9.08.2019

Od Taigi CD Ashtona

Spojrzałam, jak chłopak odchodzi, nie bardzo rozumiejąc nagłą zmianę w jego zachowaniu. Kilka godzin temu, pokazywał swój strach, później starał się zachować twarz "dorosłego" po czym powiedział kilka słów o sobie i z obrazą odszedł. Nie miałam zamiaru go gonić i dopytywać, nie interesowały mnie jego wewnętrzne rozterki. Mogłam zrozumieć, że ciężko mu mówić o przeszłości. Rodzice oddali jego i całe rodzeństwo do obcych ludzi, bez podawania jakiegokolwiek powodu. To musiało zaboleć, zwłaszcza że zapewne był wtedy jeszcze dzieciakiem, który absolutnie nie był stabilnie emocjonalnie. Im dłużej o tym rozmyślałam, tym bardziej układało się to w jasną całość. Jego przeszłość najwyraźniej miała duże odbicie na jego aktualny styl bycia, a także i charakter. W końcu, czy to normalne, że ludzie bez powodu odchodzą z nieznanego nikomu miejsca, z miejsca, gdzie jest ognisko, druga osoba i można jako tako czuć się bezpiecznym? Cóż, nie mi oceniać takie zachowania, nie ja jestem psychologiem, żeby z nim rozmawiać i bawić się w sklejanie jego ran powstałych przez trudno przeszłość. W końcu równie dobrze może być zwykłym kretynem... Najprawdopodobniej tego będę się trzymać. Zbliżyłam się do ognia i wyciągnęłam do niego dłonie, żeby jeszcze się ogrzać. Kilka razy nawet ziewnęłam, oczy zaczynały mi się już kleić, zatęskniłam za swoim wygodnym łóżkiem, ciepłą kołdrą i miękkimi poduszkami. Chociaż nie lubiłam ognia, a wręcz się go bałam, to wiedząc, iż jest on pod kontrolą, nie miałam zbyt wielu obaw, aby siedzieć bliżej niego, chociaż wciąż kotłowała się we mnie myśl, że może on wymknąć się spod kontroli a co więcej, że mógłby mnie dosięgnąć. Przyciągnęłam nogi do siebie i ułożyłam podbródek na kolanach. Znudzona, patrzyłam, jak w mojej dłoni powstają mały wiry powietrza, które znikają zaraz po tym, jak zaciskam palce. Ciężko stwierdzić, czy minęło kilka minut, czy może nawet i godzina, kiedy chłopak wrócił do naszego niewielkiego obozu.
- Ochłonąłeś? - Zapytałam, widząc, jego mokre włosy, które były przeczesane do tyłu. Młody mężczyzna, jedynie westchnął, postanawiając zignorować moje pytanie.
- Idziesz spać? - Usiadł blisko ogniska, dokładając kilka mniejszych patyków, żeby podtrzymać ogień.
- Jeśli chcesz, możesz iść pierwszy - Dopiero teraz, mogłam zauważyć jego zmęczenie wymalowane pod oczami.
- Nie jestem dzieckiem - Fuknął, na co parsknęłam śmiechem.
- A czy Ty myślisz, że ja się martwię o Ciebie? - Podniosłam jedną brew - Jeśli uśniesz i coś Cię zeżrę w nocy, to mnie też zaatakuje i w najgorszym przypadku zginę obok Ciebie - Przewróciłam oczami. Idąc do tymczasowego schronu, zgarniając liście na wzór poduszki - Obudź mnie tylko w krytycznej sytuacji - Ułożyłam się wygodnie, zamykając oczy. Brakowało mi tego. Nie śniłam. Rzadko kiedy miewam jakiekolwiek sny, zazwyczaj widzę zwyczajną pustą czerń, a jeśli zdarza mi się już wyobrażać jakieś obrazy po zaśnięciu, to nie są one przyjemne i po kilku krótkich godzinach przebudzam się, odpuszczając sobie dalsze spanie. Tym razem na szczęście nie widziałam nic, dzięki czemu miałam spokojny sen. Obudziło mnie delikatne szturchanie. Niechętnie się odwróciłam na plecy i przeciągnęłam.
- Stało się coś? - Ziewnęłam, niezbyt chętna do wstawania.
- Oczywiście, że tak. Zmiana. Też chce pospać - Burknął czarnowłosy, stojąc nade mną. Na jego sarkastyczny ton zdołałam jedynie westchnąć. Niechętnie podniosłam się ze swojego jakże wygodnego łoża stworzonego z liści i usiadłam nieopodal ogniska, opierając się o drzewo. Schyliłam się do naszego niewielkiego źródełka, skąd zaczerpnęłam trochę wody, a także opłukałam sobie twarz, dzięki czemu zdołałam się obudzić. Kiedy doszłam już do siebie, chłopak spał, a przynajmniej leżał z zamkniętymi oczyma. Zaczynałam mieć już po dziurki w nosie tego świata.

Ash?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics