Gdy blondynka zniknęła za drzwiami łazienki, a jej brat skierował się
do auta po zwierzyniec, brunet podszedł do zlewu, gdzie obmył nos oraz
dłonie z krwi, która po chwili przestała lecieć. Posłuchał się rady
znajomej i wyjął paczkę lodu z zamrażarki, którą owinął w ciemną ścierkę
i przyłożył kompres do nosa. Ból, który towarzyszył urazowi, coraz
bardziej irytował demona, lecz musiał w pełni się opanować, żeby nie
roznieść posiadłości w pył. Oparł się tyłem o szafkę kuchenną, prawą
dłonią trzymał zimny okład, a lewą oparł na zgięciu łokcia prawej ręki,
po czym przymknął oczy w celu uspokojenia się. Cicho westchnął i zaczął
nasłuchiwać delikatnych dźwięków, jak szum wody czy lasu, znajdującego
się obok posiadłości. Obrzęk nosa powoli zaczął schodzić, a ból dość
szybko ustąpił, przez co demon mógł odłożyć kompres i rozejrzeć się po
pomieszczeniu, do którego zaraz wszedł brat Any. Brunet nawet nie
zerknął na mężczyznę, jednakże poczuł jego spojrzenie na sobie, co
spłynęło po demonie. Ten miał już plan idealny, jak odwdzięczyć się
napastnikowi, a wystarczy tylko, że mężczyzna zaśnie dzisiejszej nocy..
Gdy mężczyzna wyszedł z domku, wcześniej pozostawiając zwierzęta w
środku, demon chwycił za ręcznik papiery i wytarł kilka kropel krwi,
które opadły na parkiet podczas sporu.
— Już lepiej? — spytała blondynka po wyjściu z łazienki.
—
Tak. Kość nie zdołała się połamać, a jedynie trochę potłuc —
odpowiedział brunet wyrzucając ręczniki papierowe do kosza — Za mało
pary w łapie ma Twój brat — rzuciła pół żartem i lekko się zaśmiał.
—
Głupi awanturnik — westchnęła kobieta i podeszła do klatki z papugą —
Zapowiada się ciekawy weekend — dodała zakładając dłonie na biodra.
— Przynajmniej ktoś będzie Ci śpiewać do snu — rzekł ciemnowłosy podchodząc do kobiety.
—
Mhm. O Pannach z Vicovaro — uśmiechnęła się krótko — A to.. Puszek —
dodała i wskazała na niską klatkę, w której znajdował się..
— Waran? — prychnął zaciekawiony demon — Twój brat ma niezłą wyobraźnię co do imion dla zwierząt — dodał kucając przy gadzie.
— Też tak myślę — przyznała blondynka.
Brunet
nie miał w zwyczaju dotykania obcych mu zwierząt, więc i tym razem tego
nie uczynił, po czym wstał na równe nogi i zerknął na towarzyszkę.
—
Skoro z Twoją kostką jest już lepiej — zaczął demon, krzyżując swoje
ręce na torsie — Może mały trening na rozluźnienie? — zaproponował z
delikatnym uśmiechem.
— Bardzo dobry pomysł — odwzajemniła gest — Pozwól tylko, że spakuje ciuchy na zmianę.
— Jasne — przytaknął — Jedziemy motocyklem czy wolisz swoim autem? — spytał zaraz brunet.
— Przejażdżka jednośladem nie zaszkodzi — odparła wychylając się zza drzwi pokoju.
— To będę czekać na Ciebie przy maszynie — powiedział brunet i wyszedł z posiadłości kobiety.
Spokojnie
przygotował się do jazdy, odbezpieczył pojazd oraz chwycił za drugi
kask, który zawiesił na manetce kierownicy. Delikatnie odpalił silnik
maszyny, który przyjemnie burczał na wolnych obrotach. Wsiadł na miękkie
siedzisko yamahy i skierował ją w kierunku drogi, aby nie kołować na
wąskim podjeździe. Gdy blondynka zeszła z domku, wręczył jej kask, który
zaraz ubrała i siadła na mężczyznę, delikatnie obejmując go w pasie. Po
wrzuceniu pierwszego biegu, para znajomych opuściła posiadłość i
skierowała się do miasta.
— Nim dojedziemy na halę, podjedziemy do
mojego domu. Zabiorę swoje rzeczy i autem pojedziemy na trening —
powiedział brunet przez wbudowany mikrofon w kasku.
Gdy oby
dwoje siedzieli już w wygodnym aucie, skierowali się na wcześniej
wspomnianą halę treningową w akademii, która o tej porze była wolna od
wszelkich amatorów. Para znajomych przeszła do swoich szatni w celu
przebrania się w strój sportowy, po czym wrócili na główną matę i
przystąpili do rozgrzewki.
— Robimy cały trening mieczem czy wolisz podzielić to z samoobroną? — spytał brunet po ćwiczeniach rozciągających.
Ana?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz