23.10.2019

Od Michaela CD Any

   Gdy najemnicy zeszli piętro niżej, zastali tam drakonida przeciwnego żywiołu, niż jest Ana, lecz Michaelowi nawet to pasowało. Woda jest w stanie zgasić wszelką światłość, dzięki czemu ciemnowłosy uzyskał szansę na zregenerowanie się oraz zareagowanie w znacznie szybszym czasie.
Brunet wymienił się znacznym spojrzeniem z rogatym towarzyszem, po czym oby dwoje przystąpili do działania, przejmując znaczną kontrolę nad otoczeniem. Ściany szybko zostały splamione czarną materią, która od razu zaczęła się rozprzestrzeniać po piętrze i choć była to czynność magiczna, Mike stopniowo się przy tym regenerował. Rany na jego nadgarstka zasklepiły się, lecz pełne uleczanie potrwa nawet kilka dni, a może nawet tygodnie, znacznie męcząc przy tym mężczyznę.
Gdy większa część pomieszczenia była pochłonięta przez ciemność, przybyli pierwsi mniejsi przeciwnicy, którzy zginęli również szybko, jak się pojawili. Brunet nie cackał się z wrogiem, gdyż chciał jak najszybciej to zakończyć i uzyskać jak najwięcej informacji, do czego zmierza od samego początku. Gdy mięso armatnie zostało wybite co do jednego, ciemnowłosy zaczepił wrogą kobietę, która ocknęła się z szału mordu i dopiero teraz zauważyła, że połowa jej ciała jest pochłonięta przez ciemność, z czego już nie mogła się wydostać. Wraz z tym jej moc osłabła, przez co woda trzymająca Ane rozpłynęła się, dzięki czemu jasnowłosa mogła w końcu odetchnąć. Mężczyzna podbiegł do przyjaciółki, natomiast Corson zabił drakonidkę od środka, zamieniając jej wewnętrzne tkanki w ciemną materią, która spowodowała, że ciało wrogiej kobiety zamieniło się w kamień.
— Możesz oddychać? — spytał ciemnowłosy, kucając przy kobiecie.
— Tak. — odpowiedziała przez ciężki oddech i odgarnęła mokre włosy z oczu.
— Odpocznij. — stwierdził krótko i pomógł blondynce oprzeć się o ścianę.
Wtem brunet podszedł do rogatego towarzysza, który nie mógł już ukrywać swojego zmęczenia. Jego ciało w niektórych miejscach było jaśniejsze, choć takie być nie powinno. Mężczyzna domyślił się tego i powstrzymał się od pytania, które miał zadać, jednakże Corson potrafił odczytać zamiary Mike.
— Mam sprawdzić, co jest na dole, tak? — odezwał się rogaty — Nie ma problemu. — dodał zaraz, czekając na odpowiedź bruneta.
— Widzę, że nie jest z Tobą za dobrze. — zerknął do demona.
— Z wami jest jeszcze gorzej. — zerknął na Ane — Zaraz wrócę. — po czym rozpłynął się w powietrzu.
Najemnikom nie zostało nic innego, jak usiąść i odpocząć, wśród martwych ciał mięsa armatniego. Mike czuł się coraz lepiej, gdyż chłonął wszelką ciemność z otoczenia, przez co ściany stopniowo się rozjaśniały. Woda zdążyła już dawno zniknąć, a ciało kobiety ostygnąć, dzięki czemu ta mogła oprzeć głowę o ramię przyjaciela, który siedział obok niej.
— Myślisz, że dużo walki nas jeszcze czeka? — spytała po chwili Ana.
— Chyba nie. — odpowiedział z krótkim westchnięciem.
Wnet im oczom ukazał się Corson, który zaraz wniknął w ciało ciemnowłosego, żeby demon mógł także skorzystać z regeneracji. Tym też przekazał informację odnośnie ostatniego piętra.
— Na dole jest ostatnie piętro. — powiedział po dłuższej chwili Mike — Ostatnie i najgorsze, dla tego lepiej się zregenerujmy chociaż w większym stopniu. — dodał zaraz.
Gdy ich odpoczynek dobiegł końca, oby dwoje ruszyli schodami w dół, a gdy ich stopy zeszły ze stopni i dotknęły podłogi, wielka krata opadła tuż za ich plecami, zamykając tym drogę ucieczki.
— Mało jest istot, które mnie odwiedzają. — rzekł obcy mężczyzna, który delikatnie opadł na ziemie — Szczególnie drakonid z.. demonem. — dodał z uniesionym kącikiem ust.
— Przyszliśmy tylko po informacje. — powiedział stanowczo Mike — Bez walki zajmie to kilka minut. — dodał nawiązując kontakt wzrokowy z obcym.
— Jesteś zabawny. — mruknął z lekkim rozbawieniem — A ja nie lubię poczucia humory. — dodał i jednym ruchem dłoni rzucił demonem o ścianę. — Natomiast kobieta wygląda dosyć.. interesująco.
Gdy obcy zaczął kierować się do Any, brunet szybko się otrząsnął i spojrzał w jego stronę. W dłoni obcego ukazała się długa laska, prawie jak u maga, lecz ta była zakończona ostrym brylantem. Ową końcówkę skierował do szyi kobiety, lecz nie dotknęła jej ciała, gdyż Mike wyrwał laskę z jego dłoni poprzez czarne pnącze. Wtedy też blondynka ocknęła się z dziwnego stanu obezwładnienia.
— Chciałem załatwić to po dobroci. — rzekł ciemnowłosy wstając od razu z ziemi. — Ale jak widać, nie dogadamy się. — dodał, będąc gotowy do zaatakowania.

Ana?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics