31.10.2019

Od Taigi CD Nathaniela

Słuchałam ich z uwagą, starając się zrozumieć cokolwiek z tego wszystkiego. Prawda jest taka, że nigdy nie interesowałam się za bardzo ich światem, cały czas wydawało mi się to zbędne, z jednej strony czułam ulgę, mając świadomość, że coś już wiemy, a raczej, że oni coś więcej. No właśnie, to była ta druga strona medalu. Nienawidziłam świadomości, że czegoś nie wiem, czy też nie rozumiem. Nim zaczęłam zadawać kolejne pytania, elf zniknął w kuchni, gdzie słychać było już jedynie dźwięk noża uderzającego o drewnianą tackę. Jego syn, również zrezygnował z dalszego czytania, odłożył książki na bok i udał się w głąb korytarza, jak miewam do swojego pokoju. Siedziałam tam jeszcze chwilę, starając się połapać w tym wszystkim. Ostatecznie wstałam gwałtownie, dzięki czemu ponownie usiadłam na kanapie. Potrząsnęłam głową i po kilku głębokich wdech wstałam, aby poczłapać się do kuchni. Czułam się już znacznie, niż bezpośrednio po wybudzeniu, jednak wciąż nie byłam w pełni sił. Usiadłam na krześle, które odwróciłam wcześniej tak, aby móc się przyglądać strażakowi z lekkim podziwiam. Nie często mężczyźni radzą sobie tak dobrze w kuchni. Oparłam podbródek o oparcie krzesła, które znajdowało się przede mną, gdyż na samym meblu siedziałam okrakiem. Kosmyk włosów swobodnie opadał, zasłaniając skrawek policzka.
- Coś nie tak? - Zapytał w końcu, najwidoczniej czując na sobie mój wzrok.
- Nie - Odpowiedziałam krótko - Chociaż może i tak - Dodałam po chwili, nie zmieniając pozycji - Wciąż mało rozumiem z tego, co mówiliście, nie zrozum mnie źle, ale nigdy nie interesowałam się zbytnio waszą rasą, czy też światem - Wymamrotałam, na co tylko uśmiechnął się delikatnie, nie przestając przygotowywać dania.
- Porozmawiamy o tym, jak będziesz w lepszej kondycji - Rzucił mi tylko przelotne spojrzenie, na co przewróciłam oczami.
- Normalnie mam opiekuna na pełen etat. Co gotujesz? Może chociaż pomogę - Zaproponowałam, unosząc się delikatnie, żeby się wyprostować.
- Nie trzeba, radzę sobie. Mam nadzieję, że lubisz makaron w sosie grzybowym z kurczakiem?
- Brzmi dobrze, zobaczymy czy przejdziesz mój casting na kucharza - Uśmiechnęłam się delikatnie. Chyba sama miałam dosyć tego tematu, tej sprawy. Każdy z nas potrzebował chociaż trochę wytchnienia.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że wątpisz w moje możliwości? - Niczym prawdziwy mistrz kuchni podniósł nóż. Widząc go w tej jakże profesjonalnej pozycji z uniesioną brwią i uśmiechem, ciężko mi było nie przyznać, że był zwyczajnie przystojny. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, przez co odwróciłam wzrok.
- Nie wiem, jeszcze nic nie jadłam, co wyszło spod Twojej ręki - Tym razem to ja zadziornie uniosłam jedną brew.
- Więc dzisiaj mamy debiut - Oparł się o blat, a mnie przez chwilę przeszła myśl, że niebezpiecznie zbaczamy na tor flirtu.
- To żeby się nie otruć, to jednak Ci pomogę - Powoli wstałam z krzesła i podeszłam do niego, stanęłam obok, wyprostowana i zasalutowałam, jakbym znalazła się w wojsku - Pomocnik Tai, melduje się na stanowisku, kogo mam posiekać?
- Możesz zająć się pietruszką, skoro aż tak się wyrywasz - podał mi czysty nóż, a także nową tackę, wzięłam z blatu pietruszkę, którą zaczęłam siekać. Dawno już z nikim nie gotowałam, było to zupełnie co innego, niż robienie sobie tostów czy też zamawianie czegoś na dowóz. Było to miłe. Na koniec zajmowałam się mieszaniem sosu, podczas gdy Nathaniel chował brudne naczynia do zmywarki.
- Widzisz, nie ma mi się co opierać i tak zawsze jest po mojemu - Powiedziałam dumnie, unosząc głowę, co najmniej jakbym wygrała z nim jakiś zakład, który trwał miesiącami. Jednak czyż to nie małe zwycięstwa cieszą poniekąd najbardziej?

Nathaniel? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics