15.08.2019

Od Etienne CD Petera

W całej karierze nauczyciela tańca, chociaż była ona raczej krótka, żaden z nowych podopiecznych nie zaprzątał do tego stopnia myśli Etienne. Mówiąc szczerze, nie chodziło tutaj już nawet o samego Petera, bowiem ten nie wpasowywał się w gusta Belga, lecz o sam fakt, że został Wyznaczony. Wymyślił ten termin sam, po kilku ekscesach podobnych do tego, jaki miał miejsce na sali tanecznej. Jeśli pamięć go nie myliła, wydarzyło się to w szkole podstawowej, gdy to po kłótni ze swego rodzaju najlepszym przyjacielem, zdenerwowany chłopiec dostrzegł spokojnie opadające pióro, jakie zdawało się pojawić znikąd. Pchany dziwnym przeczuciem, pobiegł przeprosić obrażonego na niego ucznia.. Dzięki czemu ten pod koniec szkoły pomógł Pierre'owi w zaliczeniu trudnego dla chłopaka testu, jaki miał zaważyć na ocenie końcowej La Fayette. Od tamtego momentu, w życiu młodzieńca pojawiło się jeszcze pięciu Wyznaczonych i każdy z nich, prędzej czy później, okazywał się być dla niego przydatnym. Z tego powodu logicznym było, że podekscytował się, gdy do tego małego grona dołączył także Peter. Cóż chłopak miał w sobie takiego, iż los postanowił go podkreślić w ten sposób? Może posiada jakieś powiązania, o jakich sam jeszcze nie wie, a później, gdy odkryje prawdę, w przebłysku geniuszu przypomni sobie o swym nauczycielu tańca, poznanego przez laty? Może któregoś wieczoru zjawi się niespodziewanie w ciemnej alejce, w której polujący na antychrysta człowiek zagoni młodzieńca w kozi róg?
Etienne, stojąc przed wysokim oknem w swym biurze, przesunął palcami po chorągiewce, gdyż, jak to kiedyś wyczytał podczas badania swego własnego pióra, tak się właśnie nazywa sztywna część w tym wypadku długiej lotki. Po chwili zamyślenia, młodzian westchnął cicho, by później unieść obiekt na wysokość oczu. Definitywnie nie należało do niego. Było zbyt duże, a w dodatku pod odpowiednim kątem dało się dostrzec srebrno - złote przebłyski cienkich promyków. Przez głowę przechodziło mu tylko jedno wyjaśnienie, lecz dla spokoju ducha, postanowił o nim nie myśleć i skupić się na ważniejszych sprawach.

***

Na miejsce Pierre postanowił przyjść nieco wcześniej niż ostatnim razem. Bynajmniej nie dlatego, że odczuwał wyrzuty sumienia po ostatnim spóźnieniu. O nim można śmiało powiedzieć, iż zapomniał w chwili, gdy tylko on i chłopak wkroczyli do środka sali. Chciał po prostu przygotować się na przybycie ucznia. Liczył w duchu, iż to spotkanie potoczy się lepiej niż poprzednie, gdy to nerwy Etienne puściły, a on wyżył się nieco na nastolatku. Cóż, takie są konsekwencje pobierania nauk u Belga i prawie każdy, z kim ćwiczył, był tego świadomy od początku. Widocznie Peter nie słyszał tego ostrzeżenia.
W ramach przygotowania, wsunął pendrive'a z muzyką do wieży, przez co po chwili w drewnianej, starej sali, której ściana na przeciwko wysokich okien wypełniona była antycznymi lustrami, rozległy się pierwsze takty Mariage d'Amour, utworu, jaki Pierre darzył pozytywnym uczuciem. Z uśmiechem na twarzy związał włosy kawałkiem rzemienia, po czym tanecznym krokiem ruszył przed siebie, sprzątając pobieżnie podłogę przy pomocy miotły, od czasu do czasu udając, że ta jest jego partnerką na królewskim przyjęciu. Wizja ta pochłonęła go tak bardzo, że nie usłyszał, jak główne drzwi się otwierają, a ktoś wchodzi do środka. Tylko kątem oka dostrzegł za przeszklonymi drzwiami twarzy Petera, który następnie skierował się do szatni. Parę chwil po przybyciu ucznia, młodzieniec zatrzymał się i z westchnięciem odłożył miotłę na jej miejsce w rogu sali.
— Witaj, mój drogi, witaj — Belg przywitał się z chłopakiem lekkim skinięciem głowy — Gotowy na dzisiejszą lekcję?
— Wydaje mi się..
— Ah, to cudownie! — Tancerz klasnął w dłonie — Nauczę cię dzisiaj podstawowych kroków walca angielskiego. Zaczniemy więc od początków. Pasuje?

Peter?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics