19.08.2019

Od Eliotta CD Ashtona

    Eliott przed dłuższą chwilę stał bez ruchu wpatrując się w drzewo przed sobą. Na jego ustach zostało dziwne uczucie, którego od dawna nie miał i już zapomniał jakie było dziwne, ale i wyjątkowe. Może i był to szybki całus ze strony Ashtona i nie miał on w sobie większego przekazu, miał ogara tylko rozproszyć, ale wargi dalej mu dziwnie mrowiły. Zrobiło mu się gorąco i nie mógł przysiąc, ale paliły go policzki. Zawstydzony Eliott to raczej rzadki widok, ale jego towarzysz nie mógł tego wiedzieć. Przynajmniej taką miał nadzieję, gdy nawiązał z nim kontakt wzrokowy i nie wiedział co odpowiedzieć. W głowie miał zupełny mętlik i już prawie zapomniał czemu służył ten mały gest, kiedy poczuł w brzuchu i w dłoniach dziwne ciepło. Obserwował jak młodszy chłopak się odsuwa jakby wiedział co ma się zaraz wydarzyć. Blondyn nie bardzo był tego pewny ale również cofnął się o parę kroków i spojrzał na swoje ręce. Wtrząchnął nimi, a te od razu zapłonęły ogniem ale żywszym i mocniejszym niż za pierwszym razem. Uśmiechnął się usatysfakcjonowany, ale nie czuł że to koniec. Wręcz przeciwnie czuł jakiś niedosyt i wiedział, że stać go na więcej. Postanowił posunąć się dalej i nie rozmyślając nad tym więcej, pozwolił ogniowi zająć się resztą jego ciała. Płomień sięgnął wpierw jego klatki piersiowej, potem wydobył się spod stóp i objął całe nogi. Eliott zacisnął pięści żeby przezwyciężyć lekkie szczypanie na skórze i przymknął oczy, które od gorących iskier zaczęły go piec. Odczekał chwilę aż poczuł się nieco swobodniej i otworzył oczy, a one z niebieskiego zmieniły się na żółte, jakby paliły się w nich małe ogniki. Rozłożył ręce i uśmiechnął się szeroko, a z jego ust wydobył się zwycięski śmiech.
- Widzisz? To działa… Ja się palę! - podszedł do Asha jakby chcąc wziąć go w swoje ramiona w oznace triumfu.
- Tak, widzę - uśmiechnął się klaskając w dłonie, ale cofnął się widząc, że Eliott się do niego zbliża - Mam to zaklęcie, ale chyba poczekam aż się ugasisz - zaśmiał się powodując tym samym, że ogar się zatrzymał.
- Ta, sorry - parsknął i rozejrzał się po ich wyznaczonym miejscu spotkania - Co dalej?
- Spróbuj rozbić pierwszą barierę - polecił podchodząc do niej i wskazując ją ręką.
Magiczną barierą nazywał wyrysowane w ziemi symbole? To miało w ogóle prawo działać? Cóż, to tak jakby się zapytał, czy on w ogóle ma prawo się palić. Pokręcił szybko głową i zbliżył się do symboli, a im był bliżej tym ściana stawała mu się bardziej widoczna. Niepewnie wysunął przed siebie obie ręce i gdy poczuł opór, zaczął bardziej napierać. Zacisnął zęby a spod palców buchnął mocniejszy ogień, któremu po jakimś czasie udało się przebić barierę, a wtem symbole na ziemi cicho zasyczały. Eliott stwierdził, że nie jest to takie trudne jak mu się zdawało. Ashton jednak nie wydawał się być jakoś bardzo pod wrażeniem pewnie dlatego, że pierwsza przeszkoda nie była wcale taka trudna. Piekielny ogar wzruszył ramionami i za wzrokiem czarownika zbliżył się do kolejnych symboli tym razem ułożonych również z patyków i liści. Powtórzył wcześniejszą czynność, ale tym razem szło mu nieco gorzej. Bariera była widocznie silniejsza i wymagała od blondyna więcej poświęcenia. Zaparł się butami o wilgotną ziemię i zaczął pchać z całych sił chcąc pozbyć się niewidzialnej ściany. Gdy przez dłuższą chwilę nic się nie działo, postanowił odsunąć się nieco i tym razem naprzeć na dziwne pole z lekkiego rozpędu. Ku jego oczekiwaniom przebiegł dalej, a po barierze nie było śladu. Tym razem jego pseudo nauczyciel pokiwał głową i wskazał mu kolejny etap. Eliott całkiem pewny swoich możliwości parsknął tylko i nie spiesząc się podszedł do ostatniej przeszkody.
- To dla mnie zbyt proste, mogłeś się bardziej postarać - parsknął opierając się jedną ręką o ostatnie pole siłowe, ale tym razem było inaczej, a jego pewność siebie tu nie pomogła.
Został boleśnie odrzucony jakby pchnęła go jakaś niewidzialna siła, a na końcu wylądował na drzewie. Zanim pień dosięgnął ogień, Eliottowi udało się go ugasić. Zawył z bólu zsuwając się na ziemię i złapał się za plecy powoli je rozmasowując.
- Zbyt proste, mówiłeś? - pokręcił głową ciemnowłosy i wyciągnął do Eliotta rękę żeby pomóc mu wstać.
Ten tylko głupio się uśmiechnął i pozwolił sobie pomóc po czym strącił z ubrań popiół. Wolał się już nie odzywać, chociaż i tak myślał, że jak na dzisiaj zrobił wielki postęp. Nie przypuszczałby, że może być tak blisko zabójczego gorąca i obejść się bez żadnych poparzeń. Był z siebie niezmiernie dumny i zaczął mieć nadzieję, że uda mu się pomóc Ashtonowi.
- Na dzisiaj może już koniec - zaproponował Ash zbierając swoje rzeczy do torby - Poszło ci świetnie jak na pierwszy raz - dodał po chwili unosząc jeden kącik ust.
- No wiem. To znaczy… dzięki - zakłopotany podrapał się po karku - Odwieźć cię? - zaproponował zauważywszy, że jego towarzysz był gotowy odejść.
Ten tylko pokiwał głową i ruszył pierwszy w stronę auta. Eliott podreptał za nim nadal cicho sycząc z powodu bólu pleców modląc się żeby szybko odszedł. Gdy zasiedli już razem w aucie, ogar włączył radio i ruszył w stronę miejsca zamieszkania Ashtona. Mimo, iż był tam raz, pamiętał drogę i bez większych problemów dotarł na miejsce. Przytrzymał się na parkingu i przetarł wilgotne dłonie o spodnie, po czym spojrzał na chłopaka, który jakby wahał się przed powiedzeniem czegoś.
- Ten… To co zrobiłem w lesie, to wiesz - odparł ze spokojem trzymając już rękę na klamce.
- Wiem, wiem. Chodziło tylko o rozproszenie mnie, to nic nie znaczyło - pokiwał powoli głową wymuszając uśmiech - Zapominamy o tej sprawie. Dawaj mi znać kiedy chcesz zrobić kolejny trening - dodał obserwując jak brunet wysiada z samochodu i się z nim żegna.
Eliott jeszcze przez chwilę obserwował jak Ashton odchodzi, a gdy stracił go z oczu, z całej siły przywalił głową w kierownicę. Po osiedlu rozległ się hałas klaksonu, a kobieta przechodząca obok nie obyła się bez chamskiego komentarza. Chłopak tylko gestem rąk ją przeprosił i wiedział, że to czas na ucieczkę.

Ashton? c:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics