10.08.2019

Od Petera CD Etienne

Gdy tylko Etienne zakończył swoją wypowiedź pytaniem skierowanym w moją stronę, na moich ustach automatycznie pojawił się rozmarzony uśmieszek. Na początku czułem się trochę przygnębiony i smutny, biorąc sobie do serca krytykę starszego mężczyzny. Może nie zraniło mnie to dogłębnie, ale dało mi to do myślenia. I to dużo do myślenia. Przez większość czasu, kiedy czekałem na werdykt La Fayette, analizowałem jego słowa, próbując zrozumieć, co poszło nie tak. Najwyraźniej wszystko, ale nic nie poradzę na to, że akurat do takiej muzyki, miałem tylko i wyłącznie taki taniec w głowie.
Jednak teraz to wszystko odepchnąłem na boczny bok i szczęśliwy miałem ochotę uściskać jasnowłosego, ale uznałem, że lepiej chyba będzie nie naruszać jego strefy intymnej.
- Z wielką przyjemnością przyjmę twoją ofertę, ale kiedy dokładnie chciałbyś się ze mną spotykać na te lekcje tańca? - przychyliłem delikatnie głowę na bok, przyglądając się uważnie mężczyźnie, starając się zapamiętać każdy możliwy szczegół.
- Jaki niecierpliwy - Etienne westchnął cicho i wywrócił lekko oczami, krzyżując ramiona na wysokości klatki piersiowej. Nie moja wina, że chcę wiedzieć wszystko, co i jak, w końcu też mam swoje życie i muszę to sobie jakoś to poukładać. Całe szczęście, że nie jest to płatne, inaczej bym od razu podziękował i stąd wyszedł.
- Będziemy się spotykać co tydzień w soboty, pasuje ci? Jeśli po kilku lekcjach stwierdzę, że się masz to coś, to nawet zwiększymy systematyczność, ale to wszystko zależy od ciebie i twoich umiejętności - wskazał na mnie palcem, a ja pokiwałem energicznie głową. Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać. Następnym razem postaram się lepiej coś zatańczyć i na pewno nie w tak wulgarny sposób... Mężczyzna miał rację, trochę przesadziłem. Ha, zdecydowanie.
- Jak dla mnie idealnie - odpowiedziałem dopiero wtedy, gdy wiedziałem, że Etienne przestał mówić. Nie chciałem mu wejść w słowo jak poprzednio.
- Dobrze, a teraz zmykaj, jak na razie nic już od ciebie nie chcę - wykonał dziwny gest dłonią, który bardziej przypominał mi odganianie się od upierdliwej muchy. Mimo to grzecznie podziękowałem mu za dzisiaj i poszedłem jeszcze szybko do szatni, aby przebrać się, a także zgarnąć swoje rzeczy. Nie spodziewałem się po sobie zbyt wiele. Chciałem mieć po prostu miejsce, gdzie mógłbym od czasu do czasu dla odprężenia coś porobić. Nie mam jakiś wybitnych celów, by stać się gwiazdą tańca. Wystarczy mi tylko to, że czerpię z tego radość i też pieniądze, gdy przyjdzie co do czego i trzeba zatańczyć w barze. Właśnie w drodze powrotnej do domu wstąpię do przyjaciółki cioci i spytam się jej czy nie znajdzie dla mnie jakiejś roboty w następnym tygodniu.
Także nawet zadowolony z dzisiejszego wieczoru, wyszedłem z budynku i odetchnąłem nie do końca czystym powietrzem. Gdyby tak się przyjrzeć temu, co lata razem z naszym ważnym tlenem, to trudno powiedzieć, że powietrze tutaj jest dobre do oddychania. Jednak jakby nie patrzeć jest to duże miasto i na razie nikt się nie otruł tym, co wdycha, więc można żyć dalej.
Nie przejmując się już tymi jakże przyrodniczymi sprawami, ruszyłem w końcu w drogę powrotną do domu, chcąc jeszcze zahaczyć o pewne miejsce, gdzie miałem sprawę do załatwienia. Potem już tylko domek i spanko. Muszę wypocząć, aby móc jutro się pouczyć i ruszyć na patrol, z którego dzisiaj zrezygnowałem. A na dodatek znając życie Ned będzie wydzwaniał do mnie cały dzień, żeby tylko się dowiedzieć, jak było. Eh... Muszę się na to psychicznie przygotować, bo dobrze wiem, że nie da mi spokoju, póki nie opowiem mu wszystkiego ze szczegółami.

Etienne?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics