Spojrzałam z rozbawieniem na wampira, który myślał, że marna hipnoza w
jakikolwiek sposób na mnie wpłynie. Fakt, że z początku po jego słowach,
miałam myśl, żeby jak na skrzydłach za nim polecieć, jednak sama
również byłam chroniona zaklęciami, dzięki którym takie sztuczki na mnie
nie działały. Powinnam go wyśmiać i odejść spokojnie w swoim kierunku,
jednak coś mnie tknęło. Wieczór był długi i nudny, sama byłam już
zmęczona monotonnymi wieczorami, lub chwilami, kiedy musiałam się
bronić, przed narwanymi łowcami. Miałam do wyboru wrócić do domu i
spokojnie iść do łóżka albo znowu siedzieć na kanapie z książką,
laptopem na kolanach czy też wgapiając się w telewizor, ale mogłam
również zabawić się z narwanym, pewnym siebie i być może nieco
narcystycznym wampirem. Włożyłam kosmyk włosów opadający niesfornie na
czoło za ucho, po czym raz jeszcze na niego spojrzałam, tym razem
wysilając się na mały uśmiech.
- Dobrze - Powiedziała
niemal od razu i równie pewnie, jak on, aby się nie zorientował. Z
początku na jego twarzy malowało się zaskoczenie, ale zaraz po nim
ukazała się zwycięska mimika.
- Więc, Panie przodem - Skinął
dłonią, na co bez słowa poszłam w kierunku przez niego wskazanym. Jak
się okazało, było to ustronne miejsce za klubem. Z oddali widziałam
parking i ludzi, którzy szli przed siebie zupełnie tak, jakby nas nie
widzieli. Magia iluzji? Nie byłam co do tego przekonana, nic nie
wyczuwałam, ani nic nie mogłam dostrzec, przez co w mojej głowie rodziła
się niepewność. Równie dobrze ludzie z daleka, mogli być podpici i zbyt
zajęci sobą, aby odwracać wzrok w naszą stronę i próbować, chociaż
nawiązać ze mną kontakt wzrokowy. Cała sytuacja wydawała się nawet
zabawna. Powinno być tutaj mnóstwo nastolatków szukających właśnie
takiego miejsca, aby wyskoczyć na jeden mały i szybki numerek, a jest
tutaj idealna cisza.
- Więc - jego
dłoń znalazła się tuż obok mojej głowy, opierając się o cegły budynku.
Nawet nie spojrzał na mnie, tylko od razu chciał zbliżyć swą głowę do
mej szyi. - Ładnie pachniesz - Wyszeptał, a gdy widziałam, że otwiera usta, kucnęłam delikatnie, przechodząc przez jego ramię, dzięki czemu nie byłam już blisko niego.
- Nie ładnie tak naciągać kobiety na piękne oczy i hipnozę, po czym wysysać z nich krew - Skrzyżowałam
dłonie na piersi, trochę obawiałam się jego gniewu, więc nim zdążył
zrobić krok w moją stronę, jego nogę oplątał jeden z łańcuchów, który
wyłonił się z cienia. Spojrzał najpierw na swoją nogę, a później na
mnie.
- Każdy żyje jak może, czyż nie? - Podniósł jedną brew.
- Ale nie kosztem innym, czyż nie? - Zrobiłam podobny gest, jednak doszedł do tego minimalny uśmiech, nieco drwiący. - Cóż - Ziewnęłam, układając obydwie dłonie na karku - Podobno bycie na głodzie jest porównywalne do tego, co czuje narkoman, gdy nie ma dostępu do swoich proszków, także powodzenia - Zaśmiałam
się krótko i cicho. Nie miałam zamiaru oddawać mu swojej krwi, ale też
nie miałam powodów, żeby się mieszać w jego życie. Skoro w taki sposób
żyje, tak się odżywia to, czy jest to moja sprawa? Powinnam go wypuścić i
podziwiać ze śmiechem jak podrywa kolejną ofiarę, która idzie za nim
potulnie niczym baranek. Jestem ciekawa tylko, czy jestem pierwszą nadnaturalną, na którą trafił podczas swoich łowów.
Zack?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz