7.08.2019

Od Ashtona CD Taigi

Nie czuł się zbyt komfortowo, z rękoma pokrytymi krwią upolowanego stworzenia, szkarłatnymi cętkami na twarzy i ubrudzonymi ubraniami. Próbował jakoś odrzucić od siebie te myśli, głównie oscylujące wokół możliwości zakażenia się jakimiś nieznanymi dla ludzkiej nauki chorobami czy, już nieco bardziej abstrakcyjne, wszelkie te plamy pozostaną na jego ciele jak symbole grzechów, jakich dokonał. Z tego powodu, zadrżał na pniu, na jakim siedział, po czym przechylił się w stronę ognia, aby udać, że zrobiło się mu zimno. Wolał nie ukazywać swej delikatniejszej części własnej natury przed kimś, kto mógł to wykorzystać. Wystarczyło, że już wcześniej pozwolił jej wyciec na zewnątrz i przebić ustalony wokół jego osoby mur, kiedy spanikowany złapał Taigę za rękę. Potrząsnął delikatnie głową, nie chcąc o tym wszystkim myśleć.
— Mieszkałem na początku w okolicy — zaczął, podciągając jedną z nóg do swej piersi i obejmując ją później ramionami. Ashton wbił spojrzenie w biegające po drwach płomienie, po czym oparł policzek o kolano. Z każdą chwilą czuł, że coraz trudniej jest mu trwać w jednej pozycji czy utrzymywać otwarte powieki. Nawet poczucie obowiązku, mówiące mu, iż jeśli nie zachowa pełnej świadomości, zarówno on jak i jego jedyna towarzyszka w tym świecie poniosą tego poważne konsekwencje. Dlatego zacisnął paznokcie na widocznym skrawku skóry, przez co pod wpływem bólu nieco się rozbudził.
— Ja i mój brat, Michael, zostaliśmy adoptowani przez starsze małżeństwo, gdy nasi rodzice oddali nas pod ich opiekę. Nie wiem, dlaczego. Nigdy tego nie wyjawili. Wiem tyle, że oddali Elizabeth oraz Zacharemu wszystkie swoje cenniejsze rzeczy i zniknęli — Crowley przerwał na chwilę, układając resztę wypowiedzi w głowie. Taiga obserwowała w ciszy nastolatka. Być może też chciała się odezwać, lecz szukała odpowiedniego początku. W końcu, nie było to typowe wyznanie. Brunet jednak nie miał ochoty na nią spoglądać, przez co nie był w stanie ocenić, na ile jego przypuszczenia były prawidłowe.
— Potem, kiedy rozpocząłem naukę w Akademii, przeniosłem się do mieszkania starszego brata. Do Seattle — zakończył ostatecznie, nie chcąc odnosić się do wszelkich szczegółów ze swego życia — I to wszystko. Chcesz wiedzieć coś jeszcze?
Nim zdołała chociaż otworzyć usta, Ashton podniósł się z kłody i otrzepał ubrania. Poczuł nagle, jak ogarnia go złość, zdawać by się mogło, bez wyraźnego źródła. Na nieszczęście jego oraz kobiety, z powodu ostatnich wydarzeń oraz stanu, w jakim się znajdował, młodzianowi niezwykle trudno było mu utrzymać je na wodzy, przez co szybko jego postawa zaczęła wyrażać irytację, a w oczach rozbłysła wrogość.
— Idę nad rzekę — mruknął, czy raczej warknął w stronę czarownicy, wciskając dłonie do kieszeni spodni — Wrócę.
— O której? Chcę pójść spać — Ciemnowłosa obejrzała się przez ramię na towarzysza, ale się nie ruszyła, widocznie uznając ekscesy Ashtona za coś niewartego jej uwagi. Chłopak wzruszył w odpowiedzi ramionami, po czym zniknął w ciemnościach, aby na podstawie odbieranych bodźców odnaleźć drogę do szumiącego w dole strumienia. Przystanął obok znajdującego się przy brzegu kamienia, gdzie powoli ściągnął z siebie ubrania, brudną koszulkę oraz spodnie wkładając do wody. Aby nie odpłynęły, przycisnął je kamieniami i dopiero wtedy zanurzył się w całkiem głębokiej rzece, chcąc na chwilę zapomnieć o obozie, znajdującej się tam prawie zupełnie nieznajomej dziewczynie i możliwości, że już nigdy nie powróci do domu.

Taiga?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics