Ciemnowłosy mężczyzna dość długo czuł bolesną pustkę, która cały czas
przypominała mu tortury oraz zaklęcia rzucane przez Umarłych. Wszystko
to zapętliło się w jego umyśle, uniemożliwiając tym wybudzenie z
letargu, który ogarnął umysł bruneta zaraz po wybuchu w zamku. W pewnym
momencie, jego wzrok zarejestrował jasne promienie światła, które
prowadziły tylko w jedno miejsce, z którego wyjście jest już niemożliwe.
— Zawróć. To jeszcze nie czas na Ciebie, Connor.
Nieznajomy
głos rozbrzmiał w jego zakłopotanym umyśle, przez co szybko obrał
przeciwny kierunek i choć blask chciał go pochłonąć, ten uparcie dążył
do ciemności, za którą skrywało się życie. Mężczyzna od razu poczuł
wygodne coś, na czym leżał, a do jego nosa dostał się zapach lasu oraz
natury. Wyrównał swój zdenerwowany oddech i delikatnie uniósł powieki,
chcąc przyzwyczaić wzrok do nieco jaśniejszego pomieszczenia. Nim
uczynił jakikolwiek ruch, wpatrywał się w drewniany sufit i próbował
przypomnieć sobie, co się właśnie wydarzyło, a gdy jego myśli wróciły na
swoje miejsce, wtem przypomniał sobie o Manon. Gdy chciał podnieść się
do siadu, poczuł na tyle ostry ból w klatce piersiowej, że z jego ust
wydobyło się ciche syknięcie, lecz na tyle głośne, że usłyszała to jakaś
obca kobieta, która zaraz zjawiła się u boku bruneta.
— Nie
tak szybko, towarzyszu — odpowiedziała obcym akcentem, lecz bardzo
spokojnym tonem — Cud, że w ogóle się obudziłeś — dodała przyglądając
się opatrunkom na jego ciele.
Connor boleśnie oparł głowę o
poduszkę i cicho westchnął, przymykając przy tym oczy, przez co powieki
zrobiły się nadzwyczaj ciężkie.
— Gdzie ona jest? — spytał zachrypniętym głosem.
—
W łazience — odpowiedziała krótko rudowłosa — Właśnie, miałam zanieść
jej ubrania, a Ty nawet nie myśl o podnoszeniu się — dodała zaraz,
wyjmując jakieś ciuchy z szafki, po czym zniknęła za drzwiami pokoju.
Ciemnowłosy
oczywiście nie należał do osób, które od razu posłuchają się czyjegoś
polecenie, więc i tym razem nie zrobił wyjątku. Zacisnął zęby i zaraz
podniósł się do siadu, od razu opierając się plecami o drewnianą ścianę i
choć czuł piekielny ból, nie odpuścił obecnej pozycji. Minęło zaledwie
kilka minut, a nieprzyjemne uczucie poszło w nie pamięć, dzięki czemu
mógł dokładniej przyjrzeć się pomieszczeniu, w którym się znajdował.
Zdecydowanie wszystko było zrobione z drewna, a w niektórych miejscach
wisiały zasuszone zioła oraz kurze łapki, niczym obrazek wyjęty z bajki o
złej czarownicy, która gotowała dzieci w kotle. Mężczyzna tylko cicho
westchnął, a gdy usłyszał, że ktoś zbliża się do wejścia, jego zmęczone
spojrzenie zatrzymało się na drzwiach. Jednak w progu nie stała
rudowłosa kobieta, a sama Manon, która z uśmiechem przywitała swojego
przyjaciela. Podeszła do niego tak szybko, jak tylko mogła, siadła obok i
mocno wtuliła w ciepłe ciało bruneta. Ten oczywiście odwzajemnił gest i
prawie uronił łzę, gdy do pokoju weszła także obca kobieta.
—
Wspomniałam coś o nie ruszaniu się? — mruknęła z delikatnym uśmiechem —
Chociaż Tobie to pewnie wszystko się zrasta — dodała wzdychając.
— Kim właściwie jesteś? — spytał, gdy blondynka odstąpiła na bok. — I czemu nas.. uratowałaś?
—
Loren. Istota magiczna — odpowiedziała rudowłosa — A czemu was
uratowałam? Cóż, zainteresował mnie wybuch w zamku Umarłych. Gdy tam
weszłam, zauważyłam powalonych żołnierzy oraz was i nie mogłam od tak
odejść z tamtego miejsca. — wyjaśniła — Ogólnie, nie czujesz jakiejś
zmiany? — spytała zerkając na bruneta.
— Nie bardzo — odpowiedział zaraz.
— Cóż, może kąpiel Ci odświeży umysł — westchnęła rudowłosa — Właściwie to, jak się nazywacie?
— Manon — powiedziała blondynka zmęczonym tonem — A on Connor — dodała wskazując na bruneta.
— Dobra, Connor, spróbuj skupić się na regeneracji, bo to bardzo dobrze znasz — rzekła Loren.
Nie
trzeba było długo czekać na pierwsze kroki mężczyzny, gdyż faktycznie
pamiętał myśl regeneracji, która w tej sytuacji bardzo mu pomogła.
Dzięki temu mógł dotrzeć do łazienki, gdzie wziął porządną kąpiel i
ubrał świeże ubrania, przygotowane przez rudowłosą. Gdy brunet opuścił
zaparowane pomieszczenie, od razu został zawołany do kuchni na posiłek,
którego nie jadł już.. od kilku miesięcy. Wraz z przyjaciółką zjedli to,
co podała im kobieta, a gdy byli już syci, mogli wrócił się do
sypialni, gdzie oby dwoje rzucili się na skromne łóżko. Jednak nie można
było oczekiwać od nich jakiejś rozmowy, gdyż oby dwoje zasnęli z
wyczerpania oraz samego posiłku.
Manon?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz