoczął jeszcze wystarczająco, ale najwidoczniej tyle wystarczyło. Chwilę zajęło mu zorientowanie się, gdzie właściwie przebywa i gdy to zrozumiał, zerwał się szukając telefonu w kieszeni.
- Muszę iść, Mike się będzie martwił - powiedział szybko będąc gotowym już wstać.
- Spokojnie, napisałem już do niego, że zostajesz na noc - uspokoił go Eliott podając mu telefon ze stolika - Nie pozwolę ci wracać o tej porze, zwłaszcza po tym co się stało.
- Słodkich snów braciszku? - ciemnowłosy skrzywił dziwnie brwi, gdy odczytał treść wiadomości.
- No co? Nie tak się pisze do brata? - przechylił lekko głowę i wydawało mu się, że w wiadomości nie było nic złego.
- A ty piszesz w ten sposób z bratem? - zapytał z lekkim uśmiechem, który już dawno tam nie widniał.
- Ja z nim nie rozmawiam - spoważniał na moment odwracając obojętny wzrok.
Po tych słowach nastała cisza, gdyż Ashton zapewne nie wiedział co powiedzieć, a Eliott nic już mówić na ten temat nie chciał. Zamiast tego gospodarz podniósł się z kanapy i wysunął rękę do czarownika proponując mu coś na zmianę do spania w jego szafie. Młodszy podał dłoń ogarowi i wstał, żeby udać się do szafy i coś sobie wybrać, po czym odwiedził łazienkę żeby się umyć i przebrać. Muzyk w tym czasie też się przebrał i położył na kanapie zaglądając do telefonu. Było już całkiem późno, a w jego skrzynce nie widniała żadna wiadomość. No tak, bo od kogo mógł się jakiejś spodziewać. Na pewno nie od brata czy ojca. Westchnął cicho odkładając telefon na podłogę w momencie, gdy Ash wyszedł z łazienki. Przebrał się w jego T-shirt i dresy i powolnym krokiem zbliżał się do Eliotta. Ogar nie był przygotowany na ruch ciemnowłosego, który ze zmęczenia opadł na jego klatkę piersiową.
- Na miłość boską, Ash - zaśmiał się ciężko i położył ręce na jego plecach po chwili powoli je masując.
- Wiem, że nie masz pojęcia co się stało, ale pozwól wytłumaczyć mi to z samego rana - odparł cicho układając brodę na jego piersi i smutno spojrzał mu w oczy.
- Nie ma sprawy. Już się tym nie przejmuj - podniósł głowę, żeby długo pocałować chłopaka w ciepłe usta i nakrył ich kocami.
Dłonią zmierzwił wilgotne jeszcze włosy chłopaka i przytulił go do siebie jakby w obawie, że w nocy ktoś mu go odbierze lub skrzywdzi.
- Dobranoc, Ashie - szepnął wzdychając zmartwiony.

Ash? c:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics