10.10.2019

Od Etienne CD Tobiasa

Stał tak, oparty o scenę, splatając dłonie na okrytej cienkim materiałem piersi. W milczeniu słuchał pijackiego wywodu. Ha, słuchał..  Słowo na wyrost. To, co osobnik przed nim mówił, wchodziło jednym uchem młodzieńca, a wychodziło drugim, nie zostawiając po sobie niczego znaczącego. Tak, Etienne nie był zbyt dobrym partnerem do podobnych dyskusji pod tym względem. Wątpił jednak, że w stanie, w jakim był (jak się okazało) Tobi takie szczegóły miały znaczenie. Z grzeczności pozwolił się mężczyźnie wygadać, nie widział sensu we wchodzeniu mu w słowo, gdyż to zapewne skończyłoby się kolejnymi wywodami i dygresjami. Prawdę mówiąc, z chęcią posłuchałby ich, gdyż po alkoholu podejście do niektórych spraw zmienia się diametralnie, czasami w zabawny sposób.
— Ah tak, nienajebywalny.. Oczywiście, oczywiście. Rozumiem — La Fayette zaśmiał się cicho pod nosem. Zamilkł na krótką chwilę, podczas to której wodził spojrzeniem po sylwetce człowieka przed sobą. Człowieka? Jaką miał pewność, że to istota ludzka? Mógł być przecież jakimś szarlatanem czy innym wilkołakiem, który to zaraz przemieni się i rzuci do gardła młodzieńca. Na pierwszy rzut oka jednak niczego szczególnego nie dostrzegł. A na dokładniejsze oględziny nie miał czasu.
— Etienne — przedstawił się, starannie wypowiadając także nieme litery. Przeżyje taką obrazę swego imienia, może ten cały Tobi w swej pijackiej wspaniałomyślności przypomni sobie podstawy francuskiej fonetyki. — Dotyk, nie dotyk. Nic ci przecież nie zrobiłem. Więcej, pomogłem. Tam by cię zaraz kto okradł. Albo by cię wyrzucili na zbity pysk na zewnątrz. Co tutaj robisz? Ha, głupie pytanie, patrząc na twoją twarz. Nie wyglądasz jak ktoś stąd — Podkreślił dokładnie to słowo. Miejsce, w którym się znajdowali, sprawiało, iż większość gości klubu albo była przykładnymi ojcami z okolicznych, idealnych bungalowów ze skoszoną od linijki trawą, albo należała do raczej marginesu społecznego, jaki przybywał się zabawić podczas Happy Hour. Towarzysz Belga jego zdaniem nie pasował do żadnej z tych kategorii. Jakby miał go gdzieś umiejscowić swym okiem fachowca, Tobi podpadał by pod grupę raczej szemranych osobników z dużą ilością pieniędzy, zdobytych w nielegalny sposób. Może się mylił, może nie. Postanowił zapamiętać, iż powinien uważać na tego osobnika i jego zagrywki.
— A znam się na ludziach. Nie masz żony? Dziewczyny? Ktoś, kto by mógł cię odebrać stąd? 

Tobias?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics