Dopiero jak chłopakowi udało się na dobre uspokoić psa odetchnęłam z ulgą, która niestety nie trwała zbyt długo. Kiedy minęło zagrożenie uświadomiłam sobie, że nadal znajduje się na ziemi. Co zmusiło mnie do przypomnienia sobie jak doszło do tego feralnego położenia. Z paniką spojrzałam za siebie. Jednak mojego prześladowcy już tam nie było.
- Tamten zniknął - powiedział spokojnie chłopak. Tak, chyba już coś podobnego wspominał, ale wtedy byłam zbyt przerażona jego psem. Skinęłam głową i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Ja...- zaczęłam czując jak pieką mnie policzki. Jak to dobrze, że jest ciemno. - przepraszam powinnam była bardziej uważać.
Chłopak z uroczym uśmiechem wyciągnął rękę w moim kierunku i pomógł mi podnieść się z ziemi. Miał bardzo ciepłe dłonie i ładne oczy... Czemu ja w ogóle pomyślałam coś takiego? Czułam, jak płoną mi policzki.
- Dziękuję - powiedziałam szybko puszczając jego rękę. - i jeszcze raz przepraszam, że na ciebie wpadłam
Chłopak roześmiał się przyjaźnie.
- To może cię odprowadzę jeżeli chciała byś jeszcze raz na kogoś wpaść.
Zapewne bym taktownie odmówiła, ale w tej sytuacji kiedy nawet teraz czułam się stale obserwowana nie chciałam iść sama do antykwariatu.
- Chyba szedłeś w przeciwną stronę - zauważyłam
Liam?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz