6.08.2019

Od Any CD Michaela

- Możemy spróbować też samoobrony - wzruszyłam ramionami. - Choć to akurat trenowałam wcześniej, więc szykuj się na łomot - mrugnęłam do niego porozumiewawczo.
- A kto powiedział, że to ty będziesz się bronić przede mną? - zaśmiał się Mike, wyciągając rękę, by pomóc mi wstać z podłogi po ostatnim ćwiczeniu rozciągającym.
- No błaaagam - parsknęłam, z udawanym oburzeniem. - To ty mnie trenujesz, nie ja ciebie, po co mi umiejętność przyjmowania ciosów?
Demon spojrzał na mnie spod uniesionych brwi.
- Cóż, umiejętność upadania też bywa przydatna...
I nim się spostrzegłam, rzucił się na mnie. Złapał mnie pod ramieniem i za kark, poprawił chwyt drugą ręką, oplatając moją szyję, obrócił się szybko, ustawiając do mnie plecami w przyklęku i jednym ruchem przerzucił sobie przez bark.
Sapnęłam, zaskoczona, ale na szczęście miałam nadnaturalny refleks. I choć, muszę przyznać, nie spodziewałam się ataku z jego strony, dość szybko odzyskałam rezon. Gdy wylądowałam plecami na macie, wykorzystałam to, że nie zdążył jeszcze wstać na nogi i pociągnęłam go za sobą. W efekcie zrobiliśmy podwójnego fikołka, po którym siedziałam okrakiem na Mike'u i przykładałam mu przedramię do gardła.
- Przykro mi, złociutki, ale wygląda na to, że tym razem wygrałam - zaśmiałam się.
- Tak ci się wydaje? - zapytał z podstępnym uśmieszkiem. Szarpnął się, próbując wywinąć z mojego uścisku, ale tym razem byłam przygotowana. Jak się umie wykorzystać odpowiednio siłę i masę swojego ciała, to nawet kilkakrotnie większego od siebie przeciwnika można pokonać.
- Jestem tego pewna - parsknęłam. - Jesteś teraz zdany na moją łaskę i niełaskę. Chciałabym móc powiedzieć, że mi przykro, no ale wiesz... - zawiesiłam głos, patrząc na niego z szerokiem uśmiechem na twarzy.
Brunet zaśmiał się, choć zaraz jego śmiech przerodził się w kaszel, bo, może nieco za mocno, naciskałam na jego krtań.
- Dusisz mnie - wysapał z uśmiechem błakającym się na ustach. Gdy spojrzałam na niego znacząco, znowu zaśmiał się cicho. - Dobra, niech ci będzie, wygrałaś. Tylko mnie puść.
Wyprostowałam się, tiumfując, i zeszłam z Mike'a. Założyłam ramiona na piersi patrząc, jak mężczyzna dźwiga się z podłogi.
- Treningu samoobrony chyba jednak nie potrzebujesz - zauważył.
- Pewnie nie, ale rzucanie tobą o ziemię na pewno będzie dobrą zabawą - wyszczerzyłam się do niego w uśmiechu.

Mike? ;p

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics